Jaś miał tylko 5 miesięcy, kiedy zachorował na białaczkę! Potrzebna pomoc!

Zakończenie: 30 Sierpnia 2020
Opis zbiórki
Jesteśmy w szpitalu! Jaś nie miał nawet roczku, kiedy zdiagnozowano u niego ostrą białaczkę szpikową... Rozpoczęliśmy najbardziej dramatyczną walkę w naszym życiu. Niestety obecnie szpik naszego synka jest w bardzo złym stanie – konieczne jest podanie nierefundowanego leku. Prosimy Cię, pomóż nam ratować życie naszego synka...
Jak to wszystko się zaczęło? W październiku 2019 roku zaobserwowaliśmy siniaka na podudziu Jasia, który jak się później okazało, zmienił całe nasze życie... Dzień później przybyło kilka kolejnych siniaków. Bardzo nas to zaniepokoiło. Jaś jeszcze nawet nie raczkował, nie było możliwości, żeby nabił je sobie sam.
Zaniepokojeni zaczęliśmy szukać odpowiedzi na pytania, które nas dręczyły... Już wynik wstępnych badań krwi wykazał, że białych krwinek jest za dużo, o wiele za dużo. Podejrzenia lekarzy były jednoznaczne — białaczka...
Kilka chwil później, już w innym szpitalu usłyszeliśmy, że obawy się potwierdziły... Przyszło nam zmierzyć się z ostrą białaczką szpikową. Rozpoczął się wyścig z czasem! Od lekarzy słyszeliśmy, że w organizmie naszego kilkumiesięcznego dziecka szaleje nowotwór...
Niemal natychmiast zdecydowano o podaniu pierwszej serii chemioterapii. Wyniki Jasia pogarszały się z godziny na godzinę...
Łącznie Jaś przeszedł 5 wykańczających serii chemioterapii. Walczył, a my walczyliśmy razem z nim, wierząc, że ten koszmar szybko się skończy, a Jaś nie będzie o nim nawet pamiętał. Te pół roku ciągnęło się w nieskończoność. Zwiedziliśmy piekło i mieliśmy nadzieję, że już nigdy nie będziemy musieli tam wrócić... Jednak to nie był koniec leczenia.
Jaś dalej przyjmował chemioterapię doustną. Były też zastrzyki, punkcje, cotygodniowe badania krwi. Mimo zmęczenia i conocnego czuwania przy jego łóżeczku czuliśmy, że wychodzimy na prostą. Że najgorsze już za nami... Nic bardziej mylnego.
W lipcu, po zaledwie 3 miesiącach w domu, znowu pojawiły się wybroczyny. Znów poczuliśmy ten sam dobrze nam znany, paraliżujący strach!
Pojechaliśmy do szpitala z założeniem, że tylko na chwilę, że przetoczone zostaną płytki krwi i wrócimy do domu. Zostaliśmy na trochę dłużej... Po 2 dniach stan synka znacznie się pogorszył.
Choroba powróciła ze zdwojoną siłą...
Szpik Jasia był w bardzo złym stanie. Ale nie mieliśmy czasu, musieliśmy rozpocząć chemioterapię natychmiast. Synek po raz kolejny udowodnił, że jest bohaterem! Jednak to nie wystarcza...
Żeby raz na zawsze rozprawić się z białaczką, potrzebne jest wieloetapowe leczenie. Chemioterapia, przeszczep szpiku i lek. Szalenie drogi lek, który daje nam nadzieję na życie!
To nasza ostatnia szansa, której sami nie jesteśmy w stanie Jasiowi zapewnić...
Błagamy, pomóż nam!
Rodzice Jasia