Tomek w styczniu skończył 7 lat. W dniu narodzin cały spokojny świat, który rodzice przygotowali na przywitanie synka, musieli uzbroić do walki z czymś, czego lekarze przez długi czas nie potrafili nazwać.
Problemy zdrowotne zaczęły wychodzić jeden po drugim. Nie potrafiono stwierdzić przyczyny. Może infekcja wewnątrzmaciczna, może zielone wody płodowe, a może …nie wiadomo co. Leczenie farmakologiczne nie dawało żadnych rezultatów. W końcu po wielu badaniach stwierdzono zespół wad mnogich z obserwacją w kierunku zespołu Freemana-Sheldona. Zdiagnozowanie zespołu kosztuje ponad 300 tys.zł i trzeba by było jechać do USA na badania. A pozytywny wynik byłby tylko kropką nad "i", ponieważ jest nieuleczalny.
Tomek nie chodzi, ma problemy ze wzrokiem spowodowane uszkodzoną korą wzrokową. Jego niepełnosprawność wyznaczyła codzienny rytm dnia. Nie jest łatwo, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. A każdy sukces to dla rodziców nadzieja, że Tomek w przyszłości będzie na tyle sprawny, żeby sobie poradzić bez nich.

Największym wyzwaniem i pragnieniem jest usłyszeć od Tomka pierwsze zdanie. Chłopiec jest bardzo inteligentny, jednak niepełnosprawność ogranicza go - nie mówi. Rozumie wszystko, próbuje reagować mimiką, gestami, dźwiękami. Mówi "E", gdy chce zawołać mamę, "LE", gdy tatę. Czerwona tablica służy do pokazania "nie", zielona "tak".
Mimo że u Tomka zdiagnozowano zanik móżdżku, staje się coraz bardziej komunikatywny. Rozumie wszystko, chce rozmawiać, ale nie potrafi wykorzystać do tego aparatu mowy. Dlatego potrzebuje komputera, który pozwoli mu mówić. Dzięki programowi, który będzie spełniał rolę "protezy mowy", Tomek będzie mógł w końcu porozumiewać się z innymi, a nie żyć jakby za szybą, przez którą nie porafi się przebić.
- Wiem, że na pierwszy rzut oka wydaje się to cel śmieszny lub mało ważny. Bo dzieciaki zbierają na operacje ratujące życie lub na protezy, bez których nie da się normalnie funkcjonować. - mówi mama Tomka. Sama niedawno miała wypadek, po którym chodzi o kulach i wymaga rehabilitacji. W tej sytuacji rodzina nie jest w stanie pokryć wszystkich wydatków, które z dnia na dzień na nich spadły. Każdy rodzic dla swojego dziecka nieba przychyli, jednak gdy kończą się możliwości, chowa dumę do kieszeni i prosi o pomoc.
Tomek musi się nauczyć posługiwać komputerem, zanim pójdzie do szkoły. W tym roku jeszcze mógł zostać w przedszkolu, ale za rok będzie pierwszoklasistą. Dzięki naszej pomocy będzie mógł się z nimi kontaktować, zamiast stukać w mur, który go oddziela.