„Jeśli nie nauczysz się robić zastrzyków, nie będziesz mogła wrócić do domu” – słowa które w pamięci utkwiły głęboko, na których wspomnienie serce zaczyna szybciej bić, a głos zaczyna się łamać. Miała tylko 10 lat. Zastrzyki nie miały wyleczyć choroby. Miały pozwolić dalej żyć. Posiłki zamiast przyjemnością, stały się niezwykle wyczerpującym obowiązkiem. Lista produktów zakazanych i tych dozwolonych, choć i tak pod niezwykłym rygorem. Wkłucie. Glukometr. Pomiar cukru. Czasochłonne przeliczanie gramatury posiłku, na wymienniki węglowodanowe. Wkłucie. Pen. Podanie insuliny. Czas na posiłek. I tak 6 razy dziennie. Nie rozumiała swojej choroby. Nie wiedziałam jak długo będzie w szpitalu i kiedy doprowadzające do płaczu zastrzyki zakończą się. Wtedy po raz pierwszy widziała zaszklone oczy taty, w których strachu nie dało się ukryć. Było pewne - to coś poważnego.
Słaniająca się na nogach, niemal bez sił na rękach taty 10-letnia wówczas Basia trafiła na pogotowie. Badania trwały kilka dni, nim udało się odkryć chorobę, której wówczas nie rozumiałam. Cukrzyca typu I odmieniła słodkie życie dziecka, w gorzki koszmar który będzie towarzyszył Basi już do końca życia. Życie pod dyktando choroby. I ten ciągły strach. O wahania poziomu cukru zależne od ilości zjedzonego posiłku, wyboru produktów, aktywności fizycznej, a nawet godziny o której zasypiasz. Nim nauczyła się choroby, objawów zbyt niskiego lub niebezpiecznie wysokiego poziomu cukru minęło wiele lat. 18 lat temu medycyna dawała dużo mniejsze możliwości leczenia cukrzyków. Teraz dzieci, u których diagnozuję się chorobę mają łatwiej. Od NFZ otrzymują pompę dużo mniejszą, która przez 24-godziny na dobę kontroluje ilość podawanej insuliny oraz poziom cukru w organizmie, przez co skutki uboczne niebezpiecznych wahań są zminimalizowane.
Będąc nastolatką Basia wstydziła się choroby, w ukryciu wykonywania kolejnych zastrzyków i siniaków na całym ciele po wkłuciach. Dlatego gdy w wieku 16 la,t po raz pierwszy usłyszała o pompie obawy, że urządzenie uwidoczni jej chorobę zwyciężyły z chęcią przejęcia "kontroli" nad chorobą. Rodzice wychowali Basię tak samo jak zdrowe rodzeństwo, bez taryfy ulgowej. Nauczyła się żyć jak każdy.

Ilość miejsc, w których należy podawać insulinę jest ograniczona. To brzuch, przedramiona, uda i pośladki. Niestety podawanie insuliny 6 razy dziennie, przez 18 lat nie jest obojętne dla organizmu Basi. W każdym z tych miejsc pojawiły się już bolesne zrosty – zgrubienia skórne, które poza dolegliwościami bólowymi ograniczają wchłanianie się insuliny, której z czasem aby zachować odpowiedni poziom należy podawać coraz więcej. Niestety podawanie za pomocą pena insuliny nigdy nie będzie tak precyzyjne jak w przypadku pompy insulinowej. Utrzymujące się przez dłuższy czas wahania poziomu cukru we krwi mogą doprowadzić do uszkodzenia wzroku, pracy nerek, niegojących się ran na stopach, a nawet udaru.
Pompa insulinowa, nie tylko zatrzymałaby postępujące zmiany cukrzycowe, ale umożliwiła życie bez strachu. Teraz, kiedy Basia jest matką, wie jak ważne jest by każdą wolną chwile spędzać u boku swojego synka i towarzyszyć mu przez jak najdłuższy czas. 3-letni Kubuś potrzebuje zdrowej i pełnej sił mamy.
Ze względu na wiek, pompa z NFZu nie przysługuje Basi. Samodzielny zakup pompy, mimo upływu lat nadal jest poza możliwościami skromnej rodziny. Słodycz beztroskiej codzienności skrywa się w maleńkim urządzeniu, które pozwoli Basi w zdrowiu bez powikłań wychować syna. Pomóżmy zakupić pompę życia dla Basi.