Niepełnosprawna mama i ciężko chora córka marzą, by mieć własny kąt!

Brakująca kwota na zakup mieszkania
Zakończenie: 7 Października 2020
Opis zbiórki
Czteroletnia Lenka Mazurek i jej niewidoma mama, cierpiące na rzadki zespół Crouzona, mieszkają w małej kawalerce. Na ścianach rozrasta się grzyb, a pościel co rano jest mokra z powodu zbyt dużej wilgoci. Dziewczynka oddała zabawki, ponieważ nie ma miejsca do zabawy. Pomimo wielu próśb o zmianę lokum, urząd ma tylko jedną odpowiedź: gmina nie ma wolnych mieszkań.
Ten dzień na długo pozostanie w mojej pamięci. A miało być tak pięknie… Przez ponad rok mówiono nam, że już nigdy nie będziemy musiały się przeprowadzać, że to mieszkanie, w którym wówczas mieszkałyśmy już będzie nasze… i nagle tego feralnego dnia dowiedziałam się, że musimy je opuścić ,,bo do jego zakupu nie dojdzie. Uczucie, które wówczas mi towarzyszyło to szok, rozpacz, łzy i jedyne, o czym myślałam to, aby to był zły sen. Niestety to nie był sen…
W 2015 r. otrzymałyśmy mieszkanie od Urzędu Gminy, ale już dwa miesiące po wprowadzeniu się do niego okazało się, że w mieszkaniu tym jest grzyb! Od początku wiedziałyśmy, że w takim lokalu nie będę mogła mieszkać razem z ciężko chorą córeczką.
Mimo wielokrotnych próśb nie otrzymałyśmy innego lokalu. Urząd Gminy bardzo chciał nam pomóc, ale nie dysponował i nadal nie dysponuje wolnymi lokalami zastępczymi i mimo że bardzo chcieliby nam pomóc, to nie mają takiej możliwości. Tymczasem grzyb się rozrastał, a Lenka chorowała coraz częściej.
Właścicielka mieszkania, w którym mieszkałyśmy musiała je pilnie sprzedać, a my mieszkanie musiałyśmy opuścić. Lenka w mieszkaniu potrzebuje miejsca na rehabilitację i sprzęt, który monitoruje jej parametry życiowe podczas snu, bo mimo operacji wciąż utrzymują się bezdechy senne, które są bardzo niebezpieczne dla życia dziecka.
Od początku września kiedy to otrzymałam tą druzgocącą dla nas wiadomość, byłam kłębkiem nerwów. Staram się szukać różnych rozwiązań, ale nie jest to takie proste w naszym przypadku, ponieważ w grę wchodzą ogromne pieniądze, których my nie mamy.
Jak pamiętacie, już trzykrotnie błagałam Was o wsparcie finansowe, aby ratować moją córeczkę, a teraz błagałam Was o to, abyście ratowali mnie. Kochani, nie piszę tego po to, aby wzbudzić litość. Ja szukam pomocy! Nie wiedziałam gdzie mam jej szukać. Może gdzieś jest ktoś, kto będzie mógł i potrafił nam pomóc.
Okazało się, że sąsiad mojej koleżanki może nam tymczasowo pomóc, ale zaznaczył, że jego mieszkanie jest na sprzedaż. Nie mając innego wyjścia ,zgodziłam się na wynajem, aby przetrwać zimę. Wówczas podczas rozmowy dowiedziałam się, że jest możliwość kupienia tego mieszkania w ratach. Oczywiście nie miałam takich ani innych pieniędzy, ale postanowiłam działać.
Udało nam się zebrać 250 000 złotych, które wpłaciłyśmy właścicielowi mieszkania, w którym obecnie mieszkamy, podpisując akt notarialny. Nie mogłam inaczej postąpić, ponieważ to jedyna szansa na to, abyśmy mogły zakończyć tułaczkę i przestać się bać, że któregoś dnia ponownie będziemy musiały się wyprowadzić nie mając dookąd.
Niestety do pełnej kwoty brakuje nam jeszcze 110 000 złotych nie biorąc pod uwagę kosztów notarialnych. Mieszkanie w którym obecnie mieszkamy i jest już prawie nasze, jest odpowiednie dla nas, ponieważ Lenka ma miejsce na rehabilitację, naukę czy sprzęt do monitorowania jej podczas snu. Na początku lipca dołączy do nas Leo, który będzie dla mnie psem przewodnikiem, a dla Lenki psem terapeutą.
Cena za mieszkanie jest ogromna, ale to jedyna szansa, abyśmy mogły żyć bez strachu o jutro. 110 000 złotych to ogromna kwota, ale dzięki niej możemy żyć spokojnie i skupić się tylko na Lenki i moim zdrowiu. Prosimy, pomóżcie nam w zdobyciu bezpiecznego azylu. Brakującą kwotę musimy zebrać jak najszybciej, abyśmy mogły spokojnie lecieć do Dallas, gdzie przejdę bardzo poważną i skomplikowaną operację ratującą życie. Termin operacji już dwukrotnie był zmieniany, ponieważ najpierw nie miałam pełnej kwoty, a tera czekam na specjalną zgode z Ambasady USA na wjazd do USA. W Dallas spędzimy około 12 tygodni. Bardzo się boję tej operacji i czasu po niej, ale dzięki mojej córeczce, która daje mi siłę, wierzę, że wszystko będzie dobrze. Przecież inaczej być nie może. Abyśmy mogły żyć w warunkach niezagrażających zdrowiu i życiu mojej córeczki, potrzebujemy uzbierać 110 tysięcy, a bez Waszej pomocy po prostu nie damy rady.
Z poważaniem Ewa Mazurek
---
Zajrzyj na grupę wsparcia na FACEBOOKU