By poczuć wolność na nowych czterech kółkach!

zakup wózka inwalidzkiego elektrycznego
Zakończenie: 13 Lipca 2019
Rezultat zbiórki
Nie mam słów, by podziękować za Waszą dobroć i wsparcie w tej trudnej sytuacji! Zbiórka była dla mnie niezwykle emocjonująca, ale dzięki zaangażowaniu mnóstwa dobrych osób udało się uzbierać środki na mój wymarzony wózek. Na wózek, gwarantujący mi niezależność.
Jestem niezwykle wdzięczna!
Szczególne podziękowania należą się:
mojej przyjaciółce Aleksandrze Michalak za ogromne zaangażowanie w promowanie zbiórki i wiarę w to, że się uda. Kasi Majchrowicz (www.siepomaga.pl/wozekdlakasi) za dzielenie się swoim doświadczeniem i podtrzymywanie na duchu.
Sieci kin Multikino. stronom na Facebooku Beka z Klanu <3, "Myślę jedno, mówię drugie, robię trzecie - jestem kobietą", fanom Miłozwierza, pracownikom MPK Łódź, społeczności 33 liceum ogólnokształcącego w Łodzi, młodzieży ze stowarzyszenia "Młodzi dla Młodych - Rampa" z Pabianic, firmie szkoleniowej "Rusta" piosenkarce Dorocie "Fali" Frontczak - Fiedorowicz, raperowi Dobromirowi Makowskiemu, youtuberce Arlenie Witt, dziennikarzowi Szymonowi Hołowni i uczestnikom akcji "Simon Says", Staszkowi - Fistaszkowi i jego fanom, artyście Łukaszowi z Bałut, aktorce Katarzynie Bujakiewicz, autorce Dorocie Schrammek i fanom jej książek.
Księżom: Michałowi Misiakowi, Markowi Bałwasowi, Piotrowi Kosmali, Jerzemu Gagule SAC i Grzegorzowi Kramerowi SJ.
Blogerom: Agacie Chachurskiej, Piotrowi Żyłce i Mateuszowi Ochmanowi.
Dziewczynom z grupy "Dzielne Panie Domu" oraz "Gruba i Szczęśliwa" a także każdemu, kto dołożył swój grosz albo udostępnienie do tego, że moja zbiórka zakończyła się powodzeniem.
Obecnie czekam, na dostosowany do moich potrzeb wózek, dzięki któremu moja niepełnosprawność nie będzie już tak dużym problemem. Jeszcze raz bardzo dziękuję!
Opis zbiórki
Jestem Ewa, dla niektórych Ewka. Jestem niepełnosprawna, ale samodzielna. Codzienne życie jest dla mnie wyzwaniem, ale już wstając z łóżka wiem, że stawię mu czoła. Dla jednych niemożliwość przemieszczania to wyrok, dla mnie szansa na udowodnienie czegoś sobie i innym.
Jeszcze kilka lat temu moje życie wyglądało zupełnie inaczej. Była przy mnie mama. Razem tworzyłyśmy rzeczywistość. Opowiadałam jej o każdym moim dniu, pracy, marzeniach. Mogłam na nią liczyć w trudnych chwilach. Była zawsze, bez względu na wszystko. I nagle odeszła. Zabrała ją choroba. Nasze wspólne kąty w domu zrobiły się przerażająco puste, a ja zostałam całkiem sama. Rzeczywistość stała się trudniejsza, a ja myślałam, że dla mnie również to koniec.
Jej duch nade mną czuwa, dlatego nie załamałam się całkowicie. Postanowiłam, że stanę się samodzielna. Jeszcze za życia mamy pracowałam, zdobywałam doświadczenie, próbowałam swoich sił w różnych miejscach. Potem nie mogło być inaczej - stanęłam przed wyborem, mogłam trafić do Domu Pomocy Społecznej albo zająć się sobą sama. Wybrałam całkowitą samodzielność. Okazało się, że to nie takie trudne - codzienne czynności nie sprawiały mi kłopotu.
Na drodze dosłownie stanął mi problem. Wózek inwalidzki, którym dotychczas się poruszałam, ma już 8 lat. Coraz częściej się psuje, a jego naprawa staje się nieopłacalna. Najgorsze jest to, że podczas serwisu wózka jestem zupełnie uziemiona, nie mogę wyjść z domu. Nie ruszę się nawet do sklepu. Potrzebuję wózka, który pomoże mi w realizacji codziennych wyzwań, małych i wielkich marzeń. Na co dzień jestem bardzo otwarta, uwielbiam ludzi, kontakty, wymianę myśli, poglądów. Potrzebuję ludzi do życia, podobnie jak powietrza.
Od lat mieszkam w Łodzi, całe życie poruszam się komunikacją miejską, znam doskonale miejsca przyjazne i niedostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych. Lubię swoje miasto, lubię to życie. Cieszę się nim. Do pełni szczęścia brakuje mi wyłącznie jednego - sprawnego wózka, który umożliwi przemieszczanie, zapewni że w swoich działaniach nie będę zdana na urządzenie, które w każdej chwili może odmówić współpracy. To dla mnie szansa na to, by być aktywną społecznie, by korzystać z możliwości, które stawia przede mną życie. Mieszkam na drugim piętrze w starej kamienicy, wdrapanie się na schody i wychodzenie z domu stanowi dla mnie ogromne wyzwanie. Jednak kiedy wsiadam na wózek mogę ruszyć, gdzie chcę. Wiadomo, krawężniki, podjazdy i schody są sporym utrudnieniem, ale nie przeszkodą nie do pokonania. Mam szczęście, w życiu trafiłam na fantastycznych ludzi - takich, którzy nie boją się niepełnosprawności.
Mogłabym narzekać, że los mnie doświadczył i od zawsze borykam się z chorobą, ale nie jestem takim typem człowieka. Mam swoje cele, które pragnę realizować. Ty potrzebujesz sprawnego ciała, ja sprawnego wózka, który pomoże mi dotrzeć tam, gdzie chce i potrzebuje. Jesteśmy tacy sami. Ty też możesz potrzebować kiedyś pomocy, choć nikomu tego nie życzę. W moim przypadku nawet najmniejsze wsparcie to gwarancja, że pewnym krokiem ruszę w przyszłość. A wysłużony, stary wózek, w końcu uda się na zasłużoną emeryturę.