Choroba chce zabrać mi go na zawsze. Proszę, pomóż pokonać nowotwór!

NIerefundowane leczenie nowotworu - terapia wspomagająca
Zakończenie: 23 Października 2020
Opis zbiórki
Choroba pojawiła się w jego życiu nagle. Standardowe badania, pogarszające się samopoczucie, podejrzenie kolejnych dolegliwości. Przez chwilę myślałam, że to udar - wszystko wskazywało na to, że jest źle, ale nie spodziewaliśmy się, że spadnie na nas prawdziwa bomba - nowotwór ogona trzustki, guz ślinianki przyusznej prawej. Niezwykle agresywny, postępujący w zastraszającym tempie…
Od diagnozy minął trochę ponad rok, a Tata już spojrzał w oczy ostateczności. Nie mógł chodzić, w przerażającym tempie tracił siły. Rak niszczył go każdego dnia bardziej. Lekarze przestali mówić o szansach, zaczęli wspominać o uśmierzaniu bólu… To było najgorsze, bo nagle wizja powracającego zdrowia zaczęła się niebezpiecznie oddalać.
Los postanowił się do nas uśmiechnąć. W najgorszym momencie, tata dzięki zaangażowaniu lekarzy, odpowiednio dopasowanej terapii i skutecznym leczeniu odbił się od dna. Organizm podjął walkę z chorobą. Tata stanął na własnych nogach, a w nas pojawiła się nadzieja, że nie wszystko stracone, a walka niejako zaczyna się od początku.
Teraz przed nami najważniejszy etap, bo wiemy, że tylko odpowiednio dobrane leczenie uzupełniające standardowe zabiegi jest w stanie dać nadzieję na kolejne dni i miesiące. Rak został na chwilę oszukany, postęp choroby wstrzymano, ale nie wiemy, jak długo uda się utrzymać ten stan jeśli terapia zostanie przerwana. Co może stanąć nam na drodze? Brak środków. Walka z rakiem pochłania ogromne środki, szczególnie jeśli do terapii należy włączyć leczenie nierefundowane. Koszt naszej nadziei na dalsze życie Taty to kilkadziesiąt tysięcy złotych. Zdajemy sobie sprawę, że to może być dopiero początek, że koszty mogą wzrosnąć, a my nie jesteśmy na to przygotowani. By dać mu siłę do dalszej walki potrzebujemy kwoty, która jest poza naszym zasięgiem. Wasze wsparcie to dla nas ostatnia deska ratunku!
Przed Tatą długa droga, w której mamy nadzieję, wspólnie zaliczymy znacznie więcej wzlotów i upadków. Od ponad roku wszyscy razem prowadzimy nierówną walkę na śmierć i życie, a nowotwór czasem potwornie z nas drwi, bo teraz najgorsze, co może się stać, to ponowny atak choroby. Nie chcemy znaleźć się w miejscu, z którego niedawno udało nam się uciec. Z kolejnego upadku możemy się nie podnieść. Nie możemy pozwolić na to, by wszystko, o co walczyliśmy od miesięcy przepadło… Wystarczy, że wyciągniesz pomocną dłoń, a do naszego życia wróci nadzieja na lepsze, zdrowe jutro!
Tata był i jest siłaczem. Nie poddaje się nawet w sytuacjach, które wydają się bez wyjścia. Tego mnie nauczył. Właśnie dlatego, teraz ja toczę tę walkę o niego. Właśnie tak chcę mu podziękować za to, że pokazał mi życie od najlepszej strony. Proszę pomóż mi go ratować!