Gdy leżę w szpitalu, marzę o koniach, czuję ich zapach, słyszę galop...
18-letnia Monika walczy z ostrą białaczką limfoblastyczną. Wszystko zaczęło się jesienią 2012 roku. Bóle w klatce piersiowej zaniepokoiły Monikę i jej bliskich. Przeprowadzono szereg specjalistycznych badań i niespełna dwa miesiące później lekarze postawili diagnozę. Monika rozpoczęła swoją walkę. 7-miesięczna chemia szpitalna, potem chemia podtrzymująca, która trwa do dziś. Dziewczyna generalnie dobrze znosi leczenie, nie poddaje się, to nie jest w jej stylu. Niestety, pojawiły się też skutki uboczne intensywnej terapii – bardzo obniżona odporność i problemy z sercem (upośledzenie lewej komory i arytmia). Pomimo prawie całkowitego odizolowania od świata, Monika wciąż „łapie” jakieś infekcje. Tylko ostatnio dwukrotnie przeszła zapalenie płuc.
Monika jest wyjątkową dziewczyną. Sama nie zakończyła jeszcze leczenia, a już myśli głównie o innych. Tradycją stał się bożonarodzeniowy prezent przekazywany innemu choremu dziecku przebywającemu w szpitalu. W tym roku uśmiech zagościł na twarzy dziewczynki, która niedawno przeszła przeszczep.
Monika ma jedną wielką pasję – konie. Jeździć konno zaczęła w wieku 10 lat. To był cały jej świat. Wszystko zmieniło się w momencie postawienia diagnozy. Toczek i bryczesy zostały schowane do szafy, stajnia przestała być jej drugim domem. Ale już niedługo… Białaczka nie przekreśliła wszystkiego, Monika nie poddaje się tak łatwo. Choroba? No cóż, czasem trzeba zatrzymać się na chwilę, by przemyśleć, by móc potem cieszyć się każdym dniem. Monika nie może już doczekać się, kiedy znów wsiądzie na konia i będzie cieszyć się każdą cudowną chwilą spędzoną w siodle. Na wspólną przejażdżkę z utęsknieniem czeka też Chaber, koń rasy wielkopolskiej. Jest jeszcze Wiki, ukochana hucułka, która z uwagi na wiek i chorobę przeszła na zasłużoną emeryturę. Skubie już tylko trawę, czekając na pieszczoty swojej Pani.
Największym marzeniem Moniki jest osprzęt dla konia: siodło, ogłowie, derka, czaprak, ochraniacze, szczotki, nauszniki, owijki, kantar i kaloszki. Cudowne marzenie dziewczyny z cudowną pasją.
Aby fantazja Moniki mogła stać się rzeczywistością, potrzeba 6000 złotych. Wierzymy, że dziewczyna nie jest sama w chorobie, że są ludzie, którzy o niej pomyślą i pomogą jej cieszyć się chwilami beztroskiej swobody. Pozwólmy Monice zapomnieć o chorobie i uwierzyć w siłę fantazji.
Wspólnymi siłami można zdziałać cuda. Liczymy na Wasze wielkie serca i prosimy o pomoc w realizacji fantazji Moniki.