Dwa razy walczyłam o życie, pomóż mi je zatrzymać

Sfinansowanie 4 wizyt kontrolnych w klinice Allgemeine Krankenhaus (AKH) w Wiedniu.
Zakończenie: 30 Maja 2017
Opis zbiórki
25 lat to najpiękniejszy czas w życiu. Wtedy Twoje życie zaczyna nabierać tempa. Jesteś dostatecznie młody, by wciąż brać z życia pełnymi garściami i dostatecznie dojrzałyby, by samodzielnie podejmować najważniejsze decyzje. Życie 25- letniej kobiety powinno być, wspaniałym darem, a nie wieczną walką. Chyba że jesteś młodą kobietą, chorą na mukowiscydozę, chorobę, która kradnie życie po kawałku, i zaciska coraz ciaśniejszą pętlę na twojej szyi.
W 2001 roku lekarze z kliniki Saint LUC w Brukseli dokonują przeszczepu i ratują jej życie po raz pierwszy. 13 lat później nagle przestają pracować płuca. Polscy lekarze z Zabrza odmawiają transplantacji ze względu na skomplikowaną historię choroby. Tego zabiegu podejmują się lekarze z kliniki Allgemeine Krankenhaus w Wiedniu. Monika drugi raz zostaje uratowana. Teraz trzeba dbać o to, by nie zmarnować tej szansy. Choruje na mukowiscydozę i zewnątrzwydzielniczą niewydolność trzustki. Wątroba pracuje coraz gorzej, dochodzi do marskości. Jedyna szansa to przeszczep.
Rodzice nie ustają w walce o zdrowie córki i wieku 9 lat Monika dostaje nowe życie i nową wątrobę. Dawcą chciała być mama, ale nie mogła. Ostatecznie zostaje nim rówieśniczka Moniki, a zabieg zostaje przeprowadzony 14 lutego 2001 roku. Zaatakowane płuca, wątroba a po przeszczepie dochodzi cukrzyca. Ale Monika żyje, oddycha, chorobę udało się zepchnąć z jej życia na tyle, by mogło ono trwać. Z biegiem czasu w 2014 roku płuca zaczęły niepokoić lekarzy, parametry pracy organów drastycznie się pogorszyły. Nie pomagały antybiotyki i leki. W październiku 2015 roku płuca odmówiły posłuszeństwa, Monika została zaintubowana. W stanie krytycznym przebywała kilka dni w katowickim szpitalu, skąd została przetransportowana, samolotem medycznym na odział OIOM w Wiedniu, gdzie czekała na organ. Cały czas towarzyszyła jej mama i narzeczony Jakub, który nie przestawał trzymać ją za rękę. 19 października nastąpiła transplantacja i Monika została uratowana po raz drugi.
Drugi raz w tak krótkim życiu oszukała chorobę. Było warto, bo to odzyskane życie smakowało jeszcze lepiej niż poprzednio. Wtedy Monika napisała też te słowa:
„Obecnie nie jestem jeszcze w pełni sprawna. Jednak z dnia na dzień jest coraz lepiej. Moje nowe płuca dobrze się spisują. Codziennie odbywam rehabilitację zarówno oddechową, jak i fizyczną. Brakuje mi jednak cierpliwości. Chciałabym już biegać, tańczyć i robić te wszystkie rzeczy, których dotąd nie mogłam. Rozpiera mnie energia. Miewam czasem gorsze dni, ale jestem uparta i nawet wtedy staram się nie poddawać. Mam ogromne wsparcie od rodziny, narzeczonego i przyjaciół. Po tych miesiącach w domu mam zamiar jeszcze więcej brać z życia i cieszyć się nim. Nie mogę się doczekać, kiedy stanę przed ołtarzem i powiem sakramentalne " Tak!". Kolejnym marzeniem jest praca, w której będę się spełniać. Czeka mnie także urządzanie mojego pierwszego mieszkania. Strasznie mnie to cieszy. Ciągle wyszukuje jakichś pomysłów."
Pierwsze miesiące po transplantacji są bardzo ważne. Przyjmowanie leków immunosupresyjnych, suplementacja, zdrowe odżywianie, ruch i rehabilitacja. Wszystko po to, by pobudzić organizm do działania i prawidłowego funkcjonowania. Kiedy dostaje się trzecią szansę od losu, nie można jej zmarnować. Monika wykorzystuje ją maksymalnie, a dotarcie o własnych siłach na czwarte piętro jest wyzwaniem.
16 lipca Monika i Jakub powiedzieli sobie sakramentalne „tak”. Patrząc na pannę młodą wirującą w tańcu, aż trudno było uwierzyć, że rok wcześniej była w tak ciężkim stanie. Ten dzień był naprawdę wyjątkowy, przede wszystkim dla młodej pary, ale też dla całej rodziny i przyjaciół, którzy trzymali kciuki, by Monika mogła wrócić do zdrowia, planów i marzeń. W podróż poślubną w sierpniu wybrali się również do Wiednia na kolejną kontrolę. „Jeżdżę także na kontrolę raz w miesiącu do Wiednia, gdzie transplantolog i gastrolog mnie doglądają. Obecnie doszła mi wizyta u laryngologa, gdyż mam problemy z zatokami. Na co dzień czuje się dobrze. Podwójne zwycięstwo w walce z chorobą to jeden sukces, który warto świętować, ale największe wyzwanie to utrzymać organizm w zdrowiu.
Monika po transplantacji płuc jeździła do Wiednia co miesiąc, teraz potrzebuje czterech wizyt w ciągu roku- przy założeniu, że nie będzie żadnych komplikacji. Wizyty planowane są na przełom lutego i marca, czerwiec, wrzesień i pod koniec roku. Koszt jednej wizyty to 1200 €. Do tego dochodzą koszty zakwaterowania na kilka dni, transport i wyżywienie. Podczas dwóch wizyt kontrolnych zaplanowane są dodatkowe badania gastrologiczne, kolonoskopia i gastroskopia.
Monika i Jakub wiedzą jak ważne jest stosowanie się do zaleceń lekarzy. Nie rezygnują z żadnej zaplanowanej wizyty. Każdy dzień to dbanie o dobre odżywianie, przyjmowanie leków, ćwiczenia fizyczne, które wzmacniają cały organizm. Teraz potrzebuję pieniędzy, by móc 4 razy znów pojechać do kliniki w Wiedniu na kontrolę i mieć pewność, że wszystko jest w porządku.