Odczarujmy chore ciało Amelki

Ortezy, które pomogą Amelce stanąć na nóżki
Zakończenie: 25 Maja 2017
Opis zbiórki


My, jako jej rodzice wyciskamy ostatnie krople potu, aby szukać dla niej szansy, szukać lepszego i lepszego leczenia, rehabilitacji. I aby była po prostu szczęśliwym dzieckiem.
Wreszcie, że nam się udaje. Walczymy. Amelia na dzisiaj jedynie siedzi posadzona, ale zaczyna przemieszczać się na pupie i szuka swoich sposobów, by wykonać wszystkie czynności. Przed nią ogromna droga, którą możecie pomóc jej przebyć, Nasza historia jest bardzo długa, wiele za nami i wiele przed nami, ale możecie być częścią naszej drogi!
Amelko, musisz chodzić, pomóżcie, proszę nam wydostać naszą córeczkę z więzienia, jakim jest jej własne ciało. Jak było ciężko? O naszej walce możecie przeczytać poniżej... ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– Kocham moją córeczkę, bardziej niż to sobie mogłam wyobrazić, zanim Amelia pojawiła się na świecie. Czy jestem z niej dumna? Jakieś 200 razy w ciągu dnia, kiedy kolejny raz zwyciężamy z tą przeklętą chorobą. Czy tak było od początku? Nie.
Na początku było tak samo ciężko, jak jest teraz, jednak nie było celu. Jasnego klarownego celu, który jako rodzice, mamy do zrealizowania i nic w nas nie zgasi tego uporu. Naszym celem jest by Amelka była kiedyś samodzielna, by stanęła na nóżkach, a rączki zarzuciła mi na szyję. Marzę o tym, by moja córeczka uściskała mnie kiedyś z całych sił i to marzenie stało się celem! Aby go osiągnąć, musimy przejść prawdziwą ścieżkę zdrowia. Ale od początku.

Macierzyństwo miało sprawić, że zadowolona z życia kobieta stanie się najszczęśliwszą na świecie matką. Tego dnia, gdy ciekawość sięgała zenitu, gdy poprzez cesarskie cięcie na świat miało przyjść nasze ukochane dziecko, stało się coś, co zerwało wszelki spokój. Tyle było pytań, w zasadzie same znaki zapytania, jakie będzie malutkie, jak nakarmimy, czy uda się pierwszy raz przewinąć? To było tak wspaniale naturalne i zarazem takie nieoczekiwanie oczywiste. W tym właśnie momencie wkradł się on — amok, uczucie, które sprawia, że człowiek przestaje nadążać za tym, co się wokół niego dzieje. Zaraz po tym, jak założono mi wenflon, czas niesamowicie przyspieszył. -Pani doktor, której twarzy też nie zapomnę i badanie, podczas którego zaczęłam bardzo krwawić, pamiętam piżamę, w którą byłam ubrana, pamiętam salę, na której odbywało się cesarskie cięcie, pamiętam pielęgniarki, lekarzy, pamiętam wszystko, każdy najmniejszy szczegół, ale nie pamiętałam twarzy i ciała własnego dziecka. Później zapewnienie, że będzie wszystko dobrze. Następny przebłysk to już nie moja panika. Biegali wszyscy w koło. Mimo że odurzona, czułam tę grozę sytuacji. Co z nią jest nie tak? Takie pytania na sali urodzeń… potem cisza a w perspektywie dalsza część tego dramatu. 3 tygodnie po porodzie Amelka spędziła sama w Katowicach bez diagnozy. My przyjeżdzaliśmy codziennie, by choć przez kilka godzin być przy naszym dziecku.

Straszna choroba neurogenna, która hamuje przewodzenie impulsów nerwowych do mięśni, te zaś w konsekwencji ulegają degradacji. Inne matki po porodzie zabierały dzieci do domu, karmiły je, uśmiechały się. My żyliśmy w tym amoku rozdarci pomiędzy szukaniem wyjścia a chwilami, kiedy nie chciało już się właściwie żyć. Jak zaakceptować fakt, że nawet jeśli nasza córeczka przeżyje, to nigdy nie odprowadzę jej do szkoły, na lekcje tańca, nie pójdziemy na zakupy, na plac zabaw? Do 7 tygodnia życia Amelki, błądziliśmy, staraliśmy się jej pomoc, najszybciej jak się da, ale to nie była dobra droga. Ten czas przepadł, może został stracony, a może i tak to niewiele, aby w końcu znaleźć ludzi, którzy będą umieli pomóc naszej małej dziewczynce.

