Życie po raku

Zakończenie: 14 Października 2014
Opis zbiórki
Podobno siedzibą duszy człowieka jest… szyszynka. Obecnie piętnastoletnia Ola nie może przypisać jej tak wspaniałych właściwości i funkcji. Wie, że to właśnie przez nią została obarczona ciężarem choroby, z którym zmaga się od 2009 roku, od kiedy ukończyła 9 lat.
Oli udało się już raz wygrać z chorobą. Wygrała walkę z nowotworem szyszynki IV stopnia. Na dwa lata opuściła swoje rodzinne miasto, na dwa lata musiała pożegnać się z koleżankami i kolegami z ławki szkolnej, na dwa lata… Łatwo nie było wcale. Przez ten trudny czas jedyne, co mogła oglądać, to szpitalne korytarze, dzieci bez włosków i całą masę ludzi w białych fartuchach. Mimo, że stan zdrowia Oli nieraz był na skraju życia i śmierci, gdy tylko pojawiał się lekarz i pytał jak się czuje, Ola odpowiadała: wyśmienicie – wspomina mama. To jest taki typ człowieka. Uśmiechnięta, radosna, po prostu pozytywnie nastawiona, pewnie dlatego udało jej się wygrać tę walkę.
Minęły kolejne dwa lata po leczeniu wyniszczającą chemio- i radioterapią i widać już pierwsze skutki. Na szczęście, komórek nowotworowych w organizmie Aleksandry nie ma, ale pojawiły się skutki uboczne. Rok temu przeszła operację wycięcia woreczka żółciowego. Chwilę później leżała z powrotem na sali operacyjnej z powodu oczopląsu. Najprawdopodobniej chemioterapia wyniszczyła nie tylko komórki nowotworowe w okolicy szyszynki, ale także ośrodek odpowiedzialny za prawidłowe widzenie naszego dziecka. Wytrwała i to…
Ogromne zaburzenia hormonu wzrostu sprawiły, że od pięciu lat Ola nie urosła ani centymetra. W listopadzie rozpoczęła terapię hormonem wzrostu i udało jej się złapać dodatkowe 2 centymetry. Póki co wydłużają się nóżki Oleńki. Mamy nadzieję, że pomimo ciężkich naświetleń korpus ciała również się wydłuży. Hormony nadnerczy również nie funkcjonują w prawidłowy sposób. Wszystkiemu winna jest nieprawidłowa praca przysadki mózgowej po naświetlaniu, w wyniku leczenia nowotworu. Została wszczepiona zastawki komorowo - otrzewnowa, odprowadzająca płyn mózgowo - rdzeniowy do otrzewnej.
Najważniejszym jest jednak dla nas to, że Ola jest wśród nas. Co jakiś czas dowiadujemy się, że kolejny kolega/koleżanka z oddziału, na którym się poznali, odszedł od nas… Choroba wygrała ich bitwę. Aleksandra nie dopuszcza do siebie myśli, że mogłaby przegrać. Wytrwała najtrudniejszy okres leczenia, teraz musi być z górki...
Ola jest dzielna. Od września rozpocznie naukę w liceum ogólnokształcącym. Wierzy, że w nowej szkole uda jej się poznać nowych, ciekawy ludzi i nawiązać kolejne przyjaźnie, nie tylko szpitalne... W tej chwili najważniejsza jest dla niej praca nad koordynacją swojego ciała i pracą nad szkieletem mięśniowym. Jest bardzo słaby, lewa strona uległa w stopniu lekkim wiotkiemu porażeniu. Przez to kolanka dziewczyny uciekają do środka. Mięśnie stały się słabe, zmęczone i obolałe. Wiadome jest również to, że już nigdy nie będzie mogła założyć szpilek. Wymaga stałej, intensywnej pracy nad własnym ciałem, wzmacniając przy tym swoje ciało, aby nie było to dla niej przeszkodą w nowym życiu "po raku".
Ola przeszła już naprawdę wiele. Wygrała walkę z nowotworem IV stopnia. Przetrwała kolejne cykle chemio- i radioterapii. Teraz zmaga się z skutkami polekowymi. Nie poddaje się. Ufa, że i tą walkę wygra, przy niewielkiej pomocy nas wszystkich.
Ola Kuriata