Alan ma autyzm. Ma też szansę na zwyczajne życie

Roczna rehabilitacja oraz terapia psychologiczna
Zakończenie: 31 Grudnia 2019
Rezultat zbiórki
Z całego serca chciałabym podziękować każdej osobie, która zdecydowała się wesprzeć zbiórkę na rzecz Alanka. Bez Waszej pomocy jesteśmy skazani tylko na mikoroskopijną pomoc od NFZ. To dzięki Wam, Waszym wielkim i hojnym sercom Alanek mógł kontynuować rehabilitację, która jest mu tak bardzo potrzebna!
Dziękuję!
Opis zbiórki
Otwieram drzwi i zapraszam Cię do świata Alana. Musisz jednak przestrzegać kilku zasad, aby nie zakłócić w nim spokoju. Nie nawiązujesz żadnego kontaktu z Alanem, siedzisz pod ścianą przez kilka godzin bez ruchu - najlepiej w całkowitej ciszy. Nie interesuje Cię otoczenie, a każda nowa osoba wywołuje w Twojej głowie niebywały chaos. Czujesz, że chcesz jak najszybciej opuścić ten świat. A Alan jest w nim uwięziony na zawsze.
SŁOWO NA A
Nie dopuszczałam do siebie tej myśli. Chociaż powoli zauważałam, że Alan nie rozwija się tak, jak jego rówieśnicy, to nie chciałam w to wierzyć. Mieliśmy dla siebie tylko 12 miesięcy. Myślałam, że serce mi pęknie, kiedy Alan przestał na mnie patrzeć. Tak po prostu, z dnia na dzień. Siedział godzinami wpatrzony w ścianę. Nie reagował na swoje imię. Nie zauważał, czy ktoś jest obok niego czy nie. Lekarze nie mieli wątpliwości, kiedy przyszłam z Alanem na badania. Słowo na A. Początkowo nie mogłam wypowiadać tego słowa. Autyzm. Słysząc ten wyraz nie słyszysz nic. Pustkę. Wiesz, że już nic nie będzie takie jak wcześniej.
SZUMY
Każdy dźwięk wyłapywany z ulicy, zapach, ruch. Zwykli ludzie potrafią żyć jakby obok tego. Do Alana dociera wszystko, wszystko jednocześnie. Każda jego komórka odbiera to, jako zakłócenia i wywołuje ogromne emocje. Stres, złość, bezradność, lęk. Wszystko to jest jak mieszanka wybuchowa. Zapalnikiem może być wszystko - szczeknięcie psa, przejeżdżający na sygnale radiowóz, zapach spalonego obiadu… Przelana zostaje czara, z której wylewają się wszystkie emocje. Nie da się tego zatrzymać. Trzeba przeczekać burzę. Wtedy moje ręce są jak bezpieczna szalupa dla Alana. Sztorm, który trwa w jego głowie, szarpie go i chce pociągnąć na dno. Muszę go wtedy trzymać, jak najmocniej, żeby Alan mógł się uspokoić. On nie wie, co tak naprawdę z nim się dzieje. Autyzm odbiera mu możliwość rozpoznawania emocji. Jedynie czuje, że jest mu bardzo źle i chce uciec. I ucieka, a potem ja muszę szukać mojego synka zagubionego we własnym świecie.
CISZA
Jest najgorsza. Nie słyszysz radosnego dziecięcego śmiechu, pierwszych słów, ciekawskich pytań. Jest cisza. I walka o każdy gest, słowo, przytulenie. Największym szczęściem jest móc wtulić się w swoje dziecko i je ucałować. Ja tego nie mogę. Dla Alana taki dotyk jest czymś niewygodnym, niepotrzebnym. Wiem, że to nie zniknie. Nie podam mu magicznego eliksiru, który jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki sprawi, że będzie tak, jak kiedyś.
Ale Alan skończy w sierpniu dopiero 3 lata. Ma szansę żyć, jak każdy z nas, jeśli będzie pod odpowiednią opieką terapeutyczną i psychologiczną. Ma szansę nauczyć się funkcjonować w społeczeństwie czy odczytywać ludzkie emocje. To, co nam przychodzi to naturalnie i nie musimy tego się uczyć, u Alana jest jak nauka tabliczki mnożenia. Bez terapii i odpowiedniego przygotowania mój synek zgubi się w swoim świecie, a ja już go nigdy nie odnajdę. Pozostanie cisza...
Autyzm to nie choroba, którą można wyleczyć. To zaburzenie, z którym trzeba żyć. Mimo to, życie Alana może być zwykłe. Takie, jak jego rówieśników z podwórka. Ma szansę skończyć szkołę, iść do pracy. Tylko na starcie musimy włożyć 100 procent więcej energii, aby Alan mógł na mecie dogonić kolegów. Jego szansa to terapia. Proszę Cię, pomóż mi sprawić, żeby życie Alana było normalne!