Mało czasu, by zdążyć❗️Serce Laurki słabnie, to ostatni moment na ratunek!

Operacja serca w klinice Bambino Gesu w Rzymie - jedyna szansa
Zakończenie: 8 Września 2019
Rezultat zbiórki
Kochani,
Wiele z Was pyta, co u nas. Laurka jest już po operacji, która się udała! To najważniejsze. Dużo się działo i nie był to scenariusz taki, jaki od początku zakładał profesor Carotti.
Przede wszystkim dziękujemy Wam za to, że dzięki Wam w tak krótkim czasie udało się zebrać całą sumę, potrzebną na operację i dać Laurze szansę na życie.
Do Rzymu przyjechaliśmy 9 września. Przyjęcie do szpitala nastąpiło od razu po przylocie. Laura miała badania, przygotowujące ją do operacji, obejrzał ją sztab lekarzy. Wszystko znosiła bardzo dzielnie.
Operacja miała odbyć się 12 września. Niestety – w ostatniej chwili została odwołana!
Laurka ma bardzo rzadką grupę krwi. O Rh-. Szpital niestety nie posiadał odpowiedniego zapasu, a w czasie operacji potrzebne będzie jej bardzo dużo… Laurka musiała zostać wypisana do domu. Czekaliśmy z niecierpliwością na telefon, który w końcu zadzwonił!
Operacja odbyła się 19 września. Trwała dłużej niż myśleli lekarze... Ale najważniejsze, że się udała! Kluczowe były najbliższe dni, zwłaszczea ekstubacja. Widok Laury był trudny... Respirator, wielki plaster na klatce, dreny ściągające krew, 15 pomp z lekami, do tego wiele innych rureczek. Lekarze mówili, że jest to zgodne z planem i będzie trwało kilka dni, dłużej niż u innych dzieci ze względu na nadciśnienie płucne. Laurka cały czas musiała mieć stymulator, który reguluje rytm serca. Tyle potrafi znieść chyba tylko mały człowiek...
Córeczka długo dochodziła do siebie. Dopiero po tygodniu usunięto jej większość wenflonów, wyjęto cewnik. Była strasznie wychudzona i zmęczona, nie chciała jeść. Po 11 dobach od operacji w końcu zrobio się lepiej i Laura opuściła OIOM kardiologiczny.
7 października opuściliśmy oddział... Przez kilka dni mogliśmy cieszyć się sobą. Myśleliśmy, że to na stałe, ale kontrolne badania wykazały, że wokół serca i płuc zbiera się płyn i nasz pobyt trochę się przedłuży. Mamy nadzieję, że już niedługo wrócimy do domu.
Laura z dnia na dzień jest silniejsza. Jednak wciąż jest bardziej wiotka niż przed operacją i dużo chudsza. Wierzymy jednak, że będzie lepiej - nasza w tym głowa! Najważniejsze jednak, że dostała szansę na życie!
Kochani, dziękujemy za pomoc, za pamięć i za to, że jesteście z nami. Nie mamy słów, by wyrazić naszą wdzięczność.
Opis zbiórki
Sytuacja jest dramatyczna! Na Laurkę czeka szpital w Rzymie - dziewczynka powinna jak najszybciej znaleźć się na operacyjnym stole! Serce Laurki ma ogromny ubytek, staje się niewydolne! Jej stan się pogarsza… To ostatni możliwy moment na operację - jeśli nie odbędzie się teraz, nie będzie jej już nigdy! Pomóc musimy już teraz… Jeśli nie zdążymy z ratunkiem, dla Laurki może być za późno!
Rodzice dziewczynki – Iza i Łukasz: Prosimy o pomoc, bo jesteśmy pod ścianą. Stan Laurki był stabilny, ale teraz pogarsza się z dnia na dzień. Jej serce nie może już dłużej czekać! To ostatni możliwy moment na operację… Bez niej nasza córka pożyje najprawdopodobniej tylko kilka lat. Tylko operacja może ją uratować!
O wadzie serca dowiedzieliśmy się pod koniec ciąży. To był dla nas ogromny szok, po którym przyszedł też ogromny strach… Lekarze pocieszali nas, że mamy się nie stresować, że wada w sercu Laurki jest prosta i często spotykana u dzieci. Byliśmy przygotowani na to, że córeczka będzie mieć operację. Nie przypuszczaliśmy nawet, że czeka nas tak rozpaczliwa walka o jej życie…
Wada Laurki okazało się dużo bardziej skomplikowana. Do tego doszło nadciśnienie, które jest największym problemem… To ono sprawia, że przypadek córeczki jest bardzo, bardzo trudny, a dla wielu niemożliwy do wyleczenia!
Gdy Laurka miała 6 tygodni, przeszła pierwszą operację – banding tętnicy płucnej. Stan córki bardzo się pogorszył. W szpitalu zaraziła się bakteriami… Złapała sepsę, 3 razy przechodziła zapalenie płuc. Była na granicy życia i śmierci. Nie ma słów, by opisać tę rozpacz, ten strach… Codziennie wchodziliśmy do szpitala, bojąc się, jakie wieści mają dla nas lekarze i czy jeszcze zobaczymy własne dziecko. Laura przez miesiąc była w śpiączce. Mogliśmy ją odwiedzać tylko 2 razy dziennie, ale nasze myśli były przy niej cały czas. Nie można było na niczym się skupić, z niczego się cieszyć, bo myśleliśmy tylko o niej – takiej malutkiej, bezbronnej, walczącej o życie.
Były chwile, że nikt nie dawał nam nadziei, a jej – szans. To, że naszej córeczce, udało się przeżyć, to cud. Wróciliśmy do domu, z nią, słabą jak trzcina na wietrze, zniszczoną walką i leczeniem. Pierwszy rok był bardzo, bardzo ciężki. Laurka cały czas wymiotowała, chorowała, płakała, miała ogromną traumę, bała się dotyku. Dopiero po roku zaczęła się uśmiechać.
Walce o życie naszego dziecka podporządkowaliśmy wszystko… Suplementy, akupunktura – korzystamy ze wszystkiego, by jej pomóc. Dzięki temu Laura nabrała trochę odporności i wzmocniła się, chociaż wciąż jest bardzo słaba. Podniesie główkę na 5 sekund, tyle może wytrzyma… Potem opada na poduszkę. Najprostsze czynności sprawiają jej ogromną trudność. Bez operacji to się nie zmieni!
Większość lekarzy rozkłada ręce; straszono nas, że nikt nie pomoże Laurce z powodu nadciśnienia… Prawda jest taka, że córkę musi operować nie zwykły kardiochirurg, ale wybitny! Szukaliśmy ratunku wszędzie i tylko klinika w Rzymie, gdzie dzieci z najcięższymi wadami serca operuje profesor Carotti, może nam pomóc natychmiast. Tam znalazło się miejsce dla Laurki i tam jest nasza jedyna nadzieja… Profesor chce zamknąć ubytek serca, zdjąć banding i zrobić rekonstrukcję tętnicy płucnej, jeśli będzie taka potrzeba. Zgodził się operować, ale postawił warunki. Musimy przyjechać jak najszybciej! Operacja jest pilna i obarczona ogromnym ryzykiem, ale to jedyny sposób, by ratować Laurę!
Te cyfry, które widać na zielonym pasku, to cena za życie naszego dziecka. To ostatni możliwy moment na operację, stan serduszka pogarsza się z każdym dniem i jeśli się nie uda, nie mamy już żadnej szansy. Dlatego prosimy o ratunek, pomóż Laurce zdążyć!