Dotkliwie poparzone dziecko❗️Malutki Antoś walczy o życie bez bólu... Ratunku!

Leczenie, środki opatrunkowe, specjalnego sprzętu, rehabilitacja, dojazdy
Zakończenie: 29 Stycznia 2021
Opis zbiórki
To był 17 maja. Dzień jak co dzień, który okazał się najgorszym w moim życiu… Nic nie zapowiadało tragedii, jaka miała nastąpić. Trwała ułamek sekundy. Rozdzierający krzyk bólu Antosia przeszył powietrze… Już zawsze będzie śnił mi się w koszmarach. Nigdy go nie zapomnę…
To stało się chwilę po 13... Po kąpieli wyszłam z łazienki i wsadziłam mojego kochanego synka do chodzika. Antoś ucieszył się, że mamusia przyszła... Z tym swoim najpiękniejszym uśmiechem na świecie pobiegł przed siebie w stronę kuchni. Chciał, żebym się bawiła i go goniła... Miał wyciągnięte przed siebie rączki. Jedna z nich zahaczyła o kabel. W tamtym feralnym mieszkaniu kontakty zamocowane były bardzo nisko. Antoś zrzucił czajnik, pełen wody, która zagotowała się zaledwie pół godziny wcześniej… Tak doszło do nieszczęśliwego wypadku - wrzątek oblał ciało mojego niespełna rocznego synka…
Pamiętam krzyk Antosia, pełen przeraźliwego bólu… Mój płacz, kiedy wyciągałam synka z chodzika. Szum zimnej wody, gdy jak w transie pozbywałam się ubranka i schładzałam poparzone ciało synka do przyjazdu pogotowia… Mój roztrzęsiony głos i sygnał karetki. To było jak koszmar, który nie chciał się skończyć. Sekundy wydawały się wiecznością…
Pogotowie przyjechało na szczęście bardzo szybko. Antoś po wypadku został przetransportowany do szpitala. Tam trafił na oddział intensywnej terapii... Synek doznał poparzeń II i III stopnia. Uszkodzeniu uległo 45% powierzchni jego małego ciałka! Chyba dopiero w szpitalu dotarło do mnie, co naprawdę się stało… Ogarnęła mnie rozpacz. Tak bardzo bałam się, że stracę synka… Byłam bezsilna... Sparaliżowana strachem o moje dziecko.
W ciągu kilku tygodni zmieniło się całe moje życie. Wszystko przestało mieć znaczenie, liczyło się tylko jedno małe szpitalne łóżeczko, na którym Antoś walczył o życie… Czuwałam pod drzwiami OIOM-iu, za murami szpitala szalała pandemia… Mogłam zobaczyć synka tylko co 3 godziny, na chwilę. Antosiowi kilkakrotnie przetaczano krew, usunięto martwe tkanki… Okazało się, że poparzenia są tak silne, że konieczny jest przeszczep skóry.
Stan Antosia ustabilizował się dopiero w czerwcu... Przeszedł trzy przeszczepy skóry, każdy z nich przynosił nadzieję na to, że będzie lepiej i realną poprawę… Pod koniec czerwca najwspanialsza wiadomość – wypis! Synek wrócił do domu! Przed nami jeszcze długa droga do dobrego życia... Największy problem stanowią blizny oparzeniowe i pooperacyjne, które sztywnieją i ograniczają ruchy synka… Jedna z nich znajduje się przy stawie biodrowym, co powoduje przykurcze i z czasem może uniemożliwić chodzenie. Blizny strasznie też swędzą… Antoś chciałby się po prostu bawić, nie może zrozumieć, dlaczego tak swędzi i boli…
Dzień tragedii to dla mnie trauma. Gdyby kontakty były wyżej, gdyby czajnik stał w innym miejscu… Gdyby… Wiem, że to był nieszczęśliwy wypadek, ale zrobiłabym wszystko, by cofnąć czas… To jednak niemożliwe. Koncentruję się więc nad tym, co zrobić mogę – walczyć o powrót Antosia do zdrowia. Nie ma czasu do stracenia!
Jak najszybciej musimy rozpocząć fizjoterapię. Konieczny jest również zakup ubranka uciskowego, specjalistycznych plastrów silikonowych i maści. Koszty leczenia będą ogromne… Koszt samej rehabilitacji to kilkadziesiąt tysięcy złotych! Mojego synka spotkała straszna tragedia, a teraz przeżywamy kolejną – skąd wziąć pieniądze na leczenie? Jestem przerażona, ile to wszystko kosztuje…
Mimo że zrobię dla synka wszystko, nie mam szans bez Waszej pomocy! Jestem młodą mamą, której życie kręci się wokół chorego dziecka… Tak bardzo chcę, by na jego buzi znów gościł tylko ten piękny uśmiech… By już nigdy nie było grymasu bólu, by blizny zniknęły i czekało go tylko piękne życie, a nie cierpienie…
Mama Antosia, Klaudia