Mieliśmy mieć dwójkę dzieci. Wszystko czekało na ich przyjście. Nikt nie spodziewał się, że zamiast radości czeka nas koszmar… Brat bliźniak Wiktora zmarł zaraz po urodzeniu. Iwan okazał się silniejszy, przeżył. Niestety podczas porodu miał wylew krwi do mózgu. W efekcie doprowadziło to do strasznej diagnozy – mózgowe porażenie dziecięce, spastyczny niedowład czterokończynowy…

Tragedia naszego synka to wina niewłaściwego świadczenia opieki medycznej, która na Ukrainie, skąd pochodzimy, jest na bardzo niskim poziomie. Dlatego o sprawność i zdrowie naszego synka, jedynego, któremu udało się przeżyć, walczymy w Polsce.
Iwan to 4-letni chłopiec z pięknym uśmiechem i świecącymi oczami. Na razie jest mały, szczerze cieszy się z życia, a my razem z nimi. Niestety i tak już zauważa, że różni się od innych dzieci. Vaneczka nie może samodzielnie siedzieć i bawić się zabawkami na podłodze, nie może biegać za piłką, nie może utrzymać w rączce nawet łyżki. A inne dzieci mogą.
Nam, rodzicom Vanieczki, nie opadły ręce. Wszystko, co można było zrobić na Ukrainie, zostało zrobione: zajęcia ruchowe, masaże, hipoterapia, pływanie, ćwiczenia z piłką, kursy w ośrodkach rehabilitacyjnych na Ukrainie. Wszystko! Tylko dzięki temu Vaneczka nie opóźnia się, a w wolnym tempie się rozwija. W końcu trafiliśmy na zajęcia w ośrodku rehabilitacji w Warszawie. Przynoszą ogromne efekty, jednak są płatne. Nie możemy się jednak zatrzymywać, musimy ciągle ćwiczyć i dać chorobie godny odpór.

Nasza rodzina wydała wszystkie swoje oszczędności na jego leczenie, więc zmuszeni jesteśmy zwrócić się do Państwa z prośbą o wsparcie finansowe. Cena rehabilitacji w Polsce dla rodziny ukraińskiej jest nie do udźwignięcia. (Przeciętny obywatel Ukrainy zarabia mniej niż dolara za godzinę).
Chcemy dać Vanieczcę wiarę w to, że cuda się zdarzają, a marzenia się spełniają. Trzeba tylko próbować i mieć nadzieję. Pomóż nam podarować mu cud. Niech Iwan, dzięki wspaniałej pomocy Polaków, zrobi w końcu swój pierwszy samodzielny krok…