Przez błędną diagnozę nowotwór rósł w siłę! Ratujemy życie Wiktorii!

Zakup protezy, dostosowanie mieszkania, sprzęt rehabilitacyjny
Ends on: 02 November 2021
Fundraiser description
Kiedy myślałam, że gorzej już być nie może, nagle spadała na mnie kolejna dramatyczna wiadomość. Przez błędną diagnozę, komplikacje po operacji i brutalną chorobę straciłam siły, sprawność, a częściowo nadzieję na to, że czeka mnie przyszłość. Teraz stawiam wszystko na jedną kartę. Chcę odzyskać, choć część tego, co zostało mi odebrane…
Mam 24 lata, dwa lata temu usłyszałam, że w moim ciele rozwija się nowotwór. Zaczęło się niewinnie - ból i opuchlizna w okolicach kostki stawała się coraz bardziej dokuczliwa, ale konsultacje z kolejnymi specjalistami nie niosły jednoznacznej diagnozy. Dopiero podczas czwartej wizyty wykonano badanie histopatologiczne, które pozwoliło na kwalifikację do operacji.
Pierwszy zabieg odbył się w 2019 roku, a w połowie 2020 roku, w innym szpitalu, usłyszałam, że ten opis guza w dokumentacji medycznej nie zgadza się z tym, z czym realnie walczę. Kolejna biopsja, kolejna tragiczna wiadomość o tym, że pierwsza diagnoza została postawiona błędnie. Na pozór niegroźna zmiana okazała się włókniakomięsakiem kości piszczelowej lewej (nowotwór złośliwy). W tym momencie dowiedziałam się, że walka, którą będę musiała stoczyć będzie znacznie trudniejsza niż początkowo przypuszczałam. Świat znów zawalił mi się na głowę…
Wyobrażasz to sobie? Mając 23 lata słyszysz, że jednym i najlepszym rozwiązaniem jest amputacja nogi. Nagle zdajesz sobie sprawę, że choroba całkowicie przejęła kontrolę nad twoim życiem i ciałem… Na decyzję miałam 21 dni - 3 tygodnie na pogodzenie się z myślą, że stracę sprawność, że muszę to zrobić, by ratować życie… Wizja rzeczywistości stała się dla mnie udręką, ale okazało się, że nie mam wyboru - konsultacje w innym ośrodku potwierdziły, że jeśli nie zgodzę się na amputację, choroba wróci w ciągu kilku miesięcy - być może jeszcze silniejsza.
Dwa lata mojego życia, kiedy moi rówieśnicy zdobywali nowe doświadczenia - życiowe, zawodowe, budowali podwaliny pod kolejne lata, ja odwiedzałam kolejne gabinety lekarskie, byłam poddawana zabiegom i operacjom. Z przerażeniem czekałam na wyniki badań, starając się nie myśleć, że to już koniec…
Teraz pomimo ogromnego zmęczenia, niepewności i strachu, muszę postarać się poskładać tę rzeczywistość w całość. Chcę zacząć od tego, co jest w moim zasięgu - odzyskania sprawności, co będzie możliwe, kiedy uda mi się zdobyć specjalistyczną protezę. Niestety, w tym momencie jej zakup jest całkowicie poza zasięgiem, bo kwota przerasta możliwości moje i mojej rodziny. Potrzebuję pomocy, by odzyskać nadzieję, że pierwszy krok znów jest w moim zasięgu. Twoje wsparcie to dla mnie ratunek przed wózkiem inwalidzkim, nieustannie powracającymi barierami, przed tragicznymi konsekwencjami. Proszę, podaruj mi tę szansę, być może jedną z najważniejszych w moim życiu.
Choroba zabrała mi wiele, ale nie odebrała tego, co najważniejsze: życia. Muszę się zatroszczyć o to, by odzyskać nadzieję, by znów pewnie stanąć na nogach. Chcę odzyskać przekonanie, że choroba nie zadała ostatecznego ciosu, a ja jeszcze mogę mieć kontrolę nad własną rzeczywistością. Jesteś moim ratunkiem na życiowym zakręcie, dlatego z całej siły proszę o pomoc!