Jedna na milion

Zakończenie: 30 Listopada 2014
Rezultat zbiórki
We wrześniu 2014 roku Andżelika była już po pierwszym zabiegu i bardzo cierpiała. Ciągle miała podawaną morfinę, aby uśmierzyć ogromny ból. Ból mamy nie był mniejszy na widok cierpienia dziecka, któremu nie potrafi pomóc. Jedna nadzieja świeciła nad nimi, a raczej pewność - Andżelika wróci na własnych nóżkach, nie ma innej możliwości, nie ma ryzyka - wszystko jest na dobrej drodze.
Po głównym zabiegu na nóżkach Andżelika 12 grudnia 2014 r. wróciła do domu. W ramach tych dwóch zabiegów kolano zostało usztywnione, a kształ nogi został zrekonstruowany. Przez pół roku Andżelika nosiła fiskator, który miał za zadanie wyprostować nóżkę i stopę. 11 marca 2015 r. Andżelika miała kolejną operację w Stanach, podczas której zdjęto jej fiskator i mocniej usztywniono nóżkę, którą na 4 tygodnie włożono w gips.
Dzisiaj nóżka Andżeliki jest 10 cm krótsza, ale prosta. W najbliższych 2 latach poleci na pierwsze wydłużanie nogi, co będzie kontynuowane cyklicznie do 18 roku życia. Po pierwszym zabiegu wydłużania (też w Stanach) dowiemy się, ile takich zabiegów będzie koniecznych. Andżelikę czeka długa i kosztowna rehabilitacja w Piekarach (w Polsce będzie tańsza niż w Stanach).
Dziękujemy wszystkim za pomoc! Bez Was nie byłoby to możliwe!
Opis zbiórki
Andżelika urodziła się z wadą jedną na milion. Nieznana jest przyczyna, gdzieś coś nie zadziałało i Andżelika urodziła się bez połowy lewej nóżki. Świat leży u jej stóp, jednak ona obiema stópkami nie może go dotknąć.
Przez 4 lata udało się zreperować uśmiech Andżeliki (miała rozszczep wargi), mogła zjeść pierwsze ciastko i zaśpiewać piosenkę (miała zwężenie przełyku), ale wciąż pozostaje problem z nóżką. Brak piszczela uniemożliwia normalne poruszanie się. Przecież przez całe życie Andżelika nie będzie skakać na jednej nodze lub ślizgać się na pupie. Zaprzyjaźnia się z kulami, jednak jest drobna i bolą ją rączki. Lekarze też mówią, że to nie jest najlepsze rozwiązanie. Jeden z lekarzy po operacji kolana Andżeliki dał nawet jakąś metalową płytkę, jednak po dwóch tygodniach stwierdził, że to nie ma sensu, że nie umie nic więcej z tą nogą zrobić. Dodał, że tu w Polsce nie ma żadnego specjalisty, który potrafiłby pomóc Andżelice. Rodzice nie wierzyli, musieli się sami o tym przekonać. I przekonali. Według lekarzy, których odwiedzili, najlepsze rozwiązanie to amputacja, proteza i problem z głowy. - To my jeszcze poczekamy - rodzice zamykali drzwi do gabinetów kolejnych specjalistów.
I dobrze, że za którymiś drzwiami nie zostali, bo po amputacji nóżka byłaby nie do zoperowania. A któregoś dnia w telewizji zobaczyli chłopca, wyglądał znajomo, chociaż go nie znali. Jednak nie miał nóżki, a nawet dwóch - taka sama wada jak u Andżeliki! Jego rodzice znaleźli lekarza w Stanach Zjednoczonych. Dziś Bartek już chodzi samodzielnie.
Jedna szansa na milion. Równo rok temu rodzice Andżeliki napisali do dr Paleya. Odpisał, żeby przyjeżdżali, że Andżelika stanie na tę nogę. 10 miesięcy rok rodzice starali się o sfinansowanie kosztów operacji i leczenia przez NFZ. Udało się! W końcu znaleźli lekarza, który podpisał im dokumenty - przepustkę do uratowania nóżki. Nie pojechaliby, gdyby musieli sami opłacić operację.
10 czerwca 2014 roku rozpocznie się leczenie, po którym Andżelika będzie mogła stanąć na obu nóżkach. Jednak żeby było to możliwe, potrzebne są pieniędze na rehabilitację nóżki po operacji. Nie wiadomo, jak długo potrwa leczenie. Kilka miesięcy na pewno. Jednak szkoda byłoby zmarnować szansę, która już się nie powtórzy.
Jedna na milion - to o Andżelice, wyjątkowej dziewczynce, która urodziła się z wadą występującą raz na milion urodzeń i o szansie za oceanem - jednej na milion - na uratowanie nóżki. Wystarczy jedno dobre serce - to o Tobie.