Uratowane cudem życie - walczymy o zdrowie Dawida!

Terapia komórkami macierzystymi - 5 podań
Zakończenie: 25 Kwietnia 2019
Opis zbiórki
Dawali Ci 1% szans… To znaczy, że na 100 dzieci w tak skrajnie ciężkim stanie przeżywa jedno, a pozostałych zabiera śmierć. I Ty, Dawidku zostałeś tym uratowanym cudem wybrańcem. Choć tyle razy się już z Tobą żegnałam, choć tyle razy wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazywały, że to już koniec… Ty wciąż nie odszedłeś i jesteś tutaj z nami, a my każdego dnia od ponad 6 lat walczymy o Twoje zdrowie.
Dawidzio urodził się o wiele za wcześnie, w 22. tygodniu ciąży i był niemal lżejszy od powietrza. 450 gram maleńkiego cudu, walczące o każdy oddech, o każde kolejne uderzenie serca. Poród odbył się w pokoju zabiegowym, ponieważ tak małe dzieci traktowane były jak płód. Dopiero, kiedy zaczął oddychać samodzielnie, zaczęto organizować pomoc neonatologiczną.
Zabrano go na OIOM, a ja usłyszałam prognozę… 1% szans na przeżycie. Nie mieliśmy szansy na dłuższy dotyk, nie mogliśmy spojrzeć sobie w oczy. Kładłam się spać z ważącą kilka ton myślą, że straciłam moje dziecko...
Nie chciałam się obudzić, nie chciałam spotkać się z nadchodzącym porankiem. On jednak przybył, tak jak pojawia się po każdej nocy i przyniósł ze sobą promyk nadziei. Dawidek nie odszedł, uchwycił się kurczowo życia i podjął nierówną walkę. Niestety, okupioną rozległymi obrażeniami i cierpieniem. Wylewy dokomorowe do główki zniszczyły niemal całkowicie jego mózg. Złapał sepsę, przez wiele tygodni balansował na cienkiej linii między życiem, a śmiercią na szpitalnych oddziałach, które stały się naszym drugim domem. Reanimowano go siedmokrotnie, raz na naszych oczach. Widok nie do zapomnienia. Nie wiem jak, ale przetrwaliśmy to...
Obiecaliśmy mu, że jeśli tylko wróci do domu, to zrobimy wszystko, żeby jego dni były na swój sposób szczęśliwe, że zrobimy wszystko, żeby jego komfort życia był jak najlepszy. Żeby przede wszystkim nie czuł bólu. A po 8 miesiącach wreszcie nadeszła ta chwila i zupełnie nowy, nieznany rozdział - powrót do domu i próby odzyskania utraconego zdrowia. Setki godzin rehabilitacji ruchowej, wzrokowej, manualnej, a także przeszczepy komórek macierzystych zaczęły przynosić spodziewane efekty. Wtedy jednak przyszedł ten okrutny październik 2016r. i prawie zrównał nas ziemią...
Zachłystowe zapalenie płuc niemal go zabiło. Ponownie trafił do szpitala, a lekarze znowu kazali się nam pożegnać… Byłam wtedy w drugiej ciąży i kilka dni później na świat przyszła jego młodsza siostrzyczka Laura, również za wcześnie - w 25 tygodniu. Tamtych chwil nie da się opisać… Dwa maleństwa, dwa szpitale i dwa życia, kruche niczym płomień świecy. Niestety… Dawidzio nie zdążył poznać swojej siostrzyczki, bo jej serduszko zatrzymało się po 11 dniach. Pewnie umarłabym razem z córką, gdyby nie on. Wciąż walczył i potrzebował mnie właśnie wtedy najbardziej...
Minęły 2 lata i dzisiaj znowu mamy październik, a ja czuję jakby to wszystko zdarzyło się wczoraj. Choć łzy płyną potokami, często opowiadam Dawidkowi, o jego malutkiej, dzielnej siostrzyczce, która czeka na nas gdzieś na drugim brzegu rzeki. Nasz ukochany aniołek. Spotkamy się z nią pewnego dnia, ale jeszcze nie dzisiaj, jeszcze nie teraz... Czy on to rozumie? Tego nie wiem i być może nigdy się nie dowiem.
Od tamtego październikowego horroru Dawid jest w dużo gorszej formie niż wcześniej. Kiedyś potrafił zjeść karmiony łyżeczką całą miseczkę pokarmu. Obecnie posiłki przyjmuje jedynie przez gastrostomię (PEG-a). Nie chodzi, nie siedzi, nie mówi… Jest zamknięty w swoim ciele, a my próbujemy go uwolnić. Żeby chociaż się uśmiechnął do nas z odrobiną świadomości…
On jest naszym światełkiem. On trzyma nas na tym świecie… Jak można mu pomóc? Wierzymy, że komórki macierzyste, które już wcześniej przyniosły niesamowite rezultaty, również teraz odbudują część zniszczeń i okażą się być lekarstwem na odzyskanie choć kawałka utraconego zdrowia. Nie mamy już jednak szans na refundację, dlatego prosimy o wsparcie finansowe...
Kasia - mama Dawida