Mamie Marysi wysiadł kręgosłup od dźwigania córki. Bez wózka nigdy już nie wyjdą z domu!

zakup wózka inwalidzkiego elektrycznego
Zakończenie: 13 Marca 2020
Rezultat zbiórki
Szanowni Państwo!
Pragnę serdecznie podziękować za Państwa wsparcie. Dziękuję bardzo Fundacji Siepomaga za zorganizowanie zbiórki pieniężnej na moją rzecz oraz wszystkim, którzy z taką ofiarnością i zaangażowaniem przyłączyli się do tej akcji.
Pragnę, abyście wiedzieli, że wózek, który mi ufundowaliście, jest czymś bardzo ważnym. Wiedziałam, że ułatwi mi życie, ale dopóki nie zaczęłam z niego korzystać, nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo.
Mogę teraz siedzieć wygodnie, poprawiać się, kiedy się zsunę i to za przyciśnięciem jednego guzika. Sama mogę posługiwać się dżojstikiem i poruszać samodzielnie. Wózek jest lekki w prowadzeniu i bardzo zwrotny. Samodzielne prowadzenie go sprawia mi ogromną frajdę. Moje spacery wyglądają teraz zupełnie inaczej, są przyjemniejsze i łatwiejsze zarówno dla mnie, jak i osoby towarzyszącej. Wózek ma funkcję, dzięki której mogę zmienić pozycję na leżącą i odpocząć. Ten wózek pomaga nie tylko mnie, ale również osobom, które się mną opiekują.
Jeszcze raz bardzo dziękuję za okazaną mi pomoc. Macie wieeeeeeelkie serca!
Marysia
Opis zbiórki
Mam na imię Marysia i jestem zupełnie zależna od innych. Sama się nie ubiorę, nie umyję, nie uczeszę… Bez pomocy nawet nic nie zjem. To moja największa tragedia. Mam przecież 27 lat…
Co robiłeś w tym wieku? W weekend wycieczka rowerowa, grill za domem, w tygodniu praca, potem basen, kino lub spotkanie z przyjaciółmi w knajpce za rogiem? To brzmi tak cudownie… Dla Ciebie być może zwyczajnie, ale dla mnie to największe marzenie. Niestety, zupełnie nieosiągalne.
Od 27 lat żyję z porażeniem mózgowym, które niemal całkowicie pozbawia mnie kontroli nad ciałem. Nie chodzę, nie siadam sama, nie mówię… Moja komunikacja ze światem to jedynie mimika, czasem dźwięki, których jednak nikt nie rozumie… Tablica, na której wzrokiem pokazuję kolejne znaki alfabetu, to jedyny sposób, by zostać zrozumiałą.
Jestem zupełnie sprawna intelektualnie.
Gdyby nie tablica, cały dzień leżałabym tylko i patrzyła przed siebie. Tak się cieszę, że ją mam! Napisanie choć jednego słowa to jednak żmudne zajęcie, które wydaje się trwać w nieskończoność. To jednak jedna z niewielu przyjemności, jakie spotykają mnie w ciągu dnia.
Niewiele dzieje się w moim życiu. Nie mogę już wychodzić na spacery. Zajmuje się mną moja kochana mama, która jednak sama poważnie zachorowała. Ma bardzo bolesne problemy z kręgosłupem i stawami. To od dźwigania. Nie może mi już pomagać – jak to do niedawna robiła – pchać ciężkiego wózka, wspierać mojego bezwładnego ciała, gdy się zsuwam na ziemię... Ja nie czuję wtedy nic. Mama chwyta moje 40-kilogramowe ciało. Cierpi przy każdym ruchu.
Czuję przeraźliwy ból, gdy wiem, że nie mogę się jej odwdzięczyć się za te lata poświęceń, szczególnie teraz, gdy to ona tak bardzo potrzebuje pomocy. Starałyśmy się dawać radę sobie same… Ale po 27 latach wreszcie mam odwagę prosić o pomoc.
Bardzo pilnie potrzebujemy specjalistycznego wózka. Wózek mógłby utrzymać mnie w pionie, uchroniłby mnie przed zsuwaniem się, miałby własny elektryczny napęd. To odciążyłoby moją mamę i umożliwiłoby mi opuszczanie czterech ścian i odetchnięcie świeżym powietrzem na zewnątrz. Tak dawno nie miałam okazji tego robić… Mogłybyśmy wyjść z mamą na spacer!
Nie marzę już o rehabilitacji. Nie marzę o byciu normalną dziewczyną, kobietą, przyjaciółką, żoną. Marzę o odciążeniu mojej ukochanej mamy, udowodnieniu jej, że nawet ja jestem zdolna do wielkich czynów.
Nadchodzi lato… Na zewnątrz jest tak pięknie. Błękitne niebo, pozbawione chmur… Czy i ja wreszcie to zobaczę?