Gorzkie życie z cukrzycą. Pomóż w walce o codzienność Alicji!

Roczne leczenie, zakup sensorów do monitoringu glikemii, i-porty advance, sprzęt
Zakończenie: 20 Grudnia 2020
Opis zbiórki
Wbrew pozorom ta choroba może zdarzyć się każdemu. Bardzo mylne i krzywdzące zdają się być przypuszczenia, że cukrzyca zdarza się tym, którzy spożywają niewyobrażalne ilości słodkości. Niestety, w naszym przypadku oceny innych to najmniejszy z problemów.
Słodkie dzieciństwo mojej córki zostało brutalnie przerwane diagnozą. Cukrzyca. Nie jest to bezpośrednie zagrożenie życia, ale wyrok na resztę jej dni. Bo skuteczne leczenie na tę chorobę nie istnieje, bo to oznacza nieustanną kontrolę już na zawsze. O chorobie dowiedzieliśmy się rok temu, w grudniu. Dla mnie to był szok. Początkowo nie mogłam w to uwierzyć… nie mogłam zaakceptować informacji, że moja kochana córeczka zachorowała, że nasza rzeczywistość już zawsze będzie dyktowana względami związanymi z chorobą.
Musiałam nauczyć się wszystkiego… Przede wszystkim liczenia węglowodanów w posiłku, by dieta Alicji była zrównoważona i zbilansowana. To nie stanowiło przeszkody. Jest jednak w tej chorobie coś, co mnie przeraża i pozbawia poczucia bezpieczeństwa. Coś, czego bardzo chciałabym uniknąć w rzeczywistości mojego dziecka. Zastrzyki. Codziennie, Alicja ma ich co najmniej 6. Tygodniowo to 42 ukłucia, a miesięcznie ponad 180! Sytuacja niewyobrażalna dla dorosłego człowieka… a przecież Ala to jeszcze dziecko.
Cukrzyca to wróg, który atakuje z ukrycia. Poziom glikemii może ulec gwałtownej zmianie w ciągu kilku lub kilkunastu minut, a zachowanie szczególnej ostrożności w pomiarach i ich regularności jest w tym przypadku niezwykle ważne. Co jednak w przypadku, kiedy palce są pokłute do granic możliwości? Czasem patrzę na Alicję i nie mam odwagi powiedzieć jej, że czas na kolejny pomiar, bo wiem, że dla niej to kolejny ból. Kolejna niewielka rana na ciele, ale olbrzymie obciążenie dla psychiki. W cukrzycy typu 1. układ odpornościowy niszczy komórki trzustki produkujące insulinę. Insulina podawana jest w zastrzykach.
Nie chcę dla niej takiej przyszłości… Nie chcę, by żyła w ciągłym lęku. Ja też nie chcę się nieustannie stresować tym, że przeoczę moment, w którym wskaźniki się zmieniają. W naszej sytuacji jest jedno rozwiązanie, które może uratować naszą codzienność i funkcjonowanie z chorobą. Specjalny sensor umożliwiający odczyty w czasie rzeczywistym właściwie co 5 minut, bez konieczności wykonywania nowych wkłuć. To zmniejsza ryzyko nagłego pogorszenia, a w sytuacjach krytycznych jest w stanie pomóc uratować chorego przed zapadnięciem w śpiączkę. Niestety, sensor to duży wydatek. Dla mnie zbyt duży. Kilkanaście tysięcy złotych za względne bezpieczeństwo, za szansę na podjęcie reakcji, zanim choroba wygra, a na pomoc będzie za późno…
Brak kontroli przez chwilę może doprowadzić do dramatycznych konsekwencji, z którymi Alicja będzie musiała zmagać się do końca życia. Nie mogę do tego dopuścić! Chcę ją przed tym chronić na wszelkie możliwe sposoby… Pomóż mi zawalczyć o przyszłość mojego dziecka, proszę. Każdy najmniejszy gest ma dla nas olbrzymie znaczenie!
Świadomość tego, z czym zmaga się moja córeczka powoduje, że myśli o przyszłości budzą mój lęk. Nie jestem w stanie przewidzieć, co wydarzy się jutro, a to bardzo bolesna świadomość. Bardzo chciałabym uporządkować nasz świat i sprawić, że codzienność pomimo choroby, nie będzie dla Ali niekończącym się utrapieniem.