Chłopaki we wspólnej walce o zdrowie

operacja - selektywna rizotomia grzbietowa, rehabilitacja
Zakończenie: 10 Grudnia 2017
Opis zbiórki
Kiedy tata obieca coś kochanemu synkowi, to nie spocznie, dopóki nie uda się obietnicy spełnić. Tak jest w przypadku Iwo, małego chłopca, który zawsze będzie miał odrobinę trudniej, zawsze będzie musiał zdobywać to, co dla innych jest naturalne. Tylko że nie jest i nigdy nie będzie sam.
Gdy nasze trzecie dziecko przyszło na świat, miałem już plan. Iwo będzie drugim Lewandowskim. Piłka to całe moje życie i o niczym w życiu nie marzyłem, tak jak o dniu, kiedy razem z synkiem pójdziemy na stadion, będziemy cieszyć się z goli i smucić razem z przegranych. Marzyłem by mój synek pokochał ten sport tak samo, jak ja, oczami wyobraźni widziałem go na boisku, w trakcie meczów, na klubowych plakatach lub choćby ławce rezerwowych. Teraz wiem, że prawdopodobnie nie zobaczę synka nawet na tej ławce.
Iwo robił wszystko inaczej, po swojemu. Cieszyliśmy się, że próbuje, że stara się usiąść, raczkować, biegać. Synek starał się robić to wszystko, co robią dzieci, ale przychodziło mu to z większym trudem. Patrzyliśmy na nasze dziecko i za każdym razem niepokój był tylko większy. Dlaczego wszystko tyle trwa? Dlaczego Iwo zabiera się do wszystkiego odwrotnie, inaczej, jakby szukając dla siebie sposobu, łamiąc niewidzialne dla nas bariery? Mieliśmy nadzieję, że to przejściowe, że wszystko zacznie się prostować, a tak naprawdę wszystko z dnia na dzień robiło się bardziej zagmatwane. Nasze oczy już niemal stale śledziły synka. Wiedzieliśmy, że tak nie powinno być. Wychowaliśmy już dwójkę dzieci i to, co dla nich było pestką, dla Iwa stanowiło problem. Byłem zrozpaczony, widząc coraz większe problemy z chodzeniem mojego synka. Robiłem dobrą minę do złej gry tak długo, jak się dało. Moje piłkarskie ambicje przestały mieć znaczenie. Byle on był zdrowy.
Koniec czekania. Iwo za chwilę może zupełnie przestać chodzić! Zapadła decyzja. Synek na ręce i seria najgorszych w życiu wspólnych spacerów. Z każdego z nich mogliśmy wrócić do domu z jakąś straszną diagnozą.
Teraz zastanawiam się, jak nikt wcześniej nie wychwycił tego, że nasz synek ma Mózgowe Porażenie Dziecięce?! Dlaczego straciliśmy 1,5 roku życia, na bezradne patrzenie? Przecież mogliśmy już coś robić, starać się, leczyć, rehabilitować. Choroba nas wyprzedziła. Rezonans pokazał prawdę, a zaraz potem zostaliśmy ze wszystkim sami. Piłka pójdzie w kąt, boisko w zapomnienie a my zamiast snuć plany i marzenia, będziemy się starali przechytrzyć i wyprzedzić chorobę.
Treningi? Owszem, ale tylko takie, które pozwolą uchronić synka przed kalectwem. Przed nami wiele lat pracy, której nie można zaniedbać albo odłożyć na później. Na razie przegrywamy. Iwo niedawno zaczął chodzić na palcach, co potwierdza tylko jego problemy z utrzymaniem napięcia mięśniowego. Spastyka pojawia się momentalnie, kiedy Iwo przestaje się ruszać, rozciągać, ćwiczyć. Mamy trójkę dzieci i za każde oddalibyśmy życie, ale niekiedy nie możemy pogodzić wszystkiego logistycznie, nie dajemy rady. Czasami Iwo jest chory, musi zostać w łóżku. Wtedy wiemy, że kolejne dni będziemy musieli pracować dłużej, mimo płaczu i krzyków.
Jest szansa. Jest sposób, by jego mięśnie zaczęły działać, żeby przestały być napięte i zaczęły służyć do tego, do czego służą większości dzieci-do biegania, chodzenia, swobodnego przemieszczania się po świecie.
W Stanach Zjednoczonych jest lekarz, który przeprowadza operację zwaną selektywną rizotomią grzbietową. Jeśli ktoś, tak jak on, robi coś 25 lat, to ja mu wierzę i bez wahania oddam mu swoje ukochane dziecko. Wierzę, że się uda i że się uda, dlatego złożyłem obietnicę, której teraz muszę dotrzymać.
Muszę uzbierać pieniądze, które pomogą naszemu dziecku żyć normalnie i nic poza tym się nie liczy. Kiedy patrzę, jak mój dzielny chłopak znosi to wszystko, jestem z niego bardzo dumny. Dla mnie on już wygrał wiele meczów. Do najważniejszego spotkania wyjdziemy już razem. Pomóżcie mi zrobić wszystko, co będzie niezbędne. Pomóżcie w walce o dziecko.