By wygrać z białaczką, potrzebny jest lek! Ratujemy życie Kuby!

Zakup leku Inotuzumab – kolejny etap walki z białaczką
Ends on: 27 December 2018
Fundraiser description
Jesteśmy na oddziale onkologii. Rak wrócił po raz trzeci i, jeżeli teraz go nie pokonamy, możemy stracić wszystko. Przed Kubą przeszczep szpiku kostego, jednak by ten mógł się przyjąć, najpierw trzeba podać nierefundowany lek – Inotuzumab. Pod koniec grudnia ma rozpocząć się kolejny cykl podawania leku, ale my nie mamy już na to pieniędzy...
Przed nami Święta. My nie jesteśmy w stanie o nich myśleć, bo nie wiemy, czy nie są naszymi ostatnimi wspólnymi Świętami. Umieramy ze strachu o życie naszego syna. Prosimy Cię, pomóż nam go ratować!
Październik, 2015. Kuba zaczyna źle się czuć. Jest jesień, więc pierwsza myśl sugeruje zwykłe przeziębienie. Nikt wtedy nie podejrzewa raka. Niestety – w naszej historii jesień okazuje się wyjątkowo pechowym czasem. Kuba ma coraz mniej sił. Coraz bardziej niepokoi widok 13-latka w tak złym stanie. Jedziemy do szpitala, gdzie zalecają nam zrobienie wyników. Potem nadchodzą ciosy – jeden po drugim. Najpierw podejrzenie białaczki, później wynik badań, który potwierdza najgorsze – ostrą białaczkę limfoblastyczną. Kuba – ze względu na swój wiek – jest w grupie wysokiego ryzyka. Lekarze od razu decydują się na chemioterapię – nie ma na co czekać. Jesienią 2015 roku Kuba trafia na onkologię. Wychodzi z niej dopiero rok później…
Zdarzają się momenty, kiedy nawet 3 tygodnie musi spędzać w izolatce. Wyniki są złe. Jedyne okno na świat, to komputer, ale czasem i to dołuje. Na Facebooku Kuba widzi zdjęcia swoich kolegów z klasy. Mają życie takie, jakie sam mógłby mieć, gdyby tylko nie zachorował na raka. Dopiero po roku walki można mówić o remisji choroby! Lekarze wreszcie mówią o wypisie do domu. Wreszcie pojawiają się łzy radości, a nie smutku.
Kuba zawsze był bardzo dojrzały, jak na swój wiek, ale tam, na onkologii jeszcze bardziej wydoroślał. Zawsze mówię, że chociaż jest nastolatkiem, w głowie ma zdecydowanie więcej lat. Myślę, że choroba mocno się do tego przyczyniła… Po wyjściu ze szpitala robiliśmy wszystko, żeby nadrobić stracony czas. Kuba wrócił do szkoły. Cieszyliśmy się każdą godziną bez słowa “rak” w naszym życiu. Aż do kolejnej jesieni...
Październik, 2017. Jedziemy na kontrolne badania krwi! Wychodzimy z wynikami, które mówią same za siebie. Wznowa! Komórki nowotworowe są w szpiku. Wracamy na onkologię. Na samym początku nie możemy pogodzić się z tym, że ten koszmar właśnie wraca. Przecież już tak bardzo wierzyliśmy, że będzie dobrze. Niestety – rak jest bezlitosny. Znów trzeba potraktować go megachemią – bardzo agresywną. Znów kolejne miesiące Kuba spędza w szpitalnym łóżku na oddziale onkologicznym. Dochodzi do zakażenia sepsą... Tym razem dodatkowo konieczny jest przeszczep szpiku kostnego. Na szczęście – wszystko odbywa się bez żadnych powikłań. W maju dostajemy wypis ze szpitala! Mamy kilka miesięcy wolnego od choroby. Niestety znów przychodzi jesień.
Dokładnie rok po pierwszej wznowie, nadchodzi kolejna. To wszystko jest jak deja vu. Nasza historia zatacza koło. Od października z powrotem jesteśmy na onkologii. Decyzją Profesor koordynator ds. leczenia wznów ostrej białaczki limfoblastycznej, Kubę zakwalifikowano do terapii biologicznej lekiem Inotuzumab ozogamycin. Bez tego leku białaczka może wrócić znów, a wtedy może być już zbyt późno na ratunek. Niestety lek nie jest refundowany, a my mamy coraz mniej czasu, by za niego zapłacić!
Wiemy, że życie naszego syna nie musi się tak kończyć. Prosimy Cię, pomóż nam ratować to, co dla nas najcenniejsze – jego życie!
–rodzice Kuby