Tykająca bomba w mózgu mogła odebrać nam syna❗️Pomóż❗️
Od urodzenia drżeliśmy o zdrowie Patryka. Ciągłe operacje i kontrole... Dni w szpitalach zamieniały się w tygodnie, a potem miesiące. Nic jednak nie przygotowało nas na ostatnią diagnozę! W najgorszych koszmarach nie podejrzewaliśmy, że usłyszymy te dwa przerażające słowa: GUZ MÓZGU! Tak bardzo cieszyliśmy się na narodziny synka! Niestety, już po kilku dniach od porodu okazało się, że przed nami walka o zdrowie dziecka. Dowiedzieliśmy się, że Patryk ma wodonercze nerki lewej i cytomegalią wrodzoną, która dała szereg powikłań, między innymi niedosłuch, wylew dokomorowy II stopnia i liczne zwapnienia w mózgu. Gdy Patryk miał 8 miesięcy przeszedł operację słuchu, a jakiś czas później konieczna była jeszcze operacja nerki, która przestała prawidłowo funkcjonować. Myśleliśmy, że w końcu odetchniemy z ulgą i będziemy mogli cieszyć się obserwowaniem rozwoju naszego synka. Tak było przez kilka kolejnych lat – musieliśmy stawiać się tylko na rutynowe kontrole. Niestety, to już przeszłość! W listopadzie 2023 roku słuch i wzrok synka nagle się pogorszyły. Natychmiast zaczęliśmy szukać pomocy u audiologów, a w końcu trafiliśmy do szpitala w Warszawie. Lekarze potwierdzili, że Patryk wyłącza się w trakcie rozmowy i codziennych zajęć, ale wiązali to z zaburzeniami integracji sensorycznej. Wdrożyliśmy terapię zajęciową, jednak Patryk z tygodnia na tydzień czuł się coraz gorzej, pojawiły się częste wymioty i bóle głowy. Zmieniło się też jego zachowanie, czasem nie poznawaliśmy własnego dziecka! Patryk zaczął mieć niekontrolowane wybuchy agresji, złości i płaczu. W jednej chwili tańczył ze szczęścia, by zaraz zalać się łzami. Nie rozumieliśmy, co się dzieje! Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i zabrać syna na diagnostykę. Po uzgodnieniu z ordynatorem oddziału dziecięcego skierowano Patryka na rezonans. Wtedy zawalił nam się cały świat. Tomograf pokazał zmianę w główce synka. Na drugi dzień znowu byliśmy w Warszawie, gdzie padła diagnoza: GUZ MÓZGU. Nie mogliśmy w to uwierzyć! Gdyby nie matczyna intuicja, która kazała mi szukać rozwiązania problemów Patryka, w jego głowie nadal znajdowałaby się tykająca bomba! Pilnie skierowano Patryka na operację wycięcia guza. To był najtrudniejszy czas dla nas, rodziców i dla naszego dziecka. W szpitalu spędziliśmy początkowo 2 tygodnie… Jednak dzień po wypisie z oddziału, Patryk nagle zasłabł w domu! Karetka zabrała go z powrotem do szpitala. Mimo że operacja się udała, pojawiły się nieprawidłowości: jesteśmy w trakcie diagnozowania padaczki, a wzrok synka znacznie się pogorszył i ma kłopoty z pamięcią krótkotrwałą. Chcielibyśmy skonsultować wyniki z wycinków guza w klinice w Niemczech, jednak wiąże się to z dużymi kosztami. Na tę chwilę nie jesteśmy w stanie pokryć wszystkich wydatków związanych z leczeniem, rehabilitacją i dalszą diagnostyką synka, a to kluczowe dla jego przyszłości. Patryk cały czas pyta ze strachem, kiedy znowu jedziemy do szpitala. Chcielibyśmy wziąć na siebie jego ból i strach, ale to niemożliwe. Błagamy o pomoc dla naszego synka. Wasze wsparcie jest naszą nadzieją! Rodzice Patryka