Rozstanie z anoreksją moim odrodzeniem

Turnus terapeutyczny
Zakończenie: 14 Września 2015
Opis zbiórki
Kiedyś nie potrafiłam mówić o swoim dzieciństwie i o tym, co mnie spotkało. Miałam wielką potrzebę wyrzucić to z siebie, powiedzieć komuś, ale jednocześnie bałam się i nie potrafiłam nikomu zaufać na tyle, by podzielić się swoją historią. Wstydziłam się wspomnień, przerażały mnie. Słuchając historii innych z okresu dzieciństwa, czułam wstyd, że nie nauczono mnie podstawowych rzeczy. Dziś, koszmary nadal mnie prześladują. Zaczynam rozumieć to, co się ze mną wtedy działo. Przez lata byłam krzywdzona w sposób fizyczny przez najbliższych. Wszystko zaczęło się, gdy miałam niespełna 8 lat. Nikt nie reagował na krzyki i hałasy dobiegające z naszego domu, nawet sąsiedzi.
Nazywam się Klaudia. Pochodzę z Konina i mam 25 lat. Mam drobną posturę i nie wyglądam na swój wiek. Opowieść o sobie zacznę wprost. W dzieciństwie przeszłam piekło, które wpędziło mnie w anoreksję. Miałam dziesięcioro rodzeństwa. W moim domu prawie nigdy nie było jedzenia. Zdarzało się nawet, że musiałam o nie walczyć z rodzeństwem lub odmawiałam go sobie, by oni mieli co zjeść. Alkohol był codziennością w naszym domu. Kiedy mama wyrzucała mnie z domu, nocowałam na przystankach. Nie było dnia, żeby awantury nie kończyły się interwencją policji. Przemoc, używki i bolesne łzy były na porządku dziennym. Często uciekałam z domu, by najbliżsi przestali mnie krzywdzić.
Po śmierci mamy trafiłam do rodziny zastępczej. Nie jednej, a kilkunastu. Zmieniałam adresy kilkadziesiąt razy. Na własnej skórze poznałam, co to bezdomność. Na ulicy "mieszkałam" przez trzy lata. Musiałam nauczyć się żyć, aby przetrwać każdy kolejny dzień. Trzy razy traciłam sens życia i próbowałam zakończyć swoje życie. Gdyby nie szczęśliwy traf i troska ludzi z ośrodka, którzy wspierają mnie w chorobie, dzisiaj by mnie już tu nie było. Leczenie w szpitalu oraz w specjalistycznych przychodniach nie przynosiły żadnego rezultatu. Głodziłam się miesiącami i wymiotowałam. Mdlałam i chudłam. Moja waga spadła do 37 kilogramów.
Pewnego dnia, zupełnie przypadkiem obejrzałam program o ośrodku, specjalizującym się w leczeniu anoreksji i bulimii. Informacja o kosztach, jakie wiążą się z terapią uświadomiła mi, że nigdy nie będę mogła pozwolić sobie na profesjonalne leczenie. Nadzieja na to, że będę kiedyś zdrowa nagle prysła, jak bańka mydlana. Świat mi się zawalił. Dobre serce ludzi pozwoliły mi rozpocząć pięciotygodniowy turnus. Ale to zbyt krótki czas, by wygrać z chorobą, która kumulowała się we mnie od najmłodszych lat. Konieczna jest kontynuacja terapii – tak twierdzą terapeuci – na którą nie mam pieniędzy.
Anoreksja bulimczna, na którą choruję ma związek z traumą, jaką przeżyłam w dzieciństwie. Teraz mieszkam sama. Staram się przywrócić normalność do mojego życia. Żyję z niewielkiej renty i pracuję na pół etatu.
Bardzo pragnę, aby moje życie mogło trwać dalej. Proszę, podaruj mi szansę. Chciałabym wyrwać się wreszcie ze szponów tej choroby. A moim największym marzeniem jest poczuć się w końcu bezpiecznie. Bez Ciebie nie dam rady.
Klaudia