Potrzebuję pomocnej dłoni

Proteza kończyny
Zakończenie: 5 Września 2020
Opis zbiórki
Spójrz na swoją rękę, kiedy czytasz te słowa. Być może właśnie w tej chwili trzymasz w niej telefon, podpierasz nią brodę, kładziesz na stole. A teraz pomyśl o tym, że jej nie masz. A musisz ubrać się, wykąpać, jeść, posługując nożem i widelcem, pisać na klawiaturze.
Spójrz na swoją rękę, a potem pomyśl, że jesteś jedynym, który jej nie ma. Że gdziekolwiek idziesz, patrzą na ciebie, a ty myślisz o tym, że jesteś inny, gorszy. Że pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy, jest twoje kalectwo, a przecież jesteś kimś innym, kimś więcej. Tylko to, co dla sprawnych jest banalnie proste, dla ciebie czasem jest katorgą, chwilami niemożliwą do wykonania.
Spójrz na swoją rękę i pomyśl o wszystkich rzeczach, które ci umożliwia, i zastanów się, jaką zapłaciłbyś za nie cenę. U Daniela wyceniono je na ponad 70 tysięcy złotych. Tyle kosztuje proteza.
Głowa, oczy, uśmiech, tułów i cztery kreski, symbolizujące dwie ręce i dwie nogi – tak na dziecięcych rysunkach wyglądają ludzie. Tak Daniel mógłby narysować mamę, tatę i swoje rodzeństwo. Ale nie siebie. Na swoim autoportrecie byłby pozbawiony jednej rączki i smutny, bo nienawidzi swojej niepełnosprawności.
A przecież nie tak miało być. Wszystko przebiegało w jak najlepszym porządku, aż do dnia porodu. Aż do wtedy ani lekarze, ani rodzice nie wiedzieli, że mały Daniel urodzi się bez dłoni. Badania w ciąży nie wykazały żadnych zmian. Jak to możliwe? Nie wiadomo. 13 lat temu, lipcowy, ciepły dzień. Wtedy przyszedł na świat Daniel. Mama chłopca nie bała się, to był jej czwarty poród. Ale tym razem było inaczej niż zwykle. Synka zabrano od niej od razu po przyjściu na świat, nie zdążyła nawet mu się przyjrzeć. Zrobiło się zbiegowisko, panika, zdezorientowane pielęgniarki szukały lekarza dyżurnego. Tata Daniela już wiedział wtedy, że coś jest nie tak. Wiadomość o tym, że jego synek urodził się bez rączki, spadła na niego jak grom z jasnego nieba. A co z serduszkiem, co z główką? – pytali tylko. Tulili mocno chłopca, czekając na wyniki kolejnych badań. Na szczęście nie wykazały żadnych zmian w organizmie Daniela. Wszystko było w porządku, poza brakiem rączki. Nie wykształciła się po prostu w trakcie ciąży. Nie wiadomo dlaczego – tak czasem się zdarza. Los odebrał Danielowi to, co dla innych nie jest darem, tylko oczywistością – możliwość sprawnego władania obiema rękami. W czasie, gdy inne noworodki zaciskały małe dłonie na palcach rodziców, Daniel mógł tylko machać niewykształconym kikutem rączki.
Chwytanie nie było jedynym problemem. Bez jednej ręki ciężko było stanąć na nogach i złapać równowagę, a, co za tym idzie, nauczyć się chodzić. Udało się to dopiero, gdy miał 2,5 roku. Daniel musiał być w tym celu rehabilitowany. Wydawało się, że jeden problem został rozwiązany, wkrótce jednak zaczął się gorszy – wyzwiska. Daniel poszedł do przedszkola, potem do szkoły. Tam po raz pierwszy poczuł się inny, gorszy. Chodzenie do szkoły stało się dla niego koszmarem, towarzyszył mu strach i napady paniki. Dopiero dzisiaj, gdy jest w 6-ej klasie, jest lepiej. Wciąż jednak nie może robić tego, co inne dzieci. Nie zapnie sobie sam guzików, nie zawiąże sznurowadła, nie zagra w siatkówkę, nie posłuży się nożem i widelcem.
Już w zeszłym roku okazało się, że jest sposób na to, by Daniel był w pełni samodzielny. Jest nim nowoczesna proteza ramienia, sterowana sygnałem mioelektrycznym – pochodzącym z mięśnia. Dokładne badanie wykazało, że nerwy Daniela w tej części ręki, która zdążyła się wykształcić, są całkowicie sprawne. Przymocowana do nich proteza będzie odbierać od nich impulsy dzięki specjalnemu czujnikowi. Dzięki temu Daniel będzie mógł ruszać protezą jak ręką, zginać ją, chwytać - jej możliwości nie będą ustępowały umiejętnościom prawdziwej dłoni!
Jest jednak przeszkoda – cena. Koszt takiej protezy to ponad siedemdziesiąt tysięcy złotych. Czy to sporo, gdyby wycenić bezcenne umiejętności, dane każdemu z nas? Proteza ma służyć Danielowi przez całe życie, a kiedy będzie rósł, wymieniane będą tylko pewne jej elementy. Daniel wie, jak będzie działać – działanie komputerów nie ma dla niego tajemnic, zna się na nich lepiej niż niejeden specjalista. W przyszłości chce zostać informatykiem.
Rodzice szukali pomocy już wszędzie. Fundacje, ośrodki pomocy – nikt nie chciał im pomóc. Zbiórka to ich jedyna nadzieja. Wielokrotnie pokazaliście, że tam, gdzie wszystko inne zawodzi, nam się udaje. Spójrz więc jeszcze raz na swoją rękę, na ten ogromny dar, jaki dostałeś od losu i pomyśl o tym, że Daniel go nie ma. Ale dzięki Tobie może się to zmienić. Czy masz dzisiaj coś lepszego do zrobienia niż podarowanie sprawności 13-letniemu chłopcu?