Mówi się, że wiele osób biega po to, aby zobaczyć, kto jest najszybszy. A garstka ściga się po to, żeby zobaczyć, kto ma najwięcej odwagi. W przypadku 24-letniej Justyny sprawdzian z odwagi też rozpoczął się od biegania.
Justyna biegała od kilku lat - dla zdrowia, dla zrzucenia kilku kilogramów i wybiegania codziennych trosk. Zdarzały się kontuzje, jak u każdego, kto regularnie biega. W czerwcu 2013 roku podczas przebieżek pojawił się ból w środkowej i tylnej części kolana. - Z czasem minie - myślała Justyna. Jednak został i zaczął coraz bardziej dokuczać, utrudniając zgięcie nogi czy kucnięcie. Ortopeda stwierdził niewielką ilość płynu w stawie kolanowym i uszkodzenie chrząstki. Zalecone suplementy nie pomagały, a ból pojawiał się nawet podczas stania. Z miesiąca na miesiąc ból się rozprzestrzeniał, jednak problem dostrzegała tylko Justyna. Gdy któregoś dnia kolano spuchło, a ból promieniował na całej długości nogi, Justyna trafiła na pogotowie. - Nie będziemy interweniować w podjęte już leczenie w poradni ortopedycznej, ponieważ nie znamy się na tym. - usłyszała. - Proszę z tym jechać do ortopedy. Ketonal wypisze Pani lekarz rodzinny.

Do maja 2014 roku ból pojawiał się i znikał. Naświetlania i ultradźwięki przyniosły taki sam efekt jak suplementy na odbudowę chrząstki, czyli żaden. Dopiero zmiana lekarza powoli odkrywała tajemnicę miesięcy bólu. Po USG i RTG było jasne, że w kolanie jest guz. Po rezonansie magnetycznym wiadomo było, że guz ma 7,4 mm x 6,4 mm x 4,0 mm. 25 czerwca 2014 roku pobrano wycinek tkanki guza do biopsji. - Nie spodziewałam się tego co mnie czeka. Jak zawsze uśmiechnięta i zadowolona, iż po tak długim czasie w końcu dowiem się, że za niedługo będę mieć w pełni sprawne kolano.- z takimi myślami Justyna szła po wyniki. Pierwszy niepokój - w gabinecie czekał nieznany doktor. Coś było nie tak. - Moje życie w sekundę zmieniło się w rozpacz. - "Wynik biopsji wykazał, iż jest to bardzo złośliwy nowotwór, kostniakomięsak - Osteosarcoma. - powiedział lekarz. - Czeka Panią chemioterapia oraz bardzo agresywne leczenie operacyjne. Amputacja jest jedyną możliwością usunięcia guza ze względu na jego bardzo niekorzystne umiejscowienie."
- Diagnoza wywołała we mnie burze myśli...- wspomina Justyna. - Co będzie ze mną? Z moja córką? W dodatku, dożywotnie kalectwo w tak młodym wieku doprowadzało mnie do załamania. Od tamtej chwili "biłam się z myślami"... Jak będzie wyglądać moje dalsze życie? Jak jako samotna, niepełnosprawna osoba poradzę sobie z wychowaniem dziecka? Bez nogi można żyć - nie przekonywały mnie słowa lekarza. - Już nigdy miałabym nie przebiec żadnego kilometru. Z drugiej strony, gdyby nic nie robić, zostawić nogę bolącą, spuchniętą, z rosnącym guzem, prędzej czy później choroba sięgnie dalej, atakując płuca. I świadomość, że żyję nie tylko dla siebie, ale też dla mojej córeczki.

- Będę musiała się leczyć. Będę łysa. Będę musiała mieć amputowaną nogę. - nie było łatwo powiedzieć córce o tym, co będzie się działo. Jednak nie dopuszczałam do siebie słowa "śmierć". Być może to pozytywne myślenie sprawiło, że dowiedziałam się, zupełnie przypadkiem o klinice w Monachium, która okazała się "zbawienną mekką" specjalizującą się w operacjach, które pozwalają uniknąć amputacji nogi. Dla mnie była to jedyna szansa, dlatego tak wielkie nadzieje pokładałam w konsultacji. 9 września udało się - zostałam zakwalifikowana do operacji na 20 października. Podczas operacji guz zostanie wycięty wraz z fragmentem kości, a w to miejsce zostanie wstawiona endoproteza. Z 35 tysięcy euro potrzebnych na opłacenie operacji część już mam zebrane na licznych wydarzeniach, jednak wciąż dużo brakuje. Dlatego proszę o pomoc w opłaceniu operacji i leczenia po operacji, które przywróci mnie do życia sprzed roku. Bez guza, bez choroby. Bez strachu o życie. Chociaż ta choroba to loteria... niektórzy pozbywają się jej w 7 miesięcy, innych trzyma się nawet kilka lat.
W Waszych rękach jest najważniejsza walka w moim życiu. Ja ze swojej strony obiecuje Wam, że dam z siebie wszystko, a o Waszych dobrych sercach nie zapomnę do końca życia! Tylko pomóżcie mi przetrwać najgorsze i żyć. Wśród biegaczy krąży powiedzenie, że "jeśli chcesz zacząć biegać, przebiegnij kilometr, jeśli chcesz zmienić swoje życie, przebiegnij maraton". Jeśli chcesz pomóc Justynie ponownie poczuć świat pod nogami, pomóż jej pokonać chorobę.