Gdyby można było cofnąć czas... Pomagamy Karolowi stanąć na nogi!

Podanie komórek macierzystych - 5 iniekcji i turnus rehabilitacyjny
Zakończenie: 18 Lutego 2023
Opis zbiórki
Jedna chwila, na którą nie ma mądrych, nie ma mocnych i nie można jej przewidzieć. Chwila nieuwagi doświadczonego, trzeźwego kierowcy, który wyjechał z podporządkowanej drogi wprost w Karola. Niedzielny wieczór, przed 21:00. Synek Karola kładł się spać, a on postanowił zatankować samochód. Wziął kluczyki i wyszedł z domu. Długo nie wracał, a gdy z oddali dało się słyszeć wycie syren ambulansów, wszyscy wiedzieli, że stało się coś złego.
Sąsiedzi gnali w kierunku migających "kogutów". Widok był tragiczny – stojący wbity w czyjś płot Volkswagen ze skasowanym przodem, obok w rowie bezkształtna masa blachy odwróconego na boku Renault Karola i to diaboliczne światło samochodów wszelkich służb. I przesuwające się cienie ludzi.
Przyjechali wszyscy: pogotowie, policja i straż. Wszyscy na sygnałach. Wszyscy, wydawać by się mogło, bez sensu miotający się po skrzyżowaniu. Jednak to ich "miotanie się" miało sens – policja zabezpieczyła drogę, nie dopuszczając w pobliże nikogo. Strażacy wycinali Karola zakleszczonego w samochodzie, pogotowie już udzielało mu pomocy. Po chwili dało się słyszeć odgłos helikoptera. Nie mógł tu wylądować, więc karetką podwieziono Karola do Jasieńca, gdzie wykorzystano prowizoryczne lądowisko. Stamtąd prosto na Szaserów.
W szpitalu stawiła się cała rodzina: troje rodzeństwa i ponad osiemdziesięcioletni ojciec. Dopiero o 4 nad ranem ktoś wreszcie udzielił im informacji. Jeśli przetrwa trzy doby, będzie żyć. Gdyby ktoś popatrzył na Karola, nie uwierzyłby, że był uczestnikiem jakiegoś wypadku – żadnej krwi, żadnego zadrapania, guzów, siniaków, nic. Jednak wszystkie uszkodzenia ciała kryły się wewnątrz. Uderzenie było tak silne, że Karolowi "wyrwało płuca". Najbardziej jednak ucierpiała głowa. Krew zalała obie półkule mózgowe, całkiem odcinając jego świadomość od świata. Operacja nie była możliwa, gdyż wylew ulokował się w takim miejscu, że nie było możliwości odessać krwi.
Początkowo utrzymywany w śpiączce farmakologicznej, po wybudzeniu Karol nie odzyskał przytomności. I choć taki stan trwa już pięć tygodni, są nadzieje na jego powrót do syna. Wracają pierwsze odruchy – ocena stanu przytomności w skali Glasgow podskoczyła z 3 do 7 punktów. Chociaż nie otwiera oczu, nie mówi i nadal jest odżywiany przez sondę, to broni się przed zastrzykami, których nigdy nie lubił i wykonuje mimowolne ruchy ramieniem.
Wszyscy z nadzieją i niepokojem czekają na kolejny, choćby drobny, sygnał poprawy. Opieka w szpitalu kończy się. Tu już nic więcej nie można zrobić, poza zapewnieniem opieki, myciem, karmieniem, odwracaniem, smarowaniem. Potrzebne są jednak działania zmierzające do całkowitego wybudzenia i zapobieganie zwiotczeniom lub przykurczom niepracujących mięśni. Trzeba Karola pionizować i dostarczać wciąż nowych bodźców, by pobudzać wszystkie zmysły. Chłopak wyrwał się z objęć śmierci, był długo w śpiączce ale został wybudzony. Obecnie zakwalifikował się na terapie komórkami macierzystymi, ale koszt przekracza możliwości rodziny. Rodzina Karola ma nadzieje, że będzie to początek nowego życia, w którym wielu rzeczy trzeba będzie Karola uczyć od nowa, ale z Wami to wszystko jest możliwe!