Rehabilitacja uratuje mnie przed wózkiem. Proszę pomóż mi!

Turnus rehabilitacyjny
Zakończenie: 12 Grudnia 2018
Rezultat zbiórki
Drodzy Pomagacze!
Z całego serca dziękujemy za Wasze ogromne serca, które pozwoliły nam uzbierać całą potrzebną kwotę na turnus, który dał szansę na usprawnienie Jonatana pod względem fizycznym i umysłowym. Były to ciężkie i pracowite dni. Myśl ile osób nam pomogło, dodawała nam sił, by każdego dnia dawać z siebie jeszcze więcej!
Pomału widzimy efekty turnusu. Co będzie dalej? Nie wiemy, walczymy codziennie, nie opuszczamy rehabilitacji i terapii.
Wszystkim życzymy zdrowia i jeszcze raz dziękujemy za pomoc!
Opis zbiórki
Gdy okazało się, że jestem w drugiej ciąży, cieszyłam się, że Gabrysia nie będzie na świecie sama. Moja córeczka urodziła się jako wcześniak, a konsekwencje tego wcześniactwa będzie ponosić już do końca życia. Tym bardziej po każdej wizycie u lekarza, kiedy słyszałam, że z chłopcem, którego noszę pod sercem jest wszystko dobrze, moja radość była ogromna. Bo któż mógł przewidzieć, że moje drugie dziecko też urodzi się jako wcześniak i już zawsze będzie potrzebować mojej pomocy…
31 tydzień ciąży, wakacje i lato powoli dobiegały końca, jeszcze kilka tygodni i mój synek, Jonatan, miał pojawić się na świecie. Wierzyłam, że tym razem będzie dobrze, że przecież los nie może znowu obdarzyć mnie chorym dzieckiem. Jeszcze wtedy wydawało mi się, że nie jestem dość silna, by dać radę z dwójką chorych dzieci, myślałam, że to wręcz niemożliwe opiekować się dwójką chorych maluszków. A jednak… teraz wiem, że siły mam więcej niż niejedni rodzice zdrowych dzieci…
Koniec sierpnia 2002 roku. Jonatan rodzi się 9 tygodni za wcześnie przez cesarskie cięcie. Jego stan jest na tyle zły, że trzeba go przetransportować do szpitala z dobrym sprzętem, z inkubatorem, który pomoże mu przeżyć. Zostałam w szpitalu sama, z dala od mojego maleńkiego dziecka, które tak bardzo potrzebowało wtedy mojej miłości… 120 kilometrów ode mnie, całe trzy dni bez siebie. Co wtedy czuje matka? Rozpacz, załamanie, ogromny smutek… Dziś już nawet nie pamiętam, chciałam jak najszybciej być przy moim dziecku, chociaż jego malutka, 10-miesięczna siostrzyczka przecież też mnie cały czas potrzebowała.
Po trzech dniach wypisałam się ze szpitala na własne życzenie, by jak najszybciej, mimo bólu po cesarskim cięciu, znaleźć się przy Jonku. Jego stan był bardzo ciężki, prognozy lekarzy były niepokojące, wręcz złe. Mimo to mój synek okazał się bardzo silny. Razem ze mną walczył o swoje zdrowie. Jonatan urodził się z wrodzonym zapaleniem płuc i padaczką. Zdiagnozowano u niego mózgowe porażenie dziecięce, upośledzenie umysłowe, astygmatyzm, z czasem doszedł również zespół Enhlersa – Danlosa i nadczynność tarczycy… Gdy skończył półtora roku miał na swoim koncie 21 pobytów w szpitalu, a ja dni, tygodnie i miesiące, które wypełniałam ogromem miłości, która pomagała nam przetrwać wszystkie trudne chwile.
Dziś Jonatan ma 16 lat, padaczka niszczy prawie wszystko to, czego nauczył się dotychczas. Skolioza sprawia mu ogromny ból kręgosłupa, syn wyje, ponieważ cierpienie potrafi być nie do zniesienia. Z czasem przecież powinno być przecież lepiej, a cały czas nie jest. Jonatan często traci kontakt z rzeczywistością, trwa to kilka minut, jego mowa stała się bardzo niewyraźna, przez co coraz trudniej jest mi go zrozumieć. Tak bardzo chciałabym, by wszystko było dobrze, chcę mieć świadomość, że zrobiłam wszystko, by moje dzieci miały coraz lepiej, by nie dopuścić do sytuacji, kiedy Jonek wyląduje na wózku inwalidzkim, bo nie będę miała pieniędzy, by dalej go rehabilitować.
W walce o zdrowie i sprawność moich dzieci jestem sama. Dziś nie chcę już wracać do momentu, dlaczego tak się stało… Dlatego bardzo proszę, pomóż mi uzbierać pieniądze na turnus rehabilitacyjny dla Jonatana! Pomóż mu, pomóż mi, walczyć o każdy jego postęp, o to, by był szczęśliwy i sprawny…