"Mamusiu, kiedy się obudzisz i wrócisz z nami do domu?" – Ratujemy Agnieszkę!

Wybudzanie Agnieszki ze śpiączki – 4-miesięczna intensywna rehabilitacja
Zakończenie: 8 Lipca 2020
Rezultat zbiórki
Agnieszka przebywała w Centrum Medycznym Epimigren w Osielsku za Bydgoszczą. Robi ogromne postępy jak widać na filmiku :), ale dużo pracy jeszcze przed nami. Idziemy do przodu małymi kroczkami i nadal potrzebujemy Waszej pomocy. I dziękujemy bardzo za dotychczasową pomoc. Wkrótce pojawi się nowa zbiórka dla Agnieszki, bo cały czas musimy o nią walczyć!
Jesteście naszymi Aniołami!
Opis zbiórki
Tego, co zobaczyłem, już do końca życia nie dam rady wyrzucić z głowy – moja żona walcząca o życie w karetce i zmasakrowane auto. Wszystkie głosy jak zza grubej szyby, Nawet strach nie docierał. Przecież kilka godzin temu rozmawialiśmy, bawiliśmy się z naszymi dziećmi, przecież kilka godzin nie może tak bardzo zmienić życia? Modliłem się, by przeżyła, a przed oczami miałem wrak samochodu. Wiedziałem, że w takich wypadkach zwykle giną ludzie...
Do tej pory byłem szczęśliwym facetem i zupełnie nie miałem pojęcia, jak kruche jest to szczęście i jak kruche jest życie… Życie naszej rodziny zostało złamane. Widziałem, jak helikopter zabiera Agnieszkę, a lekarz tłumaczy, że muszą jak najszybciej polecieć z nią do szpitala w Poznaniu, gdzie trafi na OIOM.
W szpitalu okazało się, że żona doznała urazów wielonarządowych, w tym stłuczenia mózgu (płaty skroniowe i czołowy lewy), złamanie kości skroniowej i ciemieniowej. Aga przez 3 tygodnie była utrzymywana w śpiączce farmakologicznej, dziś ma podłączoną rurkę tracheotomijną oraz PEG do żołądka. Lekarze uratowali jej życie, ale przerwać śpiączki już nie potrafią. Ja nie potrafię zapanować nad cierpieniem naszych dzieci…
Mikołaj i Martyna próbują na swój sposób budzić mamę, ale ona nie reaguje. Słyszę, jak coś jej opowiadają, wołają „mamuś”, ale mama nic nie odpowiada. One wierzą, że obudzą mamę, chwycą ją za ręce i razem wyjdziemy ze szpitala. Ja też w to wierzę, bo nie wyobrażam sobie życie bez Agi.
Byliśmy bardzo zgranym małżeństwem, gdy w 2010r. brałem z Agnieszką ślub, byłem pewien, że jestem prawdziwym szczęściarzem, wiedziałem, że zrobię wszystko, by czuła się ze mną bezpieczna, spełniona i po prostu kochana. Szaleliśmy z radości, kiedy trzy lata później urodził się nam synek Mikołaj, a jak cztery lata później na świat przyszła nasza Martynka, czułem, że mam więcej niż mogłem sobie wymarzyć. Doceniałem wszystko, co dało mi życie i byłem za to wdzięczny.
Kwiecień to taki miesiąc, gdy wszystko budzi się do życia, rozkwita. Nawet nie przyszło mi na myśl, że dla naszej rodziny ta wiosna stanie się czasem największego koszmaru.
Wiecie, co jest w tym wszystkim najgorsze? Kiedy wracasz do domu bez niej i musisz zmierzyć się ze wzrokiem własnych dzieci, które tęsknią. Co mam im odpowiadać? Że mama wróci, że będzie jak dawniej? Chciałbym tego tak, jak niczego na świecie, ale nie mogę w tej chwili niczego im obiecać.
Nasz synek ma dopiero 6 lat, a córeczka 2, kiedy w domu dzwoni telefon Martynka woła “mamo, momo”, to są chwile, w których pęka serce, bo choćbym nie wiem, jak się starał, nie zastąpię im kochającej mamy. Wierzę tak jak one, choćby to było naiwne i dziecinne, ale jeśli nie mam wierzyć w najważniejszą osobę w moim życiu, to w kogo innego?
Przy wypisie ze szpitala, dostałem do ręki kartkę, na której w 15-stopniowej skali oceny śpiączki pacjenta, Agnieszka dostała 8 punktów. To oznacza, że wciąż jest szansa, ale potrzebna jest długotrwała, monotonna rehabilitacja. Wierzę, że za kilka miesięcy otworzy świadomie oczy, powie, choć kilka sów, a ja będę czuł, że ze mną jest, że damy radę wychować razem nasze dzieci. Aga wygrała walkę o życie a w rękach ma jeszcze jedną broń – ogromną miłość do dzieci, która jest w stanie przezwyciężyć każdą chorobę.
W tej chwili najważniejszy dla nas jest czas i pieniądze. Sam w tej chwili zajmuję się dziećmi, ale niedługo będę musiał wrócić do pracy, by utrzymać naszą rodzinę. Już teraz, na samym początku wiem, że brak pieniędzy może wpłynąć na stan Agnieszki. Intensywna walka o wybudzenie to bardzo kosztowny proces. Nie możemy pozwolić sobie na zaniedbanie. Jeśli chcesz walczyć o moją żonę, to chcę, byś wiedział, że ja i moje dzieci jesteśmy Tobie bardzo wdzięczni. Liczy się każda dobra myśl, każdy gest i słowo otuchy, każda złotówka.
Dziękuję,
Tata i mąż Jacek