Niepełnosprawność uwięziła mnie w domu na 10 lat. Błagam, pomóż!

Likwidacja barier architektonicznych
Zakończenie: 10 Listopada 2021
Opis zbiórki
Moje życie to smutna egzystencja. Bolesna świadomość, że zabrałem żonie radość życia i zdrowie. Uszkodziła kręgosłup przy próbie podniesienia mnie z łóżka. Od dziesięciu lat towarzyszą mi tylko cztery ściany, telewizor i strach o to, czy opłacimy wszystkie recepty na leki w tym miesiącu. Jedzenie, na szczęście mamy od księdza z naszej parafii…
Jestem osobą niepełnosprawną w stopniu znacznym. Poruszam się na wózku inwalidzkim od 20 lat. Coraz mocniej zacierają się wspomnienia o życiu sprzed amputacji. Byłem kierowcą. Czasem, leżąc w łóżku, wyobrażam sobie jaką radość sprawiłoby mi wciśnięcie hamulca lub gazu. To nigdy nie będzie możliwe. Cukrzyca i miażdżyca doprowadziły do amputacji kończyn i zmusiły do życia ze świadomością, że na zawsze pozostanę ciężarem. Nie mogę pracować, nie mogę wyjść z domu. Nie jestem samodzielny.
Z racji utraty sprawności fizycznej przez żonę, tętniaka aorty brzusznej i oponiaków w głowie, wspiera nas nasza opiekunka środowiskowa Andżelika. To dzięki obcej osobie, która z dnia na dzień stała się naszą rodziną, uwierzyłem, że wybudowanie podjazdu jest możliwe. Mieszkam tak blisko parku krajobrazowego. Marzę, by zobaczyć okolice, w której żyję i chociaż na chwilę zapomnieć o przykrych, życiowych doświadczeniach i losie, który nie oszczędził ani mnie, ani żony.
Utrzymujemy się za dwa tysiące złotych miesięcznie. Nie mamy żadnych szans na wybudowanie podjazdu ze swoich środków. Nas cieszy, gdy w danym miesiącu nie mamy zaległości z podstawowymi płatnościami… Ten podjazd może być dla mnie namiastką niezależności i samodzielności. Pozwólcie mi przypomnieć sobie piękno świata, który nas otacza, a którym znam jedynie z opowieści i zdjęć. Dziękuję Wam za pomoc!