Mateusz i Szymek to bliźniacy, których poza mamą potrafi rozróżnić niewiele osób. Na pozór identyczni - gdy siedzą i razem się wygłupiają. Na ulicy dostrzec można kule. Jedną parę. Nie są to żadne pociski ani piłeczki do grania podczas zajęć w szkole. To szczudła, które umożliwiają Mateuszowi samodzielne poruszanie i jedyny ratunek, aby uchronić chłopca przed wózkiem inwalidzkim.
Chłopcy urodzili się za wcześniej. Na pozór spisani na straty, niewielka masa urodzeniowa, zbyt wczesny poród, bez wielkich złudzeń lekarze nie dawali im wielkich szans na przeżycie. Tylko dzięki natychmiastowej trosce i opiece rodziców, którzy nie tracili czasu na zmartwienia się i gorzkie łzy, mogą chodzić do szkoły i rozwijać się, jak ich rówieśnicy. To troska rodziny i waleczne serce matki uratowały chłopców przed najgorszym. Skutki przedwczesnego porodu są nieuniknione, jednak to opieka od pierwszych dni życia chłopców zaważyła na ich dzisiejszym stanie zdrowia.

Mateusz rozwija się prawidłowo, nad wyraz wrażliwy i inteligentny chłopczyk na co dzień walczy o samodzielność, bez towarzyszy. Obustronne porażenie kurczowe unieruchomiło nóżki chłopca. Przykurczone, lekko koślawe nie pozwalają na gonitwy za piłką oraz beztroskie spacery. Intensywne ćwiczenia, każdego dnia, niezależnie od pogody, humoru oraz pory roku pozwoliły uchronić Mateusza przed wózkiem inwalidzkim. Dzięki sprawnym i silnym dłoniom chłopiec porusza się samodzielnie z pomocą dwóch trójnogich laskek. To one umożliwiają poruszanie, nie utrudniają, jak wózek, wejścia do szkoły, przejścia przez ulicę oraz wejścia na trzecie piętro. Jednak widmo wózka nie odpuszcza. Cały czas jest w zasięgu jego głowy. Chore nóżki nie pozwalają na gorszy dzień czy spadek motywacji. Tutaj liczy się każdy dzień, który przybliża Mateusza do pozostawienia kul raz na zawsze.
W ostatnim czasie Mateusz wszedł w fazę intensywnego wzrostu, w wyniku czego przykurczę nieco się pogłębiły, a ćwiczenia stały się bardziej bolesne, intensywniejsze i przynoszące w dużo wolniejszym tempie efekty. Aby sprawność nóżek nie stała się mniejsza, a motywacja do ćwiczeń nie spadła, konieczne jest wykonanie zabiegu fibrotomii, która rozluźni przykurczone mięśnie.

Wiara w samodzielność jest ogromna i możliwa. Mateusz nie traci nadziei, że przyjdzie taki dzień, w którym będzie mógł zostawić kule i samodzielnie zacząć chodzić. Chłopców udało się uratować przed tragicznymi skutkami przedwczesnego porodu. Silne ręce, ogromna wiara i chęć walki do życia w normalności - to wszystko jest. Potrzebne jest jednak nasze wsparcie, które ułatwi Mateuszowi wkroczenie pewnym krokiem w dorosłość już bez kul.