Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Anoreksja – pułapka, z której sama się nie wydostanę...

Adrianna Rymaszewska
Zbiórka zakończona
Cel zbiórki:

Turnus terapeutyczny – szansa dla Ady na wyjście z anoreksji

Zgłaszający zbiórkę: Fundacja Światło Dla Życia
Adrianna Rymaszewska, 27 lat
Warszawa, mazowieckie
Anoreksja
Rozpoczęcie: 14 Marca 2018
Zakończenie: 30 Września 2018

Opis zbiórki

Mam 22 lata. W momencie, w którym moje życie powinno się zaczynać, czuję, że się kończy. Chora “ja” całkowicie zabrała tą zdrową i od 9 lat mnie niszczy. Już sama nie wiem, jaka jestem, co lubię, a przede wszystkim – co myślę. Anoreksja to potwór, który wyssał ze mnie życie.

Codzienny koszmar trwa już tak długo – od 13 roku życia. Próbowałam wielu terapii, angażowałam się, ale anoreksja nie chciała wypuścić mnie ze swoich objęć. Zaczęło się niewinnie. Chciałam schudnąć, poczuć się akceptowana przez rówieśników, rodzinę. Sprawy bardzo szybko wymknęły się spod kontroli – przestałam panować nad swoim życiem. Wylałam morze łez z żalu, że to mnie to spotkało.

Adrianna Rymaszewska

Głos w mojej głowie wciąż zabrania tego, co kiedyś sprawiało mi taką przyjemność było naturalne. Każdy posiłek to piekło – analizy, rachunki, niekończące się wyrzuty i torturowanie samej siebie. Gdy przestałam jeść, głód zabijałam snem lub porcją warzyw, które ledwo przechodziły przez gardło.

Zwrot nastąpił cztery lata temu, gdy wbrew wszelkim protestom anoreksji i poczuciu wstrętu do samej siebie, zdecydowałam się na leczenie w szpitalu. Myślałam wtedy, że będzie już tylko lepiej. Myliłam się. Po powrocie do domu wrócił koszmar. Od tamtej pory kilka razy byłam w różnych szpitalach i na terapiach, ale były one nieskuteczne i doprowadziły do tego, że dziś już nikt nie chce mi nawet pomóc. Paradoksalnie, waga jest zbyt niska, by rozpocząć terapię indywidualną w trybie ambulatoryjnym, a moje BMI nie spełnia warunków przyjęcia do szpitala. Za każdym razem odpowiedź brzmi: przytyć. Tylko jak? Jak, gdy boisz się każdego kęsa, a nawet samego zapachu jedzenia? Anoreksja upadla mnie każdego dnia. Pogardliwe uwagi ludzi, brak zrozumienia, kłótnie z rodziną, a nawet tak bolesne doświadczenia jak karmienie sondą. Zamiast żyć, egzystuję. Zamiast realizować pasje i marzenia, spędzam czas w poczekalni u lekarzy i aptecznych kolejkach.

Choroba zabrała mi wszystko - przyjaciół, pasję, chęć życia, energię i duszę. Wyniszcza mnie psychicznie i fizycznie. Jedyne, co jej zawdzięczam to smutek, samotność i pogłębiające się wyniszczenie - serce nie wytrzymuje, jelita przestają pracować, a osteoporozę przyjdzie mi leczyć jeszcze przez wiele lat. Nie mam siły walczyć sama, ale nie powiem, że nie wiem, co robić, bo wiem. Muszę prosić o pomoc i przyjąć ją od osób, które chcą ją ofiarować. Teraz, jedynie ośrodek wyciąga do mnie rękę. Obecnie przebywam na I turnusie w Ławkach. Ten pobyt to dla mnie szansa na zbudowanie fundamentu. To dopiero początek długiej i trudnej pracy. Czuję się tu bezpiecznie. Podejmuję walkę o przyszłość - nie dla kogoś, ale dla siebie. Moim marzeniem jest normalne życie, dokończenie wymarzonych studiów dziennikarskich. Chcę się usamodzielnić, rozwinąć, poznać i choć trochę polubić.

Adrianna Rymaszewska

Nie wyobrażam sobie tkwić w koszmarze w nieskończoność. Specjalistyczny ośrodek w Ławkach traktuję jako moją ostatnią szansę. Wypróbowałam już wszystkie możliwości. Mogę powiedzieć, że sprawdziłam wszelkie metody - szpitale, terapie - które zawiodły. Jeśli mimo tylu lat choroby i piętna, jakie odcisnęła nadal dane jest mi żyć, to wierzę, że jest to po coś. Dlatego właśnie widzę ostatnią nadzieję. Jeśli nie tu, to już nigdzie. Bardzo chcę uścisnąć dłoń wyciągniętą przez ośrodek. Proszę serdecznie o wiarę i wsparcie. Obiecuję zrobić wszystko, by ratować siebie i nie zmarnować danej mi szansy.

Ta zbiórka jest już zakończona. Wesprzyj innych Potrzebujących.

Obserwuj ważne zbiórki