PILNE: Rak w oczach Mikiego zagraża jego życiu❗️Ścigamy się z czasem i walczymy o ratunek!

Leczenie siatkówczaka obuocznego w USA u doktora Abramsona
Ends on: 23 September 2020
Fundraiser description
PILNE! Mikołaj walczy z rakiem, a my walczymy o niego i potrzebujemy Waszej pomocy! Rak zaatakował oczy tego maleństwa, pełne ufności do świata i dziecięcej beztroski… Zniszczył prawe oczko, jest już zupełnie ślepe. Stawką walki jest nie tylko wzrok w oczku lewym, ale też zdrowie Mikołaja i życie… Chemia nie przyniosła efektu – jest wznowa! Rak postępuje, a my ścigamy się z czasem i błagamy o ratunek!
Rodzice - Marika i Marcin: W najgorszych koszmarach nie sądziliśmy, że nasze dziecko zachoruje na złośliwy nowotwór, że czeka go piekło chemii i walki o życie… Mikołaj urodził się 2 października. 16 grudnia, gdy miał zaledwie 3 miesiące, dowiedzieliśmy się, że choruje na retinoblastomę - nowotwór złośliwy oczu. Nowotwór rzadki, podstępny i bardzo, bardzo groźny…
Strach o życie naszego dziecka pojawił się jeszcze przed narodzinami Mikołajka. W piątym miesiącu ciąży okazało się, że synek ma wodonercze – jedna nerka nie odprowadzała moczu tak, jak powinna. Miki przeszedł operację, zanim jeszcze przyszedł na świat… Bardzo się o niego baliśmy, ale chorobę udało się opanować i mieliśmy ogromną nadzieję, że to koniec naszych problemów. Że teraz już będziemy mogli być razem, szczęśliwi i bezpiecznie, z naszym dzieckiem – zdrowym. Jakże się myliliśmy…
Zaczęło się niewinnie. Podczas kołysania synka w ramionach zauważyliśmy, że na źrenicy prawego oczka ma dziwną, białą poświatę. Początkowo pomyśleliśmy, że to tylko odbicie światła, że jesteśmy przewrażliwieni. Nie opuszczał nas jednak niepokój. Po trzech dniach pojechaliśmy do okulisty dziecięcego w Toruniu. Tam usłyszeliśmy diagnozę, która na zawsze zmieniła nasze życie...
Nikomu, najgorszemu wrogowi, nie życzymy, żeby przeżył to, co my wtedy. Świadomość, że dziecko – Twoje ukochane, bezbronne dziecko, któremu przychyliłbyś nieba – cierpi na śmiertelną chorobę, to chyba najgorsze, co może przeżyć człowiek. W ekspresowym tempie znaleźliśmy się z synkiem na oddziale, którego sama nazwa budzi strach – na onkologii. Tam okazało się, że nowotwór zaatakował nie jedno oczko, ale dwa…
Prawe oczko Mikiego zostało zakwalifikowane do kategorii E nowotworu, czyli najgorszej z możliwych. Nowotwór zajął aż 92% gałki ocznej! Lewe zakwalifikowano do kategorii B. Mikuś miał zaledwie 2 miesiące, a choroba była już tak zaawansowana, że istniało ryzyko przerzutów… To, co zaatakowało naszą iskierkę, próbowało się wydostać poza oko – istniało ryzyko, że komórki rakowe krążą już po jego główce... Miki natychmiast rozpoczął chemioterapię. Taki malutki, dopiero co zaczął życie, a już musiał o nie walczyć…
Od tego czasu rytm naszego życia odmierzały kolejne cykle chemii… Niestety rak zniszczył widzenie w prawym oczku. Lewe na szczęście jeszcze widzi. Nasza walka stała się jeszcze bardziej zacięta… Wiedzieliśmy, że przegrana oznacza, że nasz synka na zawsze pochłonie ciemność. Przeszliśmy przez 6 cyklów, pełni obaw, ale i nadziei… Gdy skończyliśmy leczenie, wierzyliśmy głęboko, że najgorsze za nami… Że wygraliśmy walkę o życie i teraz będziemy mogli skupić się na walce o zdrowie Mikołajka, bo chemia strasznie go osłabiła. Guzy były nieaktywne. Tak bardzo się cieszyliśmy…
Nasza radość trwała miesiąc do kolejnej kontroli. Okazało się, że jest wznowa. Na oku widzącym! Po raz kolejny zawalił się nasz świat… Lekarze zdecydowali się na podanie Mikiemu chemii dotętniczej. Niestety, wznowa wciąż jest – nowotwór nie odpuszcza. Zaatakował też drugie oczko, to niewidzące… Najnowsze badanie pokazało, że są w nim aż 4 nowe guzy!
Jesteśmy zrozpaczeni, ale nie chcemy i nie możemy być bezradni. Walczymy o ratunek dla naszego dziecka! W USA jest dr Abramson, który jest specjalistą w leczeniu siatkówczaka i ratuje takie dzieci jak nasz synek. Leczenie w Stanach pozwala zminimalizować skutki uboczne i daje największe szanse na uratowanie wzroku i życia Mikiego. Jeśli chodzi o walkę z tym rodzajem nowotworu, to najlepszy lekarz na świecie. Wierzymy, że pomoże Mikiemu…
Ścigamy się jednak z czasem, do USA musimy lecieć jak najszybciej! Wszystko utrudnia też pandemia – teraz możemy polecieć do USA, ale nie wiemy, co będzie za kilka miesięcy… Nowotwór rośnie siłę i z każdym dniem maleją szanse Mikiego…
Leczenie w USA jest horrendalnie drogie, dlatego musimy prosić o pomoc. Koszty leczenia jeszcze wzrosną, wciąż czekamy na kosztorys z jeszcze jednego szpitala. Rozwój Mikiego stanął w miejscu, nie dość, że nie widzi na jedno oczku, to nie siada, nie raczkuje, niedosłyszy… Boimy się, że będzie gorzej. Boimy się, że straci wzrok w drugim oczku i już nigdy nas nie zobaczy… Przede wszystkim boimy się, że stracimy go. Dlatego z całej mocy naszych serc prosimy – pomóż nam! Uratuj nasze dziecko…
_____