Ogromna miłość babci już nie wystarczy! Kacper potrzebuje Twojej pomocy!

Turnus rehabilitacyjny, samochód przystosowany do osoby niepełnosprawnej, winda
Zakończenie: 9 Lipca 2023
Opis zbiórki
Kacprowi śmierć zajrzała w oczy wielokrotnie – pierwszy raz zaraz po urodzeniu… Przez całą listę chorób i wszystko to, co przeżył dzisiaj jest niepełnosprawny. Chłopca samotnie wychowuje babcia. Dziadek zmarł w ubiegłym roku... Przeczytaj jej poruszający apel kobiety i pomóż jej walczyć o rehabilitację dla wnuka!
Kacper urodził się jako wcześniak. Rozszczep kręgosłupa wykryto u niego bardzo późno, na kilka tygodni przed narodzinami. Prosto z sali porodowej trafił na stół operacyjny. Lekarze przygotowali jego rodzinę na najgorsze… Byliśmy przygotowani na pożegnanie Kacpra....
Kacper nie poddał się ani tego dnia, ani każdego następnego. Pokazał wszystkim, że jest prawdziwym Wojownikiem, że bardzo chce żyć.Kacper walczy do tej pory, a właśnie skończył 18 lat. Jest codziennie rehabilitowany.
Lista powikłań u Kacpra jest długa. Miał na przykład olbrzymie wodogłowie. Zastawkę odbarczającą płyn oponowo-rdzeniowy, aby nie rozsadził główki i mózgu założono już w pierwszym tygodniu życia odprowadzając dren odzastawkowy do otrzewnej. Wkrótce jednak zastawka przestała pracować tak jak powinna. Z tego powodu operowany był aż 5 razy...
W pierwszych miesiącach życia Kacper poddany był kolejnej operacji usprawniającej pracę nerek i wyeliminowania olbrzymiego wodonercza. Krótko po zaplanowanej operacji doszło do perforacji i zakażenia otrzewnej. I znowu kolejna operacja… Leżał na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej, a lekarze na moje pytania o stan zdrowia odpowiadali: „a co Pani chce usłyszeć? On jest ciągle bliżej tamtego świata niż tego”. Trwałam przy nim miesiącami, nie odstępując od łóżeczka, śpiąc na karimacie lub krześle, jeżeli nie było dla mnie łóżka. Przez pierwsze 5 lat życia 3,5 roku spędziliśmy w szpitalach: w Koszalinie, Szczecinie, Warszawie, Poznaniu czy Gdańsku. Często z jednego szpitala jechaliśmy od razu do innego miasta, do innej kliniki niejednokrotnie szukając we własnym zakresie szpitala, który podejmie się operacji naszego przypadku.
Trudne, ośmio – jedenastogodzinne operacje z dodawaniem narkozy w trakcie przedłużającego się zabiegu, pełne bólu i cierpienia, aparatury medycznej, nieprzespanych nocy nie wpływały na rozwój Kacpra korzystnie. Był malutki, słabo rozwinięty pod każdym względem jak na swój wiek.
Po latach, w czasie wizyty kontrolnej Pani Doktor powiedziała: „jak Was widzę to mam zawsze przed oczami tego maleńkiego, wycieńczonego człowieczka, którego przyjmowałam na swoim dyżurze na Oddział, a rokowania na przeżycie nie były optymistyczne”.
Z powodu tych dodatkowych schorzeń Kacper w swoim krótkim życiu był operowany ponad 20 razy, często jedna operacja musiała być przeprowadzana w kilku etapach, by np. zakończyć się wyłonieniem urostomii, czy kolostomii lub innym etapem przejściowym. Po jednej z kolejnych, wielogodzinnych operacji ponownie otarł się o śmierć.
U Kacpra konsekwencją wodogłowia i rozszczepu kręgosłupa jest niepełnosprawność fizyczna. Ma też deficyty intelektualne. Pomimo swojego wieku, nadal nie potrafi czytać i pisać. Kacper chodził do szkoły integracyjnej. Dobrze tam funkcjonował, łatwo zaadoptował się w środowisku. Niestety wymagał znacznie większej pracy indywidualnej, nie potrafił skupiać się na zadaniach przy dwudziestopięcioosobowej grupie. Dlatego trafił do klasy pięcioosobowej, gdzie objęty został specjalnym tokiem nauczania.
Kacper od urodzenia wychowywany był przez nas – dziadków. Jego biologiczna mama, gdy go urodziła nie była w stanie opiekować się niepełnosprawnym dzieckiem...
U Krzysztofa, dziadka Kacpra i mojego męża, kilka lat temu wykryto chorobę nowotworową. Po długiej blisko pięcioletniej i ciężkiej chorobie w lipcu 2021 roku Krzysztof odszedł od nas i zostaliśmy sami z Kacprem.
Miłość, wiara i nadzieja dawały mi siłę, aby walczyć o wnuka i pokonywać kolejne trudności. Tak minęło 18 lat. Żyję nadzieją i wiarą w medycynę, że jeszcze i dla Kacpra zaświeci słońce i stanie na własnych nogach. Jednak zaczyna brakować mi już sił. Czuję, że bez wsparcia ludzi o wielkim sercu nie dam rady. Nie mogę zaprzepaścić tego co osiągnęliśmy dla życia i zdrowia Kacperka.
Nie pozwólcie, aby pogodny, uśmiechnięty nastolatek, który nigdy nie zagra w piłkę nożną, nie pobiegnie przed siebie i wiele, wiele jeszcze innych czynności nie wykona nigdy samodzielnie — został wykluczony ze społeczeństwa.
Turnusy rehabilitacyjne, których nie możemy zaprzestać, są dla niego ciężką pracą połączoną z bólem i cierpieniem, ale też jedyną okazją do zwiedzenia i zobaczenia, chociaż małego zakątka świata, do którego często nie mamy jak dojechać. Dziś już czuję i wiem, że sama nie dam rady, dlatego jeszcze raz bardzo proszę o Waszą pomoc i wsparcie dla wrażliwego i potrafiącego okazywać wdzięczność Kacpra, który pomimo swojej niepełnosprawności też chce cieszyć się życiem.
Aleksandra, babcia