Serce mojego taty zatrzymało się cztery razy. Pomóż mu wrócić do zdrowia!

Półroczna rehabilitacja - szansa na powrót do sprawności
Zakończenie: 19 Grudnia 2019
Opis zbiórki
Wyobraź sobie, słyszysz słowa lekarzy, że to najpewniej koniec i nie możesz wykrzyczeć, że Ty wciąż tam jesteś…
Dzień 25.07.2019 r. zapamiętamy na zawsze. Obudził mnie dźwięk SMS-a. Na wpół przytomna myślałam, że to co czytam, mi się śni – „Paula odezwij się, ojciec miał zawał z zatrzymaniem krążenia”. Niestety to nie był sen, a ja nie mogłam się obudzić, bo z życia nie da się obudzić... Co poczułam ? Szok, niedowierzanie, strach czy żyje, jak się ma, co dalej. Nie wiedziałam, że to dopiero początek naszej trudnej walki o ojca, okupionej łzami, i na przemian nadzieją i jej brakiem, w odpowiedzi na rokowania, które padały z ust lekarzy...
Niektórzy wprost mówili, że to koniec, że to stan wegetatywny, z którego nie ma odwrotu. Na szczęście nadziei nam nikt odebrać nie może. Nasz tato był ogólnie zdrowy, jedyne leki, jakie zażywał, były to właśnie leki na serce i cholesterol, przyjmował je regularnie, planowo stawiał się na wizytach lekarskich. Od jakiegoś czasu czuł się gorzej- miał niespecyficzne bóle pleców, zadyszkę. Lekarze uspakajali, że wszystkie badania są prawidłowe, a zgłaszane objawy zrzucali na zwyrodnienia kręgosłupa, a nawet wysłali go do psychiatry, sugerując psychologiczne tło objawów.
Spełnił wszystkie zalecenia, leków od psychiatry nie zdążył jednak zażyć, ponieważ tej pamiętnej daty poczuł się na tyle źle, że nad ranem ok. godz. 4 brat zawiózł go na pogotowie. Lekarka, która wykonała EKG, natychmiast wezwała karetkę. Z tego, co wiemy, serce ojca na skutek migotania komór w karetce zatrzymało się cztery razy. Natychmiast trafił w fachowe ręce specjalistów kardiologii, gdzie został zoperowany i przez tydzień był monitorowany na Oddziale Intensywnej Terapii Kardiologicznej.
Mimo że początkowe prognozy były optymistyczne, ojciec nie obudził się po operacji. Na skutek zatrzymania krążenia doszło do niedotlenienia mózgu i jego obrzęku. Mimo usilnych starań personelu tata się nie obudził. Dołączyła epilepsja pourazowa. Ojciec został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną i przetransportowany na OIOM, gdzie spędził ok. 4 tyg. Po wyłączeniu farmakoterapii, lekarze nie potrafili jednoznacznie ocenić, czy stan ojca jest wynikiem śpiączki mózgowej, czy następstwem rozległego uszkodzenia mózgu. Jeszcze w trakcie pobytu na OIOM-ie otrzymał od neurologa 8 pkt w skali Glasgow, co by wskazywało na obniżony stan świadomości, choć i ta ocena była podawana pod wątpliwość. Mimo że stan taty jest poważny, to kilka specjalistycznych konsultacji z profesorami dało nadzieję na jego poprawę. Odbyła się pierwsza sesja rehabilitacyjna przy pomocy systemu C-eye, która pokazała, że nasz tata już w trakcie tej konsultacji podjął interakcję wzrokową z systemem.
Rehabilitant badający ojca wskazuje w opisie, że odpowiednia rehabilitacja m.in. z użyciem systemu C-eye może przyczynić się do poprawy stanu ojca i zwiększyć skuteczność terapii. Czas ucieka, tata musi być rehabilitowany natychmiast. Obdzwoniliśmy wiele ośrodków w całym kraju. Pomocną dłoń wyciągnęli do nas specjaliści z Epimigren z Osielska. Jako że tata nie mógł dłużej być hospitalizowany, w dniu 04.09.2019 r. został przewieziony transportem medycznym do wspomnianego ośrodka.
Obecnie wymaga całodobowego nadzoru medycznego i specjalistycznej rehabilitacji. Ma wyłonioną tracheotomie, karmiony jest przy pomocy PEG-a i cewnikowany. Mieliśmy szczęście w nieszczęściu, że do zatrzymania krążenia doszło w karetce. Prawdopodobnie z innych okolicznościach nie mielibyśmy już taty. Niestety na drodze stanęły koszty, które są dla nas nieosiągalne. Mama z uwagi na stan ojca nie może obecnie podjąć pracy. Jest również w kiepskim stanie emocjonalnym. Całej naszej trójce sen z powiek spędzają ogromne koszty, rehabilitowania taty. Już dotychczasowe konsultacje i procedury sporo nas kosztowały. Zegar tyka, pogarszając rokowania. Tata całe życie ciężko pracował, ma 57 l., a za sobą 40 l. pracy.
Zawsze bezinteresownie niósł pomoc innym, czy to w chorobie, czy w sytuacjach kryzysowych. Nie przeszedł obojętnie, kiedy ktoś zasłabł na ulicy. Przy łóżku swojego ojca, chorego na raka był do ostatnich chwil. Aż do chwili zdarzenia opiekował się matką, która ma dziś 87 l. Teraz to my prosimy, byś to Ty nie przeszedł obojętnie obok niego.
Wyobraź sobie, że leżysz, rozumiesz i obserwujesz, jak Twoja rodzina się martwi, bo bardzo Cię kocha, nie masz pieniędzy na leczenie. Leżysz i słyszysz, że nic z Ciebie nie będzie i rodzina ma Ciebie zabrać. Obecnie podstawowa opieka miesięczna za leczenie taty wynosi około 10 tys. miesięcznie. Do tego doliczyć trzeba konsultacje medyczne oraz inne zabiegi medyczne, które są niezbędne, by zoptymalizować leczenie. Fundusze chcielibyśmy przeznaczyć również na podstawowe medyczne oraz ewentualny transport taty. Proszę, nie opuszczaj nas w tym trudnym dla nas czasie. Za każdą najmniejszą wpłatę dziękujemy. Prosimy również o udostępnianie.
Z poważaniem Paulina, Paweł i żona Małgorzata