Sprawność, o którą malutka Ala walczy każdego dnia. Pomocy!

Roczna rehabilitacja po operacji przepukliny kręgosłupa
Zakończenie: 31 Grudnia 2020
Opis zbiórki
Na Alicję czekaliśmy niczym na osobisty cud. Kiedy okazało się, że w dniu przyjścia na świat musi stoczyć poważną walkę, która zaważy na całym dalszym życiu, mogliśmy się tylko modlić i zaufać lekarzom. Nasza córeczka wygrała jedną walkę, wciąż jednak staramy się o to, by zwyciężyć całą wojnę...
W ciąży nic nie wskazywało na to, że nasze dziecko będzie miało problemy ze zdrowiem. Badania nie pozostawiały wątpliwości nawet te kilka tygodni przed rozwiązaniem. Kiedy pojechaliśmy do szpitala, nastąpiło poruszenie wśród lekarzy - to był dla mnie pierwszy sygnał alarmowy. Spodziewałem się, że coś jest nie tak. Żona została zabrana na badania, a ja zostałem sam ze swoimi myślami i obawami. Strach towarzyszył mi przez chwilę. Później żonę przygotowano w trybie pilnym do cesarskiego cięcia, a ja stojąc pod salą zabiegową, dokonałem jedynego właściwego wyboru w tej sytuacji, wyjąłem różaniec i zacząłem się modlić. Bóg miał nas w swojej opiece, czułem to. Kiedy z sali porodowej wybiegł lekarz, po plecach przeszedł mi dreszcz. Wciąż mogłem tylko czekać. Powtarzałem sobie w myślach, że powinienem zachować spokój.
Wreszcie nadszedł ten moment - Alicję przewożono do innej sali w całkowicie zakrytym inkubatorze. Nie zobaczyłem jej, ale kiedy ujrzałem moją żonę wykończoną, zrozumiałem że nasza walka o córeczkę właśnie się rozpoczęła. Jeszcze w dniu przyjścia na świat została przewieziona do innego szpitala. W trybie pilnym została przeprowadzona operacja. Byłem odpowiedzialny za obie ważne kobiety w moim życiu. Starałem się dzielić czas pomiędzy dwa miejsca. Nie było to proste, ale każde spojrzenie na Alicję utwierdziło mnie w przekonaniu, że mogę dla niej zrobić wszystko. W przerwach pomiędzy odwiedzinami modliłem się. O zdrowie córeczki, o siłę dla siebie i żony.
Kiedy po operacji rozmawiałem z lekarzem, ostrzegał mnie przed wszelkimi konsekwencjami choroby. Lista dolegliwości i utrudnień w dalszym życiu była tak długa, że zakręciło mi się w głowie. Czy to możliwe, żeby tak malutkie, niewinne dziecko było z góry skazane na ogrom cierpienia? Liczyłem, że to tylko przewidywania, że ktoś się pomylił. Kilka dni po operacji specjalista doznał pierwszego szoku. Wbrew wszelkim przewidywaniom, Alicja poruszała paluszkami i nóżkami! Dla nas było to coś naturalnego, ale lekarze przewidywali, że powrót do podstawowych funkcji po operacji, zajmie Ali dużo czasu. Tymczasem nasza córeczka już wtedy pokazała siłę. Wiedziałem, że Bóg ma ją w swojej opiece.
Później życie zaczęło toczyć się zwyczajnie. Dla nas codziennością stała się rehabilitacja, ćwiczenia, konsultacje lekarskie. Często rozmawialiśmy z więcej niż jednym specjalistą. Niektórzy z nich wielokrotnie proponowali założenie zastawki zabezpieczającej przed wodogłowiem. Jedni doradzali, inni mówili, że to nie najlepsze rozwiązanie. Kilkukrotnie powtarzaliśmy badania. Wszystko po to, by mieć pewność czy podejmujemy właściwą decyzję. Na naszej drodze mieliśmy dużo szczęścia - trafiliśmy na wspaniałych specjalistów, którzy podpowiedzieli nam jak prowadzić leczenie, z kim się konsultować, które leki i zabiegi będą miały realny wpływ na leczenie córeczki.
Regularna rehabilitacja poprawiła sprawność naszej córeczki. Ala po ponad roku usiadła samodzielnie. To dla nas ogromny sukces. Choć wydaje się to niewiele, dla nas to jak wygrana na loterii. Nasza mała dziewczynka wypracowała niesamowite efekty swoim zaangażowaniem. I chociaż nie raz w terapii towarzyszył jej płacz i olbrzymi wysiłek to robi niesamowite postępy, które widoczne są gołym okiem. Moja córka, mimo że malutka jest prawdziwą wojowniczką, a moja żona, która towarzyszy jej w codziennej walce bohaterką.
Nasz zaangażowanie i wzajemne wsparcie to za mało. Potrzebujemy kosztownej rehabilitacji wspierającej terapię Ali. Od dalszego przebiegu rehabilitacji zależy dalszy rozwój córeczki - to czy kiedyś stanie na nogi i samodzielnie ruszy przed siebie. Lekarz powiedział, że niebawem Ala będzie mogła zacząć nosić ortezy, do tego jednak potrzebne jest stworzenie możliwości ruchu i wykształcenie siły w mięśniach, której teraz zdecydowanie brakuje. Ala ma szansę! Toczy tę ciężką walkę od pierwszego dnia życia i wreszcie wygrywa. Nie możemy teraz przerwać! To nasza szansa.
Kiedy Ala przyszła na świat cały świat wywrócił się do góry nogami. Padło na nas. Los doświadczył nas boleśnie, ale córeczka wciąż nas zaskakuje. Nieważne, co nas czeka, jesteśmy na to gotowi. Ostatnie sukcesy niesamowicie nas zmotywowały, pomóżcie, byśmy niebawem mogli odnotować kolejne. Wasze wsparcie to szansa na pierwszy krok naszej córeczki!