W szpitalu widziałam, jak odchodzą ludzie. Dzisiaj rak przyszedł po mnie i proszę o ratunek

roczne leczenie nierefundowanym lekiem Ibrance
Zakończenie: 13 Marca 2020
Opis zbiórki
Piszę do Was, bo mam problem, z którym sama nie umiem sobie poradzić. Rak piersi – nowotwór złośliwy, rozsiew do wątroby i węzłów chłonnych. Jestem po operacji usunięcia piersi, po chemioterapii… Teraz muszę zadać sobie pytanie – co dalej?
59 lat żyłam normalnie, byłam szczęśliwą żoną i matką. Doczekałam dwójki wnucząt. Czerpałam z życia garściami, uwielbiałam podróżować…
Kiedy odwiedzały mnie wnuki, czułam napływające i niezmącone szczęście. To wspaniały stan, który mógł trwać w nieskończoność…
Z wykształcenia jestem pielęgniarką. Przez wiele lat pracowałam w Szpitalu w systemie zmianowym. Jestem osobą energiczną pełną życia, kochającą ludzi i życie. Nawet wtedy, gdy w grudniu 2011 roku okazało się, że mam nowotwór złośliwy piersi nie zabrakło mi sił do walki z tą podstępną chorobą. W tym roku dostałam dwie informacje. Najpierw córka oznajmiła mi, że spodziewa się dziecka, a kilka godzin później w kąpieli zauważyłam coś niepokojącego…
Radość i tragedia w parze. Moje doświadczenie zawodowe podpowiadało mi najgorsze scenariusze. W jednym momencie cały świat mi się zawalił. Szybka pełna diagnostyka tylko potwierdziła moje najgorsze przypuszczenia....
Zaczął się wyścig z czasem. W styczniu 2012 przeszłam operację mastektomii i usunięcie węzłów chłonnych. Potem 4 cykle chemioterapii i hormonoterapię. Życie w ciągłym stresie w pracy, kłopoty rodzinne, wypadek komunikacyjny, w którym doznałam urazu głowy oraz skręcenia obojczyka, na koniec niespodziewana tragiczna nagła śmierć mojej mamy szybko odbiły się na moim zdrowiu. Markery nowotworowe poszybowały w górę!
W październiku 2016 podczas okresowych badań wykryto przerzuty do wątroby i kolejnych węzłów chłonnych. W grudniu 2016 roku rozpoczęłam kolejną chemioterapię - 18 cykli, która trwała do maja 2017 roku, a następnie kolejne leczenie hormonalne, które nie przyniosło na dłuższy okres, pozytywnego efektu. Od czerwca 2018 roku ze względu na pogarszający się stan zdrowia jestem na zwolnieniu lekarskim bez szans powrotu do pracy.
Do maja 2018 roku byłam cały czas czynna zawodowo - 40 lat w służbie zdrowia. To dzięki mojej wspaniałej rodzinie mam motywację do walki o każdy następny dzień. Dużym wsparciem są dla mnie moi przyjaciele, koleżanki i koledzy z pracy. Od 2001 roku to ja w szpitalu organizowałam i prowadziłam programy profilaktyczne w kierunku wczesnego wykrywania raka piersi, raka szyjki macicy, raka gruczołu krokowego czy też raka jelita grubego. Ironia losu…
Muszę prosić o pomoc, ponieważ jedyną moją szansą jest lek najnowszej generacji należący do nowej klasy leków przeciwnowotworowych Palbociclib, jest on innowacyjnym lekiem przeciwnowotworowym stosowanym w leczeniu raka piersi hormonozależnego, który rozprzestrzenił się poza ognisko pierwotne i do innych narządów. Został dopuszczony do obrotu w UE, lecz nie jest refundowany w Polsce. Może jednak uratować moje życie.
Leczenie należy kontynuować co najmniej 2 lata. Daje jednak nadzieję nie tylko na wydłużenie życia, ale też na remisję, na wyzdrowienie. Będę mogła żyć. To moja ostatnia broń w walce z rakiem....która w końcu może okazać się skuteczna. Niestety miesięczny koszt leku znacznie przekracza nasze możliwości finansowe.
Boję się o siebie. Boję się, że przegram walkę o swoje życie z powodu braku pieniędzy. Oszczędności mamy tylko na start, nasz budżet domowy jest skromny, a co dalej? Dlatego bardzo proszę o wsparcie, abym mogła kontynuować leczenie. Czas ucieka, a ja już nie mogę dłużej czekać. Proszę Was o największy dar, o jaki można prosić i jaki można otrzymać.
Krystyna