Your browser is out-of-date and some website features may not work properly.

We recommend updating your browser to the latest version.

On siepomaga.pl we use cookies and similar technologies (own and from third parties) for the purpose of, among others, the website proper performance, traffic analysis, matching fundraisers, or the Foundation website according to your preferences. Read more Detailed rules for the use of cookies and their types are described in our Privacy Policy .

You can define the preferences for storing and accessing cookies in your web browser settings at any time.

If you continue to use the siepomaga.pl portal (e.g. scroll the portal page, close messages, click on the elements located outside messages) without changing privacy-related browser settings, you automatically give us the consent to letting us and cooperating entities use cookies and similar technologies. You can withdraw your consent at any time by changing your browser settings.

Krzyk gasnącego serduszka❣️Alunia potrzebuje operacji, ratującej życie!

Alicja Baraniak
Fundraiser finished
Fundraiser goal:

ratująca życie operacja serca w Rzymie u Prof. Carottiego

Fundraiser started by: Fundacja Serce Dziecka
Alicja Baraniak, 4 years old
Kamionka, lubelskie
Wada serca: przełożenie wielkich naczyń z ubytkiem w przegrodzie międzykomorowej i atrezją zastawki tętnicy płucnej
Starts on: 09 March 2020
Ends on: 31 May 2020

Fundraiser description

Nie tak miało być… W tym jednym zdaniu zawarta cała nasza historia. Nasza córeczka Ala ma śmiertelnie chore serce. Walczy o życie od pierwszego oddechu… A my walczymy o nią, nie oddamy jej śmierci! Tylko operacja uratuje życie naszego dziecka. Prosimy, jak tylko umiemy – pomóż nam! Alunia jest dla nas wszystkim…

Alicja Baraniak

Kiedy dowiadujemy się, że zostaniemy rodzicami, nasze szczęście nie ma granic. Nic nie wskazuje na to, że w momencie narodzin nasza córeczka prawie umrze na naszych oczach... Ciąża przebiega książkowo, wyniki badań są w normie, nie ma powodu do zmartwień. Z niecierpliwością czekamy, aż poznamy naszą Alunię... Nadchodzi 21 kwietnia 2018 roku, dzień porodu. Chwile, których nie zapomnimy nigdy, choć wolelibyśmy zapomnieć… Alusia przychodzi na świat i zapada cisza. Okropna, przerażająca cisza. Malutka jest sina, wiotka, nie oddycha. W jednej chwili nasz świat się zatrzymuje. Wszystko dzieje się jakby obok nas. Przecież nie tak miało być!

Dzięki błyskawicznej reakcji położnych i lekarzy Ala odzyskuje oddech, wygrywa swoją pierwszą walkę. Jednak nie może zostać z nami... Po podłączeniu leku, ratującego życie, zostaje przewieziona do szpitala w Lublinie. Ma podejrzenie wady serca. To dla nas szok. Rano jeszcze spodziewaliśmy się zdrowej córeczki, wieczorem jesteśmy rodzicami dziecka, które umiera! W szpitalu lekarze stawiają wstępną diagnozę: przełożenie wielkich naczyń z ubytkiem w przegrodzie międzykomorowej i atrezją zastawki tętnicy płucnej. Nie dają nam zbyt dużej nadziei, nie chcą powiedzieć, jakie są rokowania… Mówią jedynie, że jeśli jesteśmy wierzący, powinniśmy ochrzcić córkę. I tak bez mamy, w inkubatorze i plątaninie kabelków, tata chrzci Alunię… Modlimy się o to, by przeżyła.

Alicja Baraniak

W Lublinie nie ma kardiochirurgii, Alunia zostaje przewieziona do Warszawy, do trzeciego szpitala w swoim króciutkim życiu… Ma tylko 4 dni, kiedy po raz pierwszy trafia na stół operacyjny. Lekarze przeprowadzają cewnikowanie serca, podczas którego wykonują procedurę Raskhinda – robią dziurkę w i tak podziurawionym serduszku córeczki, by poprawić natlenienie krwi. Niestety, to nie pomaga… Ala wraca na stół operacyjny już następnego dnia, lekarze robią zespolenie systemowo-płucne… Wraca nadzieja, że będzie dobrze, by za chwilę prysnąć… Dochodzi do komplikacji. Lewa tętnica płucna ulega zwężeniu. Alę czeka kolejne cewnikowanie serca, do tętnicy trzeba włożyć stent i tak ją poszerzyć. Niestety, znów komplikacje… Stent się przemieszcza, trzeba przemieścić go do prawej tętnicy, w lewej założyć nowy.

Dopóki człowiek nie zostaje rodzicem, nie wie, co to strach… A nie ma gorszego strachu niż ten o życie dziecka. I nie ma gorszego uczucia niż bezradność… Możemy odwiedzać Alę tylko kilka razy w ciąg dnia, widzieć ją przez chwilę. I drżeć ze strachu, co zastaniemy i czy nie widzimy naszej córeczki po raz ostatni…

Alicja Baraniak

Po kilku nieudanych próbach Alicję udaje odłączyć się od respiratora. Ubywa pomp infuzyjnych i kabelków... Ala trafia na oddział kardiochirurgii, potem kardiologii. W końcu możemy być przy niej dzień i noc, a potem zabrać ją do domu… Z jednej strony umieramy ze szczęścia, że córeczka jest z nami. Z drugiej – pękają nam serca, gdy widzimy, że jej malutkie, chore niedomaga… Ala męczy się nawet przy najprostszych czynnościach, poci się, mimo że nie jest gorąco. Jej rączki i usteczka są sine… Cały czas walczy.

Operacje, które ma za sobą nasza córeczka, mają charakter paliatywny, ratujący życie. Nie naprawiły serduszka, nie skorygowały wad. Z czasem serce Ali przestanie sobie radzić i zacznie słabnąć… A to doprowadzi do najgorszego, do tego, o czym boimy się nawet myśleć. Kontrole serca wskazują, że nie zostało nam już wiele czasu… Już niedługo Alunia musi stoczyć ostateczny bój ze śmiercią. I musi go wygrać!

Alicja Baraniak

Długo czekaliśmy, aż polscy lekarze podejmą decyzję odnośnie dalszego leczenia Alicji. Jednak czas mija, a taka decyzja nie zapada… A my każdego dnia patrzymy na to, jak nasza córeczka się męczy. Serduszko Ali to tykająca bomba, pogorszenie może nastąpić w każdej chwili. Szukaliśmy ratunku w innych ośrodkach kardiochirurgicznych, w Niemczech, we Włoszech… W końcu mamy zielone światło - Prof. Adriano Carotti z Rzymu, specjalista od ciężkich wad serca, podejmie się operacji Ali! Chce skorygować wadę serca oraz zrekonstruować zwężoną tętnicę płucną. Co najważniejsze – Ala zachowa 2 komory serduszka. Gdzie indziej zrobiono by jej serce jednokomorowe, co tylko przedłużyłoby jej życie… A tak może żyć, i to żyć normalnie.

Sami nie damy rady uratować życia Ali… Operacja poza granicami Polski kosztuje ogromne pieniądze. Nie mamy za wiele czasu, a musimy zdążyć, tu chodzi o jej życie! Dlatego błagamy, spójrz na Alę naszymi oczami i pokochaj ją tak jak my. Uratuj ją…

Rodzice - Edyta i Marcin

This fundraiser is finished. You can support other People in need.

Follow important fundraisers