Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Martynka Stasiak
Urgent!
Martynka Stasiak , 3 years old

Dramat Martynki❗️Straszna choroba zabiera ją na naszych oczach!

Martynka cierpi na ciężki zespół genetyczny – Zespół Retta. Ta straszna choroba powoli kradnie nam nasze dziecko. Odbiera jej władzę nad własnym ciałem, bo choć bardzo chce, nie może mówić, wyrażać swoich uczuć, nie może przytulić swojego ulubionego misia, czy przełożyć stron w książeczkach, które tak bardzo lubi oglądać, a jeszcze niedawno było to dla niej możliwe. Choroba z biegiem czasu postępuje, dlatego czas jest dla nas bardzo ważny!   Wraz z diagnozą pojawiło się dla nas światełko w tunelu, w USA został zatwierdzony pierwszy lek dedykowany zespołowi Retta, który daje nadzieję na lepsze jutro. Leczenie jest bardzo kosztowne, ale wierzymy, że wspólnie damy radę i uratujemy naszą córeczkę, naszego Aniołka, bo tak właśnie nazywane są dziewczynki cierpiące na zespół Retta  - Milczące Anioły.   Martynka urodziła się 18.10.2020 r. Był to najpiękniejszy dzień w naszym życiu, oboje bardzo przygotowywaliśmy się na przyjście naszego pierwszego dziecka. Na początku wszystko było idealnie, nic nie wskazywało na to, że Martynka jest ciężko chora. Pierwsze 8 miesięcy naszego rodzicielstwa było dla nas wspaniałym okresem, bo nasza córeczka prawidłowo się rozwijała.   Z dnia na dzień obserwowaliśmy, jak rośnie i nabiera nowych umiejętności, usłyszeliśmy pierwsze słowa: mama, tata i były to dla nas najpiękniejsze chwile w życiu. Nie mogliśmy się doczekać pierwszych zabaw w chowanego, nauki jazdy na rowerze, a dzisiaj już wiemy, że nasze marzenia stają się nieosiągalne. Po 8 miesiącu rozpoczęliśmy rehabilitację, Martynka nie osiągała wyższych pozycji, wszyscy specjaliści zapewniali nas, że to tylko obniżone napięcie mięśniowe, ma czas i nadrobi. Jednak kiedy zbliżały się jej pierwsze urodziny, a ona mimo intensywnej rehabilitacji, wciąż nie była w stanie samodzielnie usiąść, zaczęliśmy pogłębiać diagnostykę. Zostaliśmy skierowani na różne badania m.in. pod kątem SMA, czy badania metaboliczne. Jednak wszystkie wyniki wychodziły prawidłowo, Martynka w niedługim czasie zaczęła samodzielnie siadać i wstawać przy meblach, więc znowu usłyszeliśmy, że mamy zdrowe dziecko. Po takich wizytach zawsze kamień spadał nam z serca, ale w głębi duszy czuliśmy, że coś jest nie tak i szukaliśmy dalej. Sierpień 2022 był dla nas najgorszym okresem w naszym życiu, Martynka weszła w regres, zaczęła tracić władzę w rączkach, pojawiły się stereotypie ruchowe, padaczka i zaburzenia snu. Nasza córeczka była nerwowa, czasami płakała tak, że nie byliśmy w stanie jej uspokoić. Przestała mówić: mama, tata, baba… byliśmy tym przerażeni i nie wiedzieliśmy, co dzieje się z naszym dzieckiem. Po przeprowadzeniu badań i wprowadzeniu odpowiedniego leczenia było troszkę lepiej, jednak na jesieni objawy padaczkowe znowu się nasiliły i trafiliśmy do szpitala. Kiedy w szpitalu usłyszeliśmy o podejrzeniu Zespołu Retta, świat się dla nas zawalił, niestety badania genetyczne potwierdziły tę straszną diagnozę. Zespół Retta jest to zaburzenie neurorozwojowe, które wynika z uszkodzenia funkcji genu MECP2 położonego na chromosomie żeńskim X. Do typowych objawów zalicza się: utratę sprawności manualnej i zdolności mówienia, zaburzenia koordynacji ruchowej ciała, stereotypowe ruchy rąk, zgrzytanie zębami, problemy z kontaktami społecznymi, napady padaczkowe, problemy żołądkowe jelitowe i oddechowe, w późniejszym okresie skoliozy i przykurcze mięśniowe, mogą także wystąpić problemy kardiologiczne. Postanowiliśmy działać, zrobimy wszystko, aby Martynka była szczęśliwa, mogła samodzielnie funkcjonować i czerpać radość z życia. W USA dostępny jest lek, który poprawia funkcjonowanie dziewczynek z Zespołem Retta. Jednak jego cena jest dla nas nieosiągalna, dlatego bez waszego wsparcia nie jesteśmy w stanie pomóc naszemu dziecku. Mamy nadzieję, że w niedalekiej przyszłości zostanie zatwierdzona terapia genowa, która pozwoli dziewczynkom chorym na Zespół Retta wrócić do pełni zdrowia. Jednak na dzień dzisiejszy musimy walczyć o to, aby utrzymać Martynkę w jak najlepszej sprawności. Leczenie poprawia komunikację, koordynację ruchową, ogólny nastrój, zmniejsza stereotypie ruchowe rąk i problemy z oddychaniem. Dzięki leczeniu będziemy mogli na nowo usłyszeć tak wyczekiwane przez nas słowa – mama i tata. Martynka będzie mogła komunikować swoje potrzeby, powiedzieć, że chce jej się pić, jeść i jak się czuje. Będzie mogła na nowo pobawić się zabawkami i manipulować nimi w rączkach. Wierzymy, że z Waszą pomocą jesteśmy w stanie uzbierać tak dużą kwotę i pomóc naszemu dziecku, a tym samym dać jej szansę na lepsze życie. Dziękujemy za każdą okazaną nam pomoc i wsparcie. –––––––––– GRUPA LICYTACYJNA – KLIKFANPAGE Martynki – KLIK TVP ŁÓDŹ – > KLIK

3 476 980,00 zł ( 99.04% )
Still needed: 33 566,00 zł
Paulina Zaborowska
Urgent!
Paulina Zaborowska , 28 years old

VERY URGENT! A cry for help filled with suffering—Paulina needs surgery! Please help!

VERY URGENT! Paulina’s story resembles a movie scenario. The only difference is that it happened for real. A severe, incurable disease did not stop Paulina from becoming a lawyer, though! She had an opportunity to be one of the best in Poland… Unfortunately, a sudden relapse made it impossible for her to pursue a professional career! Paulina is at risk of using a wheelchair and is in a lot of pain… The only solution for her is surgery! Please respond to her cry for help and offer your support!  “My name is Paulina Zaborowska, and since birth, I have been suffering from an incurable disease called diastrophic dysplasia. It is a rare genetic disorder characterized by short stature, very short arms and legs, unusually positioned and shaped feet and hands, joint deformities that lead to premature joint degeneration, and spine deformities that intensify with age. The disease is progressive and leads to further restriction of movement… It is one of the most severe types of dwarfism and one of the hardest to treat.  Although it has been a part of my life, I avoided being defined by the disease. I wanted people to see me as a young person with intellectual potential instead of a girl with disabilities. Not many people believed that I would be able to fulfill my dream of becoming a lawyer. I proved them wrong! Not only have I graduated from law school, but I also became a Doctor of Laws at the Doctoral School of Social Sciences at the University of Warsaw, where I also give lectures on civil law.  In my case, the path to pursuing the dream of becoming a lawyer was long and complicated. I almost missed my chance to start an education at a public school! However, thanks to the local authorities, I was admitted on time. I was an A student at all stages of education—elementary school, junior high, and high school!  On October 1, 2014, I became a law student at the University of Warsaw. Being on my own, I finally achieved the independence I had always dreamed of. On June 11, 2019, my childhood dream came true! I became the first lawyer in my family.  It is probably hard to believe, but a country girl with disabilities, struggling not only with a low height but also with many other limitations caused by a rare genetic disorder, became the best graduate out of 600 people from the best university in Poland! Although it seems as unreal as a movie scenario, it’s a real accomplishment thanks to many years of hard work. With my perseverance, I realized my dreams and proved the disbelievers wrong. Although I experienced many difficult moments, I never lacked motivation.  I was convinced, that my story might inspire others. After I graduated, I decided to start a career as a lawyer. I was admitted to the Doctoral School of Social Sciences at the University of Warsaw and passed the preliminary counselor exam, obtaining the best test results among 1000 candidates. In the meantime, I became a judicial assistant in the District Court of Warsaw.  Even though I was about to begin an impressive career, the disease started to ruin everything I had been working for. In 2021, my optimism turned into helplessness. I had to give up my plans, dreams, and ambitions immediately. It happened overnight. An unexpected, sudden relapse of my disease forced me to make a tough decision—leave my job and counselor apprenticeship… It also made me dependent on others again…  Through many years, I accepted my disability, and I didn’t regret not being able to hike, ride a bicycle, or wear high heels. I even came to terms with the fact that I would face mean or unpleasant comments for the rest of my life. I focused on pursuing a scholar and a professional career, which I considered useful for society. However, when the disease took them away from me as well, that is when unbearable suffering started.  Currently, I have been struggling with symptoms of the disease. I feel like it is an uneven battle, that brings both physical and mental pain. My health condition is worsening day by day. I cannot walk without crutches. I might require a wheelchair soon… Pain makes it impossible to go back to work, prepare my doctoral thesis, and give lectures at the university. Unfortunately, the doctors, despite being open to new solutions, have doubts about the effectiveness of the treatment. Any orthopedic procedures are ruled out due to life-threatening factors. It means that I would have to live with pain, which is becoming intense, and also give up my professional career and social life for many years. I find it an unimaginable tragedy… However, there is a chance for me to recover and return to life without pain! It is a complex yet expensive treatment in the Paley Orthopedic and Spine Institute in the United States. The cost of treatment is enormous but required to perform complicated surgeries. Dr. Paley and Dr. T. Minas who agreed to conduct the treatment, are renowned orthopedic specialists. It includes individually designed endoprostheses and necessary physical therapy. That type of therapy is an opportunity for me to get rid of pain and be able to walk, work, and teach. To live a normal life. Unfortunately, I cannot afford to pay for the treatment. The living situation of my family is difficult and makes it impossible to obtain support. All my closest family members require constant medical assistance; my older sister also suffers from diastrophic dysplasia and is at risk of relapse… To enable a happy ending for my story, I am asking all the good-hearted people for support. Although I have never asked for help before, now I am begging for it!  I cannot change my reality, but you can!  Thank you for every donation.  Paulina  

1 293 170,00 zł ( 98.82% )
Still needed: 15 415,00 zł
Oliwia Jędrysiak
Oliwia Jędrysiak , 6 years old

Lekarze byli w szoku... Operacja naszego dziecka musi odbyć się w lipcu❗️

Nasza Oliwia jest uroczą i pełną charakteru 5-latką. Od urodzenia zmaga się jednak z wadami genetycznymi. Wielu lekarzy dziwi się ile w niej siły i pogody ducha. Jeszcze szerzej otwierają oczy, gdy uświadamiają sobie, z czym musi się mierzyć... Córeczka ma ogromną skoliozę! Skrzywienie ciągnie się od łopatek aż po szyję! Przez lata szukaliśmy sposobów jak jej pomóc. Lekarze rozkładali ręce, twierdząc, że nikt na świecie nie podjął się jeszcze leczenia tak skomplikowanego przypadku! Wielu twierdziło, że „już bardziej nie da się skrzywić jej kręgosłupa!”. Lata mijały, a my nadal szukaliśmy. Nie mogliśmy przecież dać za wygraną. Tutaj chodziło o zdrowie naszego dziecka, a to dodawało nam jeszcze więcej determinacji.  W końcu pojawiła się nadzieja. Lekarze z Niemiec postanowili podjąć się naprawy kręgosłupa Oliwii. Planują przeprowadzić dwie operacje. Nie ukrywamy, że się boimy. To poważny, inwazyjny zabieg. Nie mamy jednak innego wyjścia. Jeżeli operacja nie zostanie przeprowadzona odpowiednio szybko, może być tylko gorzej! Specjaliści już mówią, że jeżeli teraz nie zadziałamy, skrzywienie może wystąpić w innym odcinku kręgosłupa! Już teraz dochodzi do dużego ucisku na klatkę piersiową, zwłaszcza na serce. Oliwka rośnie, skolioza może sprawić, że w jej ciele nie będzie wystarczająco miejsca na płuca! Jesteśmy przerażeni, gdy myślimy, że w przyszłości mogą wystąpić problemy z oddychaniem! Termin operacji został zaplanowany na lipiec. To już niedługo. Obawiamy się, że sami możemy nie uzbierać potrzebnej kwoty na leczenie własnego dziecka. Dlatego postanowiliśmy zwrócić się z prośbą o Waszą pomoc.  Wiele lat żyliśmy w niepewności i ciągłym strachu. W końcu znalazł się lekarz, który może uratować kręgosłup naszego dziecka! Z Waszą pomocą możemy wspólnie zawalczyć o lepszą przyszłość Oliwii! Rodzice ➡️ FB Oliwia-wyjątkowa dziewczynka ➡️ Licytacje Oliwia-wyjątkowa dziewczynka

386 775,00 zł ( 98.35% )
Still needed: 6 467,00 zł
Dorian Dzieża
Urgent!
Dorian Dzieża , 14 years old

DRAMATICALLY URGENT! His own body is killing him - please save Dorian!

DRAMATICALLY URGENT! It is more than a race against time - it is a life-and-death situation! Dorian has severe S-curve scoliosis, which causes pressure on internal organs, including the heart and lungs. He has trouble breathing! An urgent, life-saving treatment is required! Dorian is only 14 years old and has his whole life ahead of him. We have no time to lose - HELP!  Judyta, Mom: Every day, I fear for his life. It breaks my heart that he lives with so much pain and cannot play football, go to the city, or jump down the stairs. Not only is it impossible, but it can get worse. Without spine surgery, his heart and lungs will get damaged. Only treatment abroad can save him.  Dorian was a long-awaited baby. When I got pregnant, I had the best OBG-YN and underwent all prenatal tests. Everything seemed perfect until the seventh month of gestation. It came as a shock to me when I learned that my baby had hydrocephalus. Soon after, it all started to go downhill.  After I had my check-up at the beginning of the ninth month, my OB-GYN rushed me to the hospital. Endless tests and examinations revealed a terrible diagnosis - Dorian had myelomeningocele. My world fell apart. I cried constantly, although I knew nothing about that condition. However, judging by the look on the doctor's face, I thought it must have been bad news. When my son was born, I saw him briefly and only kissed him and told him I loved him. He was transferred to a different NICU. At only one day old, he underwent surgery to repair the opening in his spine, followed by surgery to place a shunt to help drain the extra fluid from the brain. I was scared and missed my baby boy so much! In total, my son underwent nine surgeries!  Further tests revealed another diagnosis - Chiari malformation type 2, a genetic condition in which tissue of the lower back part of the brain extends into the spinal canal (foramen magnum). It can cause hydrocephalus, leg paralysis, myelomeningocele, and neurogenic bladder (loss of bladder control).   Dorian’s life is in danger again! Despite our best efforts, regular physical therapy, doctor’s appointments, and surgeries, the scoliosis is getting worse!  Today, his spine is curved by 150%, causing pressure on the heart and lungs. Dorian has breathing difficulties and gets easily exhausted. Although he uses a wheelchair, he goes to bed after school due to the excruciating pain in his body. He often cannot sleep at night! His body is deformed and leaned forward. None of the doctors wants to perform a complex spine surgery, although it would save Dorian’s life! However, the Chiari malformation makes the surgery more risky. Finally, we saw the light at the end of the tunnel! Dorian has a chance to undergo a life-saving, multi-stage, complicated surgical procedure in the USA, performed by a renowned orthopedic surgeon, Dr Feldman, and a neurosurgeon. It’s our last resort! Unfortunately, it costs several million zlotys! It is a price for my son’s life.  Dorian: It’s more than a spine surgery - it is a life-saving procedure. I try not to complain and stay positive, but sometimes my pain is unbearable. Although the surgery cost is dreadful, I am more concerned with what will happen to me if I fail to raise the funds. Please, help me. Like other teens, I have many dreams. I love football and cars. The only difference between me and my peers is that I dream of regaining HEALTH and STAYING ALIVE. I am moved by so many people opening their hearts and willing to help! It gives me motivation and strength.  Dorian’s mom: Dorian is a happy and extraordinary child who deserves a second chance. I am begging you, please help me save my child! 

3 067 200,00 zł ( 97.32% )
Still needed: 84 400,00 zł
Wojciech Klaba
Wojciech Klaba , 5 years old

Wojtuś pilnie potrzebuje nowych ortez❗️Prosimy, pomóż❗️

8 miesięcy temu z sukcesem zakończyliśmy zbiórkę na usunięcie bolesnych przykurczy nóżek! Niestety, dziś kolejny raz musimy dźwignąć chorobę naszego Wojtusia. Pilnie potrzebne są nowe ortezy, ponieważ te, które ma aktualnie, są zwyczajnie ciasne.  Nasza historia:  Jeszcze zanim synek przyszedł na świat, wymarzyliśmy sobie dla niego cudowne i piękne dzieciństwo. Niestety, wszystkie plany i wyobrażenia zostały boleśnie przekreślone przez rzeczywistość, która napisała zupełnie odmienny scenariusz… Wojtek przyszedł na świat 26 kwietnia 2019 roku i już od samego początku pojawiło się u niego wiele komplikacji zdrowotnych. Nasz malutki synek urodził z rozszczepem kręgosłupa, wodogłowiem, zespół Arnolda Chiarego stopnia II, pęcherzem neurogennym, porażeniem i niedowładem kończyn dolnych.  W swoim życiu Wojtuś przeszedł już cztery operacje ratujące życie, mnóstwo zabiegów i niezliczoną ilość wyczerpujących badań. Często odwiedzaliśmy szpitale i różnych specjalistów. I kiedy w końcu, po wiele miesiącach stan naszego dziecka zaczął się stabilizować, a my zaczęliśmy odzyskiwać nadzieję na lepsze jutro – los postanowił wymierzyć nam kolejny brutalny cios.  U naszego małego wojownika pojawił się problem z biodrami. Niestety, dopiero kiedy trafiliśmy do niemieckiego ortopedy, usłyszeliśmy, że prawe biodro Wojtka było zwichnięte, a w lewym był duży przykurcz. Dzięki Waszemu dotychczasowemu wsparciu i ogromnemu zaangażowaniu udało się zebrać kwotę potrzebną na operację!  Teraz po konsultacjach z ortotykiem usłyszeliśmy, że mamy 4 MIESIĄCE na zebranie funduszy na zakup nowych ortez! Jeśli nie zdążymy, koszmar Wojtusia zacznie się na nowo i cały wysiłek pójdzie na marne. Dlatego znów zwracamy się z prośbą o wsparcie. Nie samy rady sprostać tej sytuacji bez pomocy ludzi o wielkich sercach. Choroba naszego synka to studnia bez dna, kumulująca coraz więcej kosztów i strachu, że dzieciństwo Wojtusia pogrąży się w bólu i strachu. Proszę, spraw, aby tak się nie stało... Rodzice Wojtka ➡️ Licytuj i pomóż Wojtusiowi!

72 562,00 zł ( 97.28% )
Still needed: 2 028,00 zł
Paulina Dudek
Paulina Dudek , 26 years old

We can improve our daughter's life! Please support us in our daily struggle!

Although our daughter is an adult, she still needs our help. We do our best to offer her the necessary support. Year by year, we find it more and more physically challenging, though.  Our daughter was born prematurely in the 31st week of pregnancy. She weighed as little as 1470 grams. Although so much time has passed, we will never forget how scared we were and what we had to go through before we could take our little baby girl home.  Paulina has cerebral palsy and uses a wheelchair. Every day, she requires assistance with basic activities. Every time we drive our daughter to a neurologist, eye doctor, psychologist, or for rehabilitation and neurological speech therapy, we must lift her from the wheelchair and carry her to our car. When we reach our destination, we take her out of the car and put her back in the wheelchair.  Such strain has taken a toll on our physical health. Our only solution would be a wheelchair-accessible vehicle that allows entering the car using an infloor ramp. Unfortunately, the amount of money we have received from the local government is insufficient.  Despite her suffering, Paulina stays positive and is brave and determined.  We are asking you for support from the bottom of our hearts! Your help can make our lives easier! Thank you for every donation.  Parents 

87 584,00 zł ( 96.85% )
Still needed: 2 842,00 zł
Tatiana Baranowa
Urgent!
Tatiana Baranowa , 5 years old

Modlę się, by ratunek przyszedł szybciej niż śmierć... Błagam o pomoc dla córeczki❗️

Jeszcze niedawno trzymałam moją 5-letnią córeczkę w ramionach. Teraz leży w szpitalnym łóżeczku, podłączona pod kroplówkę. Jej małe dziecięce żyły żrą kolejne dawki chemii, a z główki wypadają delikatne blond włoski.  Dziś nie patrzymy na wskazówki zegara, tylko nasłuchujemy dźwięku kroplówki. To kolejne krople chemioterapii odliczają nasze sekundy. To w ich rytm MODLIMY SIĘ, BY RATUNEK PRZYSZEDŁ SZYBCIEJ NIŻ ŚMIERĆ. Zaledwie parę miesięcy temu w okolicach kości biodrowej u Tatianki pojawił się guz. Kolor skóry w tym miejscu zmienił się na siny. Niezwłocznie zwróciliśmy się do chirurga, który powiedział, że nie ma się czym przejmować. Uderzyła się, bywa. Po prostu miejsce jest niefortunne. Nie było żadnych innych oznak, że dzieje się coś złego. Odetchnęłam wówczas z ulgą.  Niestety, za kilka miesięcy pojawił się nowy guz, tym razem na małżowinie usznej. Po raz kolejny zabrałam ją do lekarza, zrobiliśmy USG. I znów: "Nic poważnego się nie dzieje, nie przejmujcie się!". Odwiedziliśmy jeszcze dwóch chirurgów i jednego pediatrę. I wciąż — to tylko krwiak i bliznowiec, nie ma czym się przejmować.  Jesienią oba guza zaczęły rosnąć w zawrotnym tempie. Ten na udzie jeszcze bardziej zmienił kolor. W grudniu 2023 roku po raz kolejny udaliśmy się do lekarza specjalisty, jednak tym razem po raz pierwszy sprawdzono na USG węzły chłonne. W jednej krótkiej chwili wyraz twarzy lekarza się zmienił. Powiedział, że to na pewno nie jest zwykły krwiak – zmiana wygląda na nowotwór. Dostaliśmy skierowanie na kolejne badania. Dzień później zaczęły się święta. Ludzie w całym kraju świętowali, jedli, wymieniali się prezentami i cieszyli się – a my odliczaliśmy minuty, kiedy już się w skończą. Nasze dzieci rozpakowywały prezenty, a ja jako mama zbierałam w sobie wszystkie siły, by przy nich nie płakać. Wiedziałam, w jak ogromnym niebezpieczeństwie znajduje się nasza córeczka i za wszelką cenę chciałam  podarować jej spokojne święta.  Natychmiast po Bożym Narodzeniu trafiliśmy do szpitala na dalsze badania. W ciągu 10 dni córeczce pobrano krew, zrobiono ponownie USG i wykonano biopsję guza na udzie. Wszystkie wyniki były jednoznaczne i bezlitosne. Chłoniak limfoblastyczny. Te słowa onkologa brzmiały jak WYROK ŚMIERCI wydany na moją 5-letnią córeczkę. Świat wokół mnie się zatrzymał. Nagle zrobiło się bardzo ciemno i cicho. Gardło zacisnęło się z przerażenia, a po twarzy popłynęły palące łzy rozpaczy. Przez moment zobaczyłam swoją małą, bezbronną Kruszynkę w trumience – bladą, zimną, nieruchomą… Chciałam wyć z rozpaczy, póki nie usłyszy mnie ktoś, kto to będzie w stanie przerwać ten koszmar.  Niestety, chłoniak stał się naszą rzeczywistością. Dziś trzymam małą rączkę Tatianki przy kolejnych wkłuciach i ocieram łezki płynące po buzi. Tulę moją małą wstrząsaną płaczem Kruszynkę – obiecując, że ból już niedługo się skończy.  Przy kolejnych wymiotach odgarniam ze zlanego potem czoła włoski – te, które jeszcze zostały. Nachylam się nad główką Tatianki i szepczę, że wszystko będzie dobrze. Powtarzam to raz za razem. Jednak, gdy tylko córeczka zaśnie ze zmęczenia – wychodzę na szpitalny korytarz i dławię się łzami. Gdybym tylko mogła, zajęłabym jej miejsce. Gdybym mogła w ten sposób uratować moje dziecko, każdą kolejną dawkę chemioterapii przyjęłabym z wdzięcznością. Zniosłabym każde cierpienie, jeżeli tylko zabrałoby to ból mojej Kruszynki. Niestety, nie jest to możliwe.  W kraju nie dają nam szans na wygraną z chłoniakiem. Jedyną nadzieją na uratowanie mojej córeczki jest niezwykle kosztowne leczenie onkologiczne w Izraelu. Jeżeli nie uda się nam zgromadzić pieniędzy niezbędnych do rozpoczęcia terapii – MOJE DZIECKO CZEKA ŚMIERĆ. Nie mam tak ogromnych pieniędzy. Jedyne co mogę zrobić, to tylko błagać o Twoją litość! Proszę, nie pozwól, aby po mojej córeczce zostały jedynie zdjęcia w albumie rodzinnym i ogromna pustka, której nic nie będzie w stanie już nigdy wypełnić. Wiem, że jeżeli Tatianka zgaśnie – umrę razem z nią. Błagam, nie pozwól mi przeżyć najgorszego koszmaru każdego rodzica – pochować własnego dziecka! Mama

133 666,00 zł ( 96.65% )
Still needed: 4 632,00 zł
Aneta Knop
Aneta Knop , 36 years old

Dla moich dzieci musze pokonać ból! Proszę, pomóż mi...

Mam na imię Aneta, mam 35 lat. Jestem mamą dwójki wspaniałych dzieci, które są dla mnie wszystkim. Od ok. 8 lat choruję na nieuleczalną chorobę, jaką jest endometrioza. Choroba ta zadaje mi ogromny ból i cierpienie, zabierając radość z życia mnie oraz moim najbliższym. 6 lutego 2023 roku czeka mnie pierwsza z dwóch trudnych operacji, polegająca na usunięciu guza platformy brzucha (wymiary guza 6,7 x 2 cm), który zajmuje 90 % grubości mięśni prostych brzucha i mięśni piramidalnych, naciekając na okostną spojenia łonowego. Niestety guz może naciekać także na pęcherz moczowy, co okaże się dopiero w trakcie operacji. Ze względu na wycięcie części mięśni brzucha oraz powięzi podczas operacji będzie wszczepiona w miejsce ubytku siatka implantowa. Po operacji czeka mnie długa rehabilitacja. Pragnę zawalczyć o tę operację, która jest jedynym rozwiązaniem, abym mogła żyć dalej i da mi nadzieję na pokonanie bólu. Z całego serca proszę Was o wsparcie. Zostało mi bardzo mało czasu! OPERACJE Czekają mnie dwie trudne operacje. Każda ma trwać po około 4-5 godzin. Zakresy operacji są tak duże, że nie można ich wykonać równocześnie. Pierwszy etap leczenia polega na operacji usunięcia guza endometrialnego platformy brzucha z jednoczesnym wszczepieniem siatki implantowej. Drugi etap leczenia ma nastąpić po roku od pierwszej operacji i będzie polegał na laparoskopowym usunięciu macicy oraz usunięciu ognisk endometriozy zaszyjkowej. Jedynie skomplikowane operacje przeprowadzone przez specjalistów w zakresie endometriozy mogą zahamować dalszy rozwój mojej choroby. Niestety, nie jest ona refundowana, dlatego za lepsze życie muszę zapłacić sama. Zostałam już zakwalifikowana do pierwszego etapu leczenia operacyjnego w pełnym znieczuleniu w Medicus Clinic we Wrocławiu, polegającej na usunięciu guza platformy brzucha. Termin tej operacji to 6 lutego 2023 r. Koszt operacji to 50 000 zł, przy czym zaliczkę na operację w kwocie 5 000 zł muszę zapłacić do 15 grudnia 2022 r. HISTORIA CHOROBY Od kilku lat zgłaszałam lekarzom dolegliwości bólowe w obrębie blizny po cesarskim cięciu, które szczególnie występowały w trakcie miesiączki. Niestety ginekolodzy, do których przychodziłam z problemem, nie zdiagnozowali mojej choroby odpowiednio wcześnie. Twierdzili, że wszystko jest w porządku - byli w błędzie! Od kilku miesięcy ból podczas miesiączki stał się tak silny, że nie jestem w stanie normalnie żyć. Ponadto dolegliwości bólowe zaczęły mi doskwierać bez przerwy, a leki przeciwbólowe nie pomagają. Zdesperowana zaczęłam sama szukać przyczyny moich dolegliwości. Trafiłam do ginekologów specjalizujących się w leczeniu endometriozy. Diagnoza była szokująca. Okazało się, że w mięśniach piramidalnych i mięśniach prostych brzucha zlokalizowany jest duży guz endometrialny  o wymiarach 6,7 x 2 cm. Guz nacieka na 90% grubości mięśni brzucha, aż do okostnej spojenia łonowego. Oba mięśnie są zniszczone, a choroba postępuje i powoduje ciągły, ogromny ból. Guz ednometrialny jest powikłaniem po cesarskich cięciach, które miałam w 2014 i 2016 roku. Urodziłam wtedy dwójkę moich kochanych dzieci. Od tego czasu guz w powłokach brzusznych rósł i nie został zauważony przez ginekologów, którym sygnalizowałam ból. Wiadomość o guzie była dla mnie szokująca. Jak to możliwe? Przecież badałam się regularnie! Nawet ginekolog specjalizujący się w endometriozie był zdziwiony, że tak duży guz nie został do tej pory zauważony. Wystarczyło jedynie badanie palpacyjne, aby go wyczuć. Badanie USG potwierdziło diagnozę. Po wykonanym badaniu USG dowiedziałam się, że choruję także na adenomiozę, która rozproszona jest na tylnej ścianie macicy oraz mam endometriozę głęboko naciekającą umiejscowioną w przymaciczu lewym na więzadle krzyżowym. Proszę Cię, wspomóż mnie w walce z chorobą. Aneta

51 366,00 zł ( 96.56% )
Still needed: 1 826,00 zł
Leoś i Małgorzata Leszczyńscy
Leoś i Małgorzata Leszczyńscy , 8 years old

Muszę przeżyć, żeby zdążyć uratować mojego synka❗️Błagam, pomóż❗️

Najstraszliwsze ciosy od życia zawsze przychodzą w najmniej odpowiednich momentach. Gdy byłam w ciąży z Leosiem, zdiagnozowano u mnie raka piersi. Wiedziałam, że się nie poddam, że jest tylko jedno wyjście – jak najszybsze rozpoczęcie leczenia i walka z tym koszmarnym przeciwnikiem... W 7. tygodniu ciąży przeszłam operację, a następnie chemioterapię. Po narodzinach synka czekała mnie jeszcze radioterapia i hormonoterapia. Po siedmiu latach myślałam, że wygrałam, tymczasem ostatnie badanie USG wykazało zmiany w wątrobie. Moja walka rozpoczęła się na nowo. Lekarze nie dają mi szans, ale nie o tym teraz myślę. Muszę zdążyć uratować moje dziecko!  Jeszcze podczas badań prenatalnych dowiedziałam się, że mój synek urodzi się z zespołem Downa. Liczyłam, że będzie to koniec niepokojących diagnoz w naszym życiu, niestety, los nie miał dla nas litości. Synek ma już 7 lat. W maju tego roku stwierdzono u niego bardzo rzadką chorobę moyamoya.W ciągu kilku miesięcy Leoś przeszedł już kilka udarów, które pozostawiły po sobie paraliż twarzy i niedowład prawej rączki! Po ostatnim udarze Leoś dwa tygodnie leżał na oddziale neurologii w Rzeszowie. Przez pierwsze dni podłączony był do kroplówki, ponieważ nie mógł przełykać płynów i pokarmu. Prawa rączka bezwładnie mu zwisała.... Wyglądało to strasznie. Synek miał wykonanych mnóstwo badań, był ciągle kłuty, nawet w nóżki, usypiany do tomografii i rezonansu. Miał punkcję płynu mózgowo-rdzeniowego, po którym woziłam go 3 dni wózkiem, bo tak go bolały plecki. Powoli paraliż ustępował. Lekarze skierowali nas na oddział rehabilitacji dziennej. Spędziliśmy tu trzy tygodnie na intensywnej rehabilitacji. Leoś potrafi już samodzielnie przełykać i chwytać rączką. Wróciliśmy do domu i byłam przerażona. Każdy dzień to życie w lęku przed następnym udarem. Nie wiem jak to udźwignę i jak uchronię moje dziecko.  Choroba postępuje, udary są coraz częstsze i groźniejsze, a każda infekcja, zmęczenie czy stres mogą skończyć się dla mojego synka śmiercią! Jedynym ratunkiem, aby powstrzymać kolejne konsekwencje choroby, jest operacja!  Szukam dla synka kliniki, w której podejmą się tego wyzwania. Jest szansa na konsultację w Szwajcarii w klinice specjalizującej się w tej chorobie, ale koszty leczenia nie są refundowane. Kilka lat temu wynosiły 700 tys. złotych. Teraz będą znacznie wyższe. Wysłałam już dokumentację synka i czekam na odpowiedź – nadzieję na ratunek dla Leosia…  Nie mamy dużo czasu. Lekarze przedłużają mi życie chemią w tabletkach, która bardzo wyniszcza organizm i pozbawia sił. Muszę wspomagać się suplementami, dobrze odżywiać się, odpoczywać, ale od kilku lat cały ciężar opieki nad trójką dzieci: Leosiem, Antkiem 12 lat i Alicją 11 lat spoczywa na moich barkach. Ze wszystkimi problemami i troskami zostałam sama, a walka o życie synka dopiero się zaczyna... Mimo, że choroba Leosia jest nieuleczalna i synek będzie się z nią zmagać do końca życia, można zawalczyć o powstrzymanie jej potwornych konsekwencji! Możliwe, że zamiast jednej operacji, będzie potrzebnych kilka, a do wszystkiego dochodzi jeszcze intensywna rehabilitacja. Muszę żyć i ratować moje dziecko. Jeśli czytasz mój apel, błagam, pomóż mi! Małgosia, mama Leonka

51 256,00 zł ( 96.36% )
Still needed: 1 936,00 zł

Follow important fundraisers