Kilka prostych słów

Zakończenie: 20 Października 2014
Rezultat zbiórki
Chcielibyśmy bardzo podziękować osobom, które przekazały pieniążki w zbiórce na rehabilitację Jeremiasza. Dzięki Waszej pomocy Jeremiasz ma zapewnioną rehabilitację na parę miesięcy (4 godziny tygodniowo). Jak widać na zdjęciach Jeremiasz jest właśnie pionizowany. Przed Jeremiaszem jeszcze wiele godzin ciężkiej pracy na drodze do sprawności, ale dzięki Wam wiemy, że wszystko jest możliwe.
Przesyłamy podziękowania i buziaki od Jeremiasza.
Opis zbiórki
Urodziłem się troszkę za szybko. W 33 tygodniu ciąży. Byłem bardzo malutki. Warzyłem zaledwie 1300 gram. Mój organizm był nieco osłabiony, dlatego dostałem 5 punktów w skali Agpar. Walczyłem jak mogłem, ale nie byłem na tyle samodzielny, żeby wygrać tę niesprawiedliwą bitwę. Mój stan zdrowia z minuty na minutę się pogarszał. Mamusia zupełnie nie wiedziała, co się ze mną dzieję i bardzo się zamartwiała.
Pan doktor zdiagnozował u mnie cytomegalię wrodzoną pełnoobjawową, małopłytkowość oraz niedokrwistość. Nie rozumiałem, jak to jest możliwe, przecież mamusia poddała się wszystkim badaniom, by mieć pewność, że urodzę się zdrowy. Pech chciał, że gdy byłem w jej brzuszku, to moja mama „złapała” od kogoś tego wirusa. Zupełnie nie wiadomo skąd. Rokowania były złe. Wirus, jak silny huragan, dokonał ogromnego spustoszenia w moim małym ciałku. Przez tego okrutnego wirusa nie słyszę na prawo uszko.
W szpitalu, u boku mojej mamusi, spędziłem kilka miesięcy. Lekarze dbali o mnie. Walczyli, aby ustabilizować stan mojego zdrowia. Gdy już wróciliśmy z mamusią do domku, rozpoczęliśmy „gimnastykę” mojego małego ciałka. Przyjeżdża do nas do domu taka miła Pani, która rehabilituje moje nóżki i rączki. Gdy skończyłem roczek, lekarze postawili jeszcze jedną diagnozę: mózgowe porażenie dziecięce. Od tego momentu, w towarzystwie mojej mamusi, odwiedzałem coraz większą ilość specjalistów, którzy mają mi pomóc. Odwiedzam panią logopedę, z którą próbuję wypowiadać pierwsze słowa, bawię z moimi ulubionymi zabawkami z panią psycholog i pedagog. Wszyscy specjaliści są bardzo mili i robią wszystko, co w ich mocy, abym rozwijał się prawidłowo i nie odbiegał od moich rówieśników.
Jestem niepełnosprawnym, niespełna czteroletnim chłopczykiem, ale nie kaleką. W przeciwieństwie do innych dzieci, muszę dużo więcej czasu poświęcać na naukę podstawowych czynności. Nie potrafię jeszcze samodzielnie się ubrać, ani zjeść obiadku. Nie jestem niejadkiem. Nie umiem jeszcze mówić jak moi koledzy. Nie potrafię jeszcze chodzić. Ale już raczkuję i rozpocząłem pierwsze próby chodzenia z panem rehabilitantem przy balkoniku. Wierzę, że jak już będę dorosły, to będę to wszystko potrafił. Tak jak moja mamusia… Wykonywanie tych podstawowych czynności jest dla mnie ogromnym wyzwaniem. Jestem dzielny i nie poddam się tak łatwo. Za każdym razem, gdy zrobię nawet malutki krok do przodu w moim rozwoju, dostrzegam na twarzy mojej mamusi przepiękny uśmiech. I jej oczy tak pięknie wtedy błyszczą. Chciałbym, aby moja mamusia częściej się uśmiechała. Mam jeszcze dużo siły. Chciałbym uczestniczyć w większej ilości zajęć rehabilitacyjnym. Bo wiem, że dzięki temu zrobię kolejny mały krok „naprzód”. Terapia jest bardzo kosztowna. Moja mamusia nie ma wystarczającej ilości pieniążków, aby dostarczyć mi odpowiednią ilość godzin zajęć z rehabilitantem.
Czy pomożesz mi stać się lepszym i silniejszym chłopcem? Jak już urosnę i będę potrafił mówić, podziękuję. A teraz odwdzięczę się uśmiechem.
Jeremi
Jeremiasz Iwanowicz