RAK WRÓCIŁ! Nie mogliśmy w to uwierzyć, ale najgorszy scenariusz stał się faktem… Ten potwór nie chce odpuścić, uwziął się na naszą rodzinę. Najpierw zabrał mamę. Gdy sądziliśmy, że tata jest uratowany, los kolejny raz postawił nas przed najcięższą próbą… Nie mamy wiele czasu - póki co chemia powstrzymuje nowotwór, ale jak długo to potrwa? Konieczne jest jak najszybsze powtórzenie zabiegu Nano-Knife, by wyciąć guz. Ponownie prosimy o pomoc dla taty - to nie czas, by umarł…
Pierwsza operacja - luty tego roku. Przeszła po myśli lekarzy, a w nas wstąpiła nowa nadzieja, że już wszystko będzie dobrze! To było możliwe dzięki Wam - zbiórka pozwoliła naszemu tacie wykorzystać szansę na życie! Niedługo później czuł się już świetnie, wrócił do pracy, codzienność nabierała kolorów. Niestety, to nie trwało długo. Koszmar powrócił, a dzisiaj jesteśmy znów na początku naszej drogi…

Tata od zabiegu jest pod ścisłą kontrolą lekarzy. Wyniki sierpniowych badań na załamały - markery nowotworowe ze 120 wzrosły aż do ponad 1000! USG tylko potwierdziło nasze obawy. Tata znalazł się w niewielkim odsetku pacjentów, u których doszło do miejscowej wznowy na marginesie usuniętego guza. Nasz świat znowu przewrócił się do góry nogami, Koszmar wrócił!
Dzisiaj tata jest na ciężkiej chemioterapii, która bardzo osłabia jego organizm. Nie poddaje się jednak, tak samo jak my - trzyma nas wiara, że i tym razem wygramy, tym razem ostatecznie! Jedyną szansą, by tak się stało, jest pilne powtórzenie zabiegu Nano-Knife - lekarze wytną to, co zostało na obrzeżach po ostatniej resekcji guza. Musimy się spieszyć, póki organizm jest jeszcze wystarczająco silny, a rak nie dał przerzutów! 27 grudnia - zaraz po świętach tata powinien znaleźć się na stole operacyjnym, by lekarze uratowali jego życie. Bez Twojej pomocy to będzie jednak niemożliwe...
Nie pogodzimy się z myślą, że te święta będą naszymi ostatnimi, które spędzimy wspólnie z tatą. Prosimy, pomóż nam ratować tatę!
Beata
*********

Pan Mirek:
Jestem właśnie w szpitalu na kolejnej chemii. Bardzo mnie osłabia, czuję się fatalnie, ale walczę - co innego mi pozostało? Mam dla kogo żyć. Rak zabił mi żonę, zabrał naszym dzieciom mamę, a wnukom babcię. Zostałem im tylko ja. Wierzę, że mam przed sobą jeszcze wiele lat życie, że i tym razem się uda. Muszę tak myśleć, bo gdyby nie wiara, już dawno bym “wyjechał” z tego świata…
Proszę o pomoc, żeby raz na zawsze pokonać to paskudne raczycho. Wiem, co przeżywa moja rodzina, jak wielki strach zagościł w ich życiu. Te święta będą dla nas bardzo trudne - zaraz po nich mam ustalony termin operacji. Jednak możemy spędzić je spokojnie wiedząc, że mamy te środki, żeby zapłacić za NanoKnife. Przecież przed nami może być jeszcze wiele świąt…
Z góry wszystkim dziękuję.
Mirosław