Your browser is out-of-date and some website features may not work properly.

We recommend updating your browser to the latest version.

On siepomaga.pl we use cookies and similar technologies (own and from third parties) for the purpose of, among others, the website proper performance, traffic analysis, matching fundraisers, or the Foundation website according to your preferences. Read more Detailed rules for the use of cookies and their types are described in our Privacy Policy .

You can define the preferences for storing and accessing cookies in your web browser settings at any time.

If you continue to use the siepomaga.pl portal (e.g. scroll the portal page, close messages, click on the elements located outside messages) without changing privacy-related browser settings, you automatically give us the consent to letting us and cooperating entities use cookies and similar technologies. You can withdraw your consent at any time by changing your browser settings.

"Nie mogę pozwolić mu umrzeć!" – walka matki o życie syna

Mikołaj Grundkowski
Fundraiser goal:

Dwa cykle leczenia nierefundowanym lekiem Blinatumomab

Fundraiser started by: Fundacja KAWAŁEK NIEBA
Mikołaj Grundkowski
Inowrocław, kujawsko-pomorskie
ostra białaczka limfoblastyczna
Starts on: 25 October 2018
Ends on: 25 June 2019

Fundraiser result

Dotarła do nas wiadomość najgorsza z możliwych. 21 czerwca Mikołaj odszedł od nas. Stoczył bardzo długą i bolesną walkę z białaczką, udowadniając nam niejednokrotnie jak wielką miał wolę życia.

Jego walka zjednoczyła tysiące ludzi o wielkich sercach. Do samego końca mieliśmy nadzieję, że się uda. Niestety – rak to bezlitosny przeciwnik. 

Rodzinie i bliskim Mikołaja składamy szczere kondolencje. 

Mikołaj Grundkowski

Fundraiser description

“Mamo, co to jest białaczka? Czy to znaczy, że umieram?”. Mikołaj ma 12 lat i raka. Jego życie to szpitalne łóżko, worki z chemią i strach przed bólem. We wrześniu dowiedzieliśmy się o wznowie nowotworu. Rak wrócił silniejszy, dlatego konieczny jest przeszczep szpiku! By ten się przyjął, potrzebny jest nierefundowany lek – Blinatumomab. Rak nie będzie czekał, aż sami zdołamy uzbierać pieniądze, dlatego musimy poprosić o pomoc. Tylko z nią możemy ratować nasze dziecko…

Mikołaj Grundkowski

Jak powiedzieć własnemu dziecku o tym, że jest śmiertelnie chore? Jak spojrzeć mu w oczy i mówić o raku? W dniu diagnozy byliśmy sparaliżowani samą myślą o tym. Nie wiedzieliśmy, co i jak mu powiedzieć. Któregoś dnia Mikołaj sam podszedł do mnie i poprosił, żebym poszła z nim do szpitalnej świetlicy. Usiedliśmy przy stole i to właśnie tam moje dziecko zapytało mnie, czym jest białaczka. Powiedziałam mu wtedy, że pokonamy tę chorobę, że to będzie mecz, w którym Mikołaj będzie musiał mieć cały czas przewagę. Później, kiedy podczas leczenia przychodziły kryzysy, zawsze przypominałam mu, że piłka musi być po jego stronie, że tylko tak możemy wygrać.

Wszystko zaczęło się w marcu tego roku. Mikołaj źle się czuł, wymiotował, bolał go brzuch. Wystraszyłam się, bo nigdy wcześniej nie widziałam go w takim złym stanie. Był cały blady, na nic nie miał siły. Jak się później okazało, to właśnie w ten sposób rak wdzierał się do naszego życia. Powoli i podstępnie, bo na początku nikt nawet nie podejrzewał, że to on. Pediatra stwierdził, że to jelitówka, przepisał lek i kazał wracać do domu. Mikołaj brał leki, jego stan pogarszał się z dnia na dzień, a ja byłam coraz bardziej bezradna. Jeździliśmy od szpitala do szpitala. Inowrocław, Toruń, Bydgoszcz… I tak, po nitce do kłębka, lekarze dotarli do diagnozy. Diagnozy najgorszej z możliwych.

U Mikołaja wykryto ostrą białaczkę limfoblastyczną! Z gabinetu lekarza wyszliśmy zalani łzami. Nie wiedzieliśmy, jak powiedzieć o tym naszemu synkowi. Przyjęto nas na oddział hematologii i onkologii. Zaczęła się walka o życie – liczne badania, zabiegi, chemioterapia… W ciągu kilku miesięcy Mikołaj schudł prawie 30 kg. Wyniki spadały na łeb na szyję, kilkakrotnie trzeba było przetaczać krew. Mikołaj trafił do izolatki, bo nawet najmniejsza infekcja mogła być dla niego śmiertelna. Długo nie mógł pogodzić się z tym, że wypadły mu włosy. Dopiero potem, kiedy lepiej poznał inne dzieci chore na raka, łatwiej było mu to znosić. Te miesiące spędzone w szpitalu były jak najgorszy sen. Taki, z którego człowiek chciałby jak najszybciej się obudzić. W końcu wszystko zaczęło iść w dobrym kierunku. Stan Mikołaja zaczął się poprawiać. Pojawiło się światełko w tunelu. Światełko, które bardzo szybko zgasło…

Mikołaj Grundkowski

We wrześniu dowiedzieliśmy się, że nowotwór wrócił. To był jeden z niewielu razy, kiedy płakałam przy Mikołaju. Zwykle starałam się tego nie robić, żeby nie widział moich łez. Tym razem było inaczej i wtedy właśnie to moje dziecko pocieszało mnie. “Mama, nie płacz, damy radę…”. By tak było, konieczny jest przeszczep szpiku! Jest już dawca – młodszy brat Mikołaja. By jednak przeszczep się przyjął, potrzebny jest lek Blinatumomab. Niestety – cena, jaką trzeba zapłacić, jest astronomiczna! Życie mojego synka kosztuje prawie pół miliona!

Mamy siłę do walki i mnóstwo miłości, by móc ją przetrwać. Niestety – nie mamy pieniędzy, by mogło do tej walki dojść. Jestem tu, bo moje dziecko umiera na raka, a ja muszę zrobić wszystko, by ocalić jego życie. Proszę Cię, pomóż mi ratować mojego syna!

This fundraiser is finished. You can support other People in need.

Follow important fundraisers