By udar do końca nie odebrał sprawności...

Rehabilitacja
Zakończenie: 7 Kwietnia 2021
Opis zbiórki
Spokojny i szczęśliwy świat naszej rodziny, runął kiedy moja ukochana żona Wiola dostała rozległego udaru…
W nocy 22 października Wiola przeszła rozległy udar niedokrwienny prawej części mózgu. Działałem instynktownie, wezwana karetka przyjechała w parę minut a w Instytucie Neurologii i Psychiatrii w Warszawie lekarze i pielęgniarki zajęli się żoną natychmiast. Wiem, że dzięki temu Wiola żyje i to jest dla mnie i naszej 11-letniej córki Zosi najważniejsze. Skutki wylewu są bardzo rozległe. Żona nie rusza lewą ręką, musi nauczyć się od nowa chodzić. Nauka najprostszych czynności, sprawia jej to dużo bólu i wysiłku. Przed nami lata rehabilitacji i walki o zdrowie.
Wiem jednak, że nigdy się nie poddam się i będę z całych sił walczyć o żonę! To ona mnie tego nauczyła.
Już za chwilę wszystkie nasze oszczędności stopnieją, a ja sam nie dam rady zapewnić Wioli profesjonalnej opieki. Szacowany koszt rehabilitacji to 50 tysięcy.
Proszę, pomóż sprawić, by Wiola znów mogła być sprawna, tak samo, jak jeszcze kilka miesięcy temu.
Do tej pory tak jak w przypadku wielu rodzin rozdzielonych przez epidemię widujemy Wiolę tylko przez szybę. To bardzo trudne i bolesne, że nie możemy jej przytulić i być z nią blisko kiedy najbardziej tego potrzebuje. Zosia – nasza córka, bardzo tęskni za mamą, ale jest też niesamowicie dzielna w tej trudnej dla dorosłego, a co dopiero dla dziecka sytuacji. Pomaga mi w codziennych obowiązkach, pisze listy do mamy, w których opowiada, co będziemy robić, jak do nas wróci. Zosia mocno wierzy, że mama zaraz będzie z nami w domu. Wiola zawsze uczyła córkę, że kiedy się w coś bardzo mocno wierzy, to cały świat nam sprzyja - i Zosia trzyma się kurczowo tej myśli.
W tym całym nieszczęściu przydarzyło się nam również dużo dobrego. Na początku listopada Wiola rozpoczęła rehabilitację w ośrodku CKR w Konstancinie gdzie przyjęto ją tak samo dobrze jak w szpitalu na Sobieskiego. Wspaniali ludzie od początku pobytu wspierają Wiolę i pomagają w jej walce. Od pani Ordynator, przez fizjoterapeutów i opiekunów. Wiola ciągle myśli też o innych- bo taka właśnie jest moja żona. Zorganizowała na oddziale Sylwestra dla pacjentów i personelu, były balony, przekąski oraz oczywiście szampan (bezalkoholowy) o północy. Żona chce być wsparciem dla innych pacjentów, którzy zmagają się ze swoimi dramatami. Codziennie odwiedza i rozmawia z 18-letnim chłopakiem, który po wypadku jest całkowicie sparaliżowany.
Budujące jest to, że w tej walce nie jesteśmy sami. Otacza nas wiele serdecznych ludźmi, którzy bezinteresownie nam pomagają. Robią to, bo znają i kochają Wiolę, a ona bardzo na tę miłość zasłużyła. Dziękuję bardzo za tę pomoc i wsparcie, ciężko jest mi wyrazić tę wdzięczność słowami. Wiem, że z Wami dam radę!
Rehabilitacja jest droga, ale i konieczna, żeby Wiola mogła jeszcze kiedyś pójść na spacer o własnych siłach. Żeby mogła sama zrobić zakupy, zaparzyć herbatę, przytulić Zosię i jeszcze tysiąc innych rzeczy, o których normalnie nawet nie myślimy. Marzymy o tym, żeby Wiola mogła kiedyś jeździć na jej ukochanym rowerze.
Dlatego zwracam się dzisiaj do Was z prośbą - dołóżcie swoją cegiełkę do tej walki.
Każda wpłata – nawet kilka złotych, udostępnienie, przesłanie dalej znajomym - każde dobro wraca ze zdwojoną siłą i przybliża nas do celu, którym jest zdrowie naszej kochanej mamy i żony.
Marcin i Zosia