Jedyne, czego pragnę, to pomoc dla syna

pokrycie rocznej rehabilitacji
Zakończenie: 28 Listopada 2016
Opis zbiórki
Tyle o sobie wiemy, ile nas sprawdzono. Ile mamy siły, przekonujemy się dopiero w obliczu tragedii. Choroba mojego najmłodszego dziecka spowodowała, że mój świat rozsypał się na setki kawałków. I wtedy umarł mój mąż, a ja zostałam zupełnie sama, z piątką dzieci… Nie chcę jednak niczego dla siebie. Jestem tu, żeby prosić o pomoc dla mojego syna, dla Damiana.
Moje życie zmieniło się 15 lutego 1999 roku, kiedy na świat przyszedł mój najmłodszy maluch. Czekała na niego już czwórka rodzeństwa - byliśmy liczną, kochającą się rodziną. Nasz dom zawsze wypełniał gwar i śmiech dzieci. Byłam zmęczona, ale bardzo szczęśliwa i nie zamieniłabym swojego życia na żadne inne. Myślałam, że tak będzie już zawsze… Myliłam się.
Damian miał wtedy 8 miesięcy. Był ślicznym, zdrowym, normalnie rozwijającym się niemowlakiem. Mój kochany synek. I nagle nastąpił dzień, który zmienił wszystko. Pamiętam to jak dziś: syn dostał bardzo wysokiej gorączki, zrobił się czerwony i przeraźliwie płakał. Nie miałam pojęcia, co mu jest. Przerażona udałam się do lekarza i dowiedziałam się, że to przejdzie, że mam się nie martwić… Nie przeszło. Po dwóch dniach gorączka spadła i płacz ustał, ale oprócz tego ustały też postępy, a nawet doszło do regresu jego wszystkich umiejętności… Nikt nie wie dlaczego! Diagnoza była jedna: mózgowe porażenie dziecięce, postać czterokończynowa, spastyczna. Ale los szykował dla nas jeszcze jedną tragedię…
Z dnia na dzień z szczęśliwej mężatki z piątką zdrowych dzieci zostałam wdową z czwórką zdrowych i jednym niepełnosprawnym. Nie mogłam się załamać, musiałam być silna, dla dzieci. Mały Damian wymagał całodobowej opieki. Odeszłam z pracy, przeszłam na rentę. Zajmowałam się dziećmi, jednocześnie codziennie rehabilitując Damiana tak, jak tylko mogłam. Po kilka godzin dziennie graliśmy w gry planszowe, czytaliśmy książki czy ćwiczyliśmy ręce na tyle, ile umiałam. Jeździliśmy do pobliskiego ośrodka na rehabilitację. Postawiłam przed sobą cel, który dodawał mi siły każdego dnia - sprawienie, aby Damian zaczął chodzić. W tym celu przeszedł operacje ścięgien, ale wtedy pojawił się kolejny problem - Damian urósł w przeciągu jednego roku tak dużo, że pojawiła się zaawansowana skolioza. To przekreśliło nasze marzenie. Dowiedzieliśmy się u lekarza, że mamy zainwestować w najlepszy wózek, bo syn spędzi na nim resztę życia. Po prostu nie ma szans na to, by kiedykolwiek chodzić. Długo nie chciałam posadzić Damiana na wózku inwalidzkim, ale w końcu musiałam to zrobić. Zobaczenie własnego dziecka na wózku inwalidzkim było jednym z najgorszych widoków w moim życiu – do samego końca wierzyłam, że się uda.
Mam jednak nowy cel. Wiem, że nie można się poddawać! Teraz koncentruję się na tym, aby zrobić wszystko, by zahamować ciągle pogłębiające się skrzywienie kręgosłupa, by mojemu synowi było lżej. Damian jest rehabilitowany prywatnie dwa razy w tygodniu. Jednak syn powinien był ćwiczony codziennie. Nie możemy dojeżdżąć do gabinetu, nie mamy jak tego zrobić. Wszystkie zabiegi muszą być wykonywane u nas w domu, ponieważ mieszkamy na 4 piętrze, bez windy. Znoszenie Damiana jest niemożliwe bez pomocy mojej córki, która jednak niedługo opuszcza dom, jedzie na studia. Córka przejęła część moich obowiązków, za co jestem bardzo wdzięczna. To ona stara się załatwiać dofinansowania i szuka coraz to nowszych sposobów, aby pomóc bratu. Niestety możliwości już się kończą.
Damian mimo tego, że nie chodzi i nie mówi, na co dzień jest uśmiechnięty i towarzyski. Od września rozpocznie naukę w gimnazjum. Jego pasją są gry komputerowe i przyroda. Całe dnie spędza na komputerze, grając w gry komputerowe oraz oglądając swoich ulubionych Youtuberów. Jest on ciekawy świata i otaczającej go natury. Staramy się zapewnić Damianowi rozwój na wszystkich płaszczyznach, ale aby to zrobić potrzebne są pieniądze. Dla siebie nie chcę niczego, tylko dla niego. Proszenie o pomoc nie jest łatwe, ale jeśli mój syn dzięki temu otrzyma rehabilitację, jaką powinien mieć będę to robiła, nie dbając o to, co ktokolwiek pomyśli, bo tylko rehabilitacja da Damianowi namiastkę normalnego życia.