Your browser is out-of-date and some website features may not work properly.

We recommend updating your browser to the latest version.

On siepomaga.pl we use cookies and similar technologies (own and from third parties) for the purpose of, among others, the website proper performance, traffic analysis, matching fundraisers, or the Foundation website according to your preferences. Read more Detailed rules for the use of cookies and their types are described in our Privacy Policy .

You can define the preferences for storing and accessing cookies in your web browser settings at any time.

If you continue to use the siepomaga.pl portal (e.g. scroll the portal page, close messages, click on the elements located outside messages) without changing privacy-related browser settings, you automatically give us the consent to letting us and cooperating entities use cookies and similar technologies. You can withdraw your consent at any time by changing your browser settings.

Tragedia, która zmieniła życie... Proszę o pomoc dla mojego męża. Jarek nie stracił nadziei!

Jarosław Wyszyński
Fundraiser finished
Fundraiser goal:

3 turnusy rehabilitacyjne

Fundraiser started by: Fundacja Sedeka
Jarosław Wyszyński, 47 years old
Węgliniec, dolnośląskie
stan po wypadku, złamanie z podwichnięciem w stawach międzykręgowych
Starts on: 14 September 2018
Ends on: 14 August 2019

Fundraiser description

“Ala, to już jest koniec…” - powiedział mi mąż na szpitalnym oddziale ratunkowym. Kilkadziesiąt minut wcześniej spadł z rusztowania, ani na chwilę nie stracił przytomności. Nie czuł nic od szyi w dół. Wiedział już, że jest źle, zanim jeszcze powiedzieli to lekarze… Jarek chciał tylko pomóc sąsiadowi w budowie. Wystarczyła chwila, by stała się tragedia, która zmieniła całe nasze życie…mąż pojechał mu pomóc. Gdy zadzwonił telefon, byłam w pracy. Usłyszałam:

“Jarek spadł z rusztowania, jest przytomny, ale się nie rusza. Wezwaliśmy karetkę, jedziemy do szpitala.”

Jarosław Wyszyński

Nie mogłam uwierzyć, że to słyszę. W pierwszej chwili sądziłam, że to pomyłka, albo jakiś ponury żart. Za chwilę jednak byłam w drodze do szpitala. Jarek leżał bez ruchu… Ten widok śni mi się do dzisiaj. Nie miał czucia w rękach, nogach. Jak to możliwe? Przecież rano jeszcze wszystko było jak zawsze… Lekarze szukali szpitala, w którym mogliby operować Jarka jak najszybciej. Miał złamany kręgosłup…

Przyleciał helikopter, zabrali męża do szpitala we Wrocławiu. Nie byłam w stanie prowadzić, jechałam z bratem, by jak najszybciej dotrzeć do Jarka. Te 150 kilometrów dłużyło się w nieskończoność. Byłam roztrzęsiona, zszokowana. Plątały mi się myśli, przełykałam łzy. Nie da się tego opisać…

Dopiero po rozmowie z lekarzem, już po operacji męża, dotarł do mnie cały tragizm sytuacji.  Przy upadku z 2,5 metra doszło do złamania kręgów C3 i C4 - na wysokości klatki piersiowej. Lekarz powiedział nam, że szans właściwie nie ma - do końca jego dni za Jarka będzie oddychał respirator…  

Jak uwierzyć w to, że jeszcze młody, wysportowany i aktywny mężczyzna w jednej chwili stanie się “warzywem”, nie mogącym nawet oddychać samodzielnie! Nie chcieliśmy się z tym pogodzić, nawet wtedy, gdy po tygodniu od operacji kazali nam zabrać Jarka do domu. Byliśmy nieprzygotowani, jeszcze nie wyszliśmy z szoku, nie mówiąc o umiejętności opiekowania się niepełnosprawnym człowiekiem pod respiratorem - najważniejszym człowiekiem w naszym życiu!

Jarosław Wyszyński

Na szczęście Jarka przyjął szpital w Zgorzelcu, gdzie trafił na OIOM. Tam już pierwszego dnia przyszedł do nas lekarz i powiedział do mężą: “Chcesz oddychać? To się nie poddawaj!”

Walczyli o niego dzielnie, a po kolejnych dwóch tygodniach Jarek wziął pierwszy samodzielny oddech! To pozwoliło nam wierzyć, że lekarze nie są nieomylni, a Jarek osiągnie jeszcze wiele! Rozpoczęła się intensywna rehabilitacja. Dzięki pomocy ludzi o dobrych sercach Jarek przez rok był intensywnie rehabilitowany. Niestety, środki się kończą, a przecież terapii nie można przerwać…

Od dnia wypadku mąż nie czuje nic od mostka w dół - jest tetraplegikiem. Nie ma władzy nad ciałem, nie rusza rękoma i nogami. Jest całkowicie zależny od innych. Opiekujemy się nim z synem na zmianę, jednak ja muszę pracować, bo nasza sytuacja jest bardzo trudna. Bartek ma dopiero 20 lat, studiuje i pracuje, by jak najbardziej nam pomóc. Jesteśmy z niego dumni, choć mam świadomość, że zupełnie inaczej wyobrażał sobie pierwsze lata swojej dorosłości - jak my wszyscy...

Jarosław Wyszyński

Minął już ponad rok i na pewno minie jeszcze wiele lat, nim będzie lepiej. Wierzymy, jednak, że będzie! Jarek się nie poddał i czasami myślę, że ja bym tak nie dała rady, nie miałabym tyle wewnętrznej siły, co on - mój mąż.

Rehabilitacja to jedyna droga, którą musimy kroczyć, by odnosić kolejne maleńkie sukcesy. Bez niej nie będzie już żadnej nadziei… Bardzo prosimy, całą rodziną - pomóż nam walczyć o zdrowię Jarka! Dzisiaj już wiemy, że tragedia może wydarzyć się w jednej chwili, każdemu z nas. A wtedy bez pomocy innych jesteśmy zupełnie bezbronni...

Ala, Jarek i Bartek

This fundraiser is finished. You can support other People in need.

Follow important fundraisers