Inga nie chodzi. Przychodzi ból!

zabieg fibrotomii
Zakończenie: 28 Lipca 2015
Rezultat zbiórki
Chciałybyśmy jeszcze raz BARDZO SERDECZNIE PODZIĘKOWAĆ PAŃSTWU, za okazaną pomoc i wsparcie przy zbiórce pieniędzy na operację dla Ingi.
Operacja udała się znakomicie, choć nie obyło się bez obaw, strachu i niepewności. W klinice okazano nam wiele serdeczności i pomocy zarówno ze strony personelu, jak i rodziców innych dzieci (trzymaliśmy wspólnie za siebie kciuki!!!). Wprawdzie po operacji Inga odczuwała jeszcze ból przez około 2 tygodnie, ale radość, że się udało, pozwalała jej dzielnie go znosić.
Zgodnie z zaleceniem lekarzy po około miesiącu zaczęłyśmy wstępną rehabilitację, wykorzystując możliwości, które dała nam operacja. Dzięki Państwa pomocy udało nam się również częściowo sfinansować, dwutygodniowy specjalistyczny turnus rehabilitacyjny, na którym bardzo intensywnie Inga uczestniczyła we wszystkich zajęciach.
W obecnej chwili korzystamy 5 dni w tygodniu z rehabilitacji na miejscu w ośrodku w Lublinie, a weekendy w domu. I musimy się pochwalić, że jest coraz lepiej! (choć czasami brakuje sił, nie ustajemy w ćwiczeniach)
Dziękujemy jeszcze raz Wam wszystkim za słowa otuchy, za wsparcie, za dobre serca, które nam okazaliście i Waszą pomoc, która pozwoliła nam zrealizować ten cel. Życzymy również, by dobroć, którą okazaliście, wróciła do Was wielokrotnie!!!
Serdecznie dziękujemy i pozdrawiamy
Inga i Beata Świderskie
Opis zbiórki
Kiedy rówieśnicy Ingi marzą o dalekich podróżach, ona – tylko o tych bliskich. Długi dystans to dla niej przejście kilku metrów pokoju. W balkoniku, o którym także marzy. Niestety, Inga nie chodzi, więc balkonik na nic się dziś nie przyda. Zamiast niego jest wózek inwalidzki i cierpienie, który zamienia życie w jeszcze większy koszmar. Teraz okazuje się, że w tej beznadziei jest szansa. Na balkonik. Na te klika kroków.
Dwudziestoletnią kobietę pyta się zwykle o to, dokąd zmierza. Całkiem niedawno stała się pełnoletnia. Ludzie w tym wieku mają na siebie mnóstwo pomysłów. Mnóstwo planów. Ale jak tu pytać kogoś, kto porusza się na wózku inwalidzkim? – Nie wiem, jak to jest móc chodzić – mówi Inga. – Nigdy nie było mi to dane. Młoda mieszkanka małej miejscowości pod Lublinem, ma mózgowe porażenie dziecięce i niedowład czterokończynowy spastyczny. Jak z tym żyć? Szans nie dawano jej już od dnia narodzin.
Inga przyszła na świat, gdy miała zaledwie osiem miesięcy. Od razu trafiła do inkubatora. Podłączono ją też do respiratora. Nie rozstawała się z tymi urządzeniami przez dwa miesiące. – Lekarze nie dawali mi nadziei, ale ja bardzo walczyłam o swoje życie – mówi Inga. – Udało się. Przeżyłam. Moje życie jest jednak bardzo trudne. Zupełnie inne od tego, jakie ma zdrowa 20-letnia dziewczyna.
Choć sama Inga do nikogo nie chodzi, nigdy nie jest sama. Każdego dnia, nieproszony, przychodzi do niej ból. – Moje dni to ciągła z nim walka i rehabilitacja, abym mogła być sprawna – mówi Inga. – Ktoś inny w mojej sytuacji już dawno by się załamał i poddał, bo przecież ciągle nie chodzę samodzielnie. Tak, czasem płaczę i zastanawiam się, dlaczego mnie to spotkało. Codzienny ból przykurczonych mięśni jest tak silny, że nie daję już rady... Ale ja się nie poddaję. Jestem pełna marzeń i planów na swoje życie. Walczę o nie przez systematyczną rehabilitację, ciągłe ćwiczenia. One także bolą. Zawsze. Ale przybliżają mnie do samodzielności.
Chodzi, a raczej biega, także mama Ingi. Tak było, odkąd Inga pamięta. Badania, konsultacje u specjalistów, załatwianie pomocy dla cierpiącej dziewczynki, podawanie botuliny w napięte mięśnie nóg i rąk, wizyty u bioenergoterapeutów, cudotwórców … wszystkich tych, którzy dawali jakąś nadzieję. Przy mamie Inga czuje, jakby także stawiała kroki. – Razem z mamą przeszłyśmy długą i ciężką drogę – mówi dziewczyna. – Te wszystkie lata mojego życia to ciągłe, wytrwałe dążenie do jak największej sprawności i samodzielności, ponieważ w życiu codziennym jest mi niezbędna pomoc i opieka drugiej osoby. Inga wie, jak wiele jej mama musiała dla córki poświęcić. Nie pracuje. Jest z nią 24 godziny na dobę. Ten ogrom troski, chęci do walki, siły, której nie może zabraknąć ani na moment. – To wszystko, abym mogła być sprawnym dzieckiem – mówi o mamie Inga. – Jestem jej wdzięczna całym sercem. Ona wylała najwięcej łez przy moim łóżeczku.
– To, że poruszam się na wózku, stanowi znaczną barierę w codziennym życiu i realizacji marzeń – przyznaje Inga. Mimo wszystko – marzy. – Teraz stoję przed wielką szansą, aby moja sytuacja się zmieniła – mówi. – Jest nią zabieg fibrotomii z zastosowaniem metody prof. Ulzibata. Zabieg zlikwiduje przykurcze mięśni i towarzyszący przykurczom ból. – Zwiększy się zakres mojego ruchu i będę uczyć się chodzić! – opowiada z radością Inga. – Stanę się sprawniejsza, a przez to samodzielniejsza.Nareszcie przestanę odczuwać te straszne bóle napiętych mięśni! Po zabiegu muszę jeszcze odbyć intensywną rehabilitację. Mam szansę wtedy na samodzielne kroki przy balkoniku! Dla mnie byłby to cud, o którym marzę od najmłodszych lat. W przyszłości mogłabym samodzielnie wykonywać podstawowe czynności życia codziennego.
W walce o sprawność Indze nie brakuje wytrwałości. Wielkie nadzieje pogrzebać może jednak brak pieniędzy. Potrzebne są na stale przyjmowane przez Ingę leki, a przede wszystkim na operację. – To są moje marzenia – mówi Inga. – Trochę inne niż moich rówieśników... Te marzenia mogą się spełnić tylko wtedy, gdy ktoś mi pomoże, zauważy moją walkę i nie pozwoli, by ta wielka szansa na samodzielność została mi odebrana.
AKTUALIZACJA 26.06.2015r.:
Termin zabiegu został wyznaczony na 29 lipca 2015r.