"Żeby ręce i nogi znowu były moje" – pomagamy Andrzejowi!

3-miesięczny turnus rehabilitacyjny – walka Andrzeja o sprawność
Zakończenie: 16 Grudnia 2021
Opis zbiórki
Gdyby któreś z nas znalazło się w potrzebie, Tata zrobiłby dla nas wszystko. Jesteśmy tego pewni, dlatego dziś, kiedy on potrzebuje naszej pomocy, zrobimy wszystko. Tata zawsze ciężko pracował i to właśnie w czasie pracy wydarzył się wypadek. Tamtego dnia spadł z przyczepy, a my przekonaliśmy się na własnej skórze jak jedna chwila może zmienić całe życie.
To był listopad – w rolnictwie ostatni moment na zbiory. Tata pomagał wtedy przy przewożeniu buraków. W pewnej chwili usłyszeliśmy jakieś strzępy słów – coś o “upadku”, o tym, że Tata leży nieprzytomny. Przerażeni wzywaliśmy pogotowie, które na sygnale zabrało Tatę do szpitala. Za kilka godzin znaliśmy już diagnozę – wysokie uszkodzenie rdzenia kręgowego odcinka szyjnego kręgosłupa. Tata był niewydolny oddechowo, całkowicie zależy respiratora. Widzieliśmy, jak bezwładnie leży na łóżku. Widzieliśmy tego samego człowieka, który jeszcze rano energicznie krzątał się po domu. Silny i zaradny facet w jednej chwili został przykuty do łóżka, a następnie do wózka inwalidzkiego.
Lekarze mówili, że sytuacja jest poważna, a rokowania bardzo złe. Żaden z nich nie chciał dać Tacie szansy chociażby właśnie na specjalistyczną rehabilitację neurologiczną. Każdy za to powtarzał, że Tata nie będzie samodzielnie oddychał, a o powrocie do sprawności już teraz możemy zapomnieć. Bywały dni lepsze i gorsze. Były setki wylanych łez, strach i bezsilność. Widząc, że życie najbardziej ukochanego nam człowieka na świecie jest częściowo w naszych rękach, robiliśmy wszystko, by znaleźć ratunek.
Czuliśmy, że to upokarzające, że uczciwy człowiek, który przez całe życie ciężko pracował, przez swój bardzo poważny stan zdrowia (obrzęk rdzenia kręgowego, respiratoterapia, rurka tracheostomijna, porażenie czterokończynowe, zaburzenia ortostatyczne, spadki saturacji oraz tętna, a w końcu niedożywienie) nie ma szans na rehabilitację w ramach NFZ… Byliśmy bezsilini, biliśmy głową w mur. Jedynym ośrodkiem, nastawionym na rehabilitację pacjentów w tak ciężkim stanie, był ośrodek Votum w Krakowie. To była dla Taty jedyna nadzieja i szansa na godną opiekę oraz rehabilitację. Niestety – wszystko to kosztowało...
Tata przebywa w ośrodku od lutego, a my próbujemy zastąpić go w prowadzeniu gospodarstwa i pogodzić to z własnymi obowiązkami. Małymi kroczkami z niezwykłą cierpliwością olbrzymią pokorą wraz ze sztabem wykwalifikowanych rehabilitantów Tata intensywnie ćwiczy. Postępy są ogromne! Dzięki pracy neurologopedów oraz wykorzystaniu terapii efektywnego kaszlu udało nam się stopniowo schodzić z respiratora, gdzie lekarze uważają, że przy tak wysokim uszkodzeniu rdzenia jest to niemożliwe. Dziś Tato oddycha samodzielnie! Dodatkowo wciąż pojawiają się kolejne samodzielne ruchy. Mięśnie Taty zaczynają wracać do sprawności! Parę dni temu u Taty podczas rehabilitacji włączył się kolejny miesień, biceps, a następnie w niewielkim stopniu mięśnie umożliwiające nawracanie przedramienia i dłoni. Jest to naprawdę przełomowy moment, biorąc pod uwagę jego stan z listopada.
Widząc rezultaty rehabilitacji i Tatę w tak dobrej formie, wiemy, że musimy kontynuować rehabilitację i wspólnymi siłami zmieniać dla Taty świat. Przeznaczamy wszystkie oszczędności i jednocześnie rezygnujemy z własnych marzeń, żeby pomóc Tacie wrócić do sprawności. Niestety – pobyt w ośrodku kosztuje bardzo dużo, a my pozbyliśmy się już wszystkich oszczędności.
Choć to dla nas bardzo trudne, chowając dumę do kieszeni, prosimy o pomoc, bo nadzieję mamy tylko jedną, a jesteście nią Wy...