Żeby starość przestała być upokorzeniem...

Półroczny pobyt pana Mariana w Domu Seniora
Zakończenie: 11 Stycznia 2018
Opis zbiórki
Prywatnie — głowa rodziny, zawodowo — inżynier, prowadzący swoje biuro projektowe. Spełniony, aktywny mężczyzna. Tak było kiedyś. Wcale nie tak dawno, choć panu Marianowi wydaje się, że od tych pięknych dni minęła cała wieczność. Dzisiaj, upokorzony przez choroby, prawie nie pamięta jak to było prowadzić normalne życie…
Starość to nie zawsze bujany fotel i krzątające się wnuki. Czasami ten czas zasłużonego odpoczynku, staje się czasem największego cierpienia i największych upokorzeń. Każdego dnia pan Marian zmaga się z chorobami, które coraz bardziej pozbawiają go kontroli nad własnym ciałem. Z chorobą Parkinsona, która przykuwa go do wózka inwalidzkiego, cukrzycą, przez które jego opuchnięte nogi pełne są niegojących się ran i problemami z prostatą, które skazały go na noszenie pieluchomajtek.
Zdrowie pana Mariana posypało się nagle. Zawsze był aktywny zawodowo i samodzielny. Jeszcze rok temu sam prowadził samochód, robił zakupy, załatwiał dziesiątki codziennych spraw, a teraz bywają dni, że nie jest w stanie poruszyć nogami. Męczy się nawet przy próbie rozmowy. Żeby go usłyszeć, trzeba wytężyć słuch. Pan Marian cicho szepcze, bo głośniejsze mówienie to dla niego wysiłek, na który nie ma już sił. Tak bardzo chciałby z kimś porozmawiać, ale tak ciężko znaleźć mu słuchacza na tyle cierpliwego, by był przy nim wtedy, kiedy z trudem składa zdania...
Choć codzienność, jest dla niego tak bardzo przykra, pan Marian nie poddaje się chorobom. Nie narzeka, nie rozpamiętuje… Szuka lekarzy i wsparcia, a w te dni, gdy choroby obchodzą się z nim łaskawiej, na jego twarzy maluje się uśmiech. Jedyną ulgę w trudnej codzienności, przynosi Dzienny Dom Seniora Ludwisia. To tam pan Marian ma zapewnioną rehabilitację i opiekę pielęgniarską. To tam może spędzić czas wśród ludzi, pograć w szachy, poczuć się potrzebnym, wysłuchanym. Poczuć, że żyje.
Choroba coraz bardziej obezwładnia pana Mariana, a problemy z nietrzymaniem moczu upokarzają go w miejscach publicznych. Ludzie odsuwają się od niego, gdy nie zdąży do toalety. Tylko ci, którzy dobrze go znają, wiedzą, że w tym coraz bardziej bezwładnym ciele kryje się inteligentny mężczyzna. Inżynier elektryk, który ukończył Politechnikę Wrocławską i przez lata prowadził własne biuro projektowe. Lubił czytać książki, grać w szachy. Lubił być wśród ludzi. Człowiek, który z pewnością nie tak wyobrażał sobie jesień swojego życia. Przecież wśród wielu mógł uchodzić za człowieka sukcesu. Starość okazała się dla niego jednak niezasłużonym źródłem smutków i rozczarowań. Dzisiaj potrzebuję stałej opieki, ale we własnym domu nie może na nią liczyć…
Nogi pana Mariana wymagają codziennej zmiany opatrunków — rany nie chcą się goić, a lekarze straszą go amputacją nóg. Kiedy jest w domu seniora, opatrunki zmienia mu pielęgniarka, ale to tylko dwa razy w tygodniu. Dlatego zależy nam na tym, by pan Marian miał możliwość codziennego pobytu w Ośrodku.
Będzie miał tam zapewnioną nie tylko codzienną opiekę pielęgniarską. Dom Seniora to także ćwiczenia chodzenia, terapia funkcji poznawczych, codzienne wyżywienie, i co niemniej ważne, organizacja wolnego czasu. Nie ma nic cenniejszego niż rozpromieniona twarz pana Mariana, kiedy jest wśród ludzi. Kiedy może oddać się swojej pasji — szachom.
Koszty codziennego pobytu w ośrodku zdecydowanie przekraczają możliwości finansowe tego starszego człowieka. Wierzymy jednak, że się uda, że starość nie musi równać się rozpaczy, że jesień życia można przeżyć godnie. Pokażmy panu Marianowi, że nie został sam, pokażmy mu, że trafił do miejsca, gdzie dzieją się cuda, że razem mamy wielką moc!