Wyrwana rączka

Rehabilitacja
Zakończenie: 12 Maja 2014
Rezultat zbiórki
Dzięki pomocy wszystkim "cegiełkowiczom" i portalu siepomaga mogliśmy od razu, po uzyskaniu zgody lekarza, zacząć intensywną rehabilitację. Ćwiczymy 5 dni w tygodniu po kilka godzin, dokładamy do tego ćwiczenia domowe w formie zabawy.
Dodatkowo chcemy zakupić niezbędny sprzęt, który przyda się nam w domu i właśnie wybieramy porządny elektrostymulator, który będzie nam potrzebny na długie lata oraz matę masującą.
Już widać pierwsze efekty zabiegu - Mania prostuje nadgarstek, a wcześniej nie było to możliwe. Każdy najmniejszy ruch cieszy nasze oczy i serca :), a im więcej będziemy ćwiczyć tym więcej uzyskamy!
Dziękujemy z całego serca – Rodzice
Opis zbiórki
Przychodzi czas, gdy u każdej kobiety odzywa się instynkt macierzyński. W moim przypadku było to zaraz po ślubie, jednak wszystkie próby zajścia w ciążę kończyły się niepowodzeniem. Dopiero po roku starań, badań, testów, hormonów i leków zobaczyłam dwie kreski na teście ciążowym. Dziecko rozwijało się prawidłowo, a my czekaliśmy na dzień, kiedy wreszcie będziemy mogli je przytulić, wziąć na ręce i być rodzicami.
Do szpitala trafiłam kilka dni po terminie porodu, specjalnie wybierając placówkę w mieście wojewódzkim. Miałam nadzieję, że trafię na lepszych specjalistów i zaplecze medyczne niż w swoim powiatowym szpitalu. Z badania USG wynikało, że dziecko będzie duże, jednak lekarze stwierdzili, że dam sobie radę bez pomocy chirurga, a ja ślepo zaufałam. Poród wywoływany był przez kilka dni. Kroplówki, wzierniki, nieprzyjemne badania… Kiedy Marianka zdecydowała się w końcu wyjść na świat, nie mogła wstawić główki w kanał rodny. Osiem godzin na pełnym rozwarciu… Już wtedy należało wykonać cięcie cesarskie, na które lekarz koordynujący nie wyraził zgody. Ręcznie wstawiał główkę dziecka, a potem zaczęło się parcie. Mała zaklinowała się w kanale rodnym tuż po urodzeniu główki. Zaczęło spadać jej tętno, a w ruch poszedł próżnociąg. Jeden lekarz ciągnął maleństwo za główkę, a drugi położył się na moim brzuchu, starając się je wycisnąć. Koszmar.
Marianka w końcu przyszła na świat. Nie oddychała samodzielnie. Stwierdzono ciężką zamartwicę. Gdy tylko pępowina przestała pulsować, zostałyśmy rozdzielone. Otrzymała 2 punkty w skali Apgar. Została podłączona pod tlen. Pierwszy samodzielny oddech złapała dopiero w 8 minucie życia. Wtedy też dowiedzieliśmy się, że to dziewczynka – wcześniej co lekarz, to inna opinia co do płci dziecka. Nie mogłam, tak jak inne matki, przytulić swojego maleństwa czy chociażby spróbować je nakarmić. Córka musiała leżeć w inkubatorze na wspomaganiu oddechu, miała podawane leki, nie wolno było mi jej nawet dotknąć. Po pewnym czasie przyszła do nas doktor pediatra z informacją, że dziecko ma porażenie splotu ramiennego i nie rusza lewą rączką. Żadnych dodatkowych informacji. Zostaliśmy z tą tragiczną wiadomością sami.
Po wyjściu ze szpitala, na własną rękę kontaktowaliśmy się z rehabilitantami i lekarzami, żeby chociaż trochę pomóc naszemu wyczekiwanemu dziecku. Okazało się, że porażenie jest poważne i potrzebna nam intensywna rehabilitacja oraz operacja neurochirurgiczna. Na początku kwietnia Marianna przeszła w Katowicach operację. Wszystko trwało 13 godzin, ale niestety, rokowania po niej nie są najlepsze. Jak się okazało, trzy nerwy są całkowicie wyrwane z rdzenia kręgowego. Pozostały dwa, dzięki którym nasza córeczka może poruszać paluszkami. Lekarze podjęli próbę transferu nerwów znajdujących się w okolicy tych uszkodzonych. Jednak nerw rośnie w nerwie 1mm na 40 dni. Zanim będzie wiadomo, czy to cokolwiek dało minie mnóstwo czasu. Prawda jest taka, że lewa rączka naszej córeczki już nigdy nie będzie w pełni sprawna.
Teraz potrzebna jest jej bardzo intensywna i kosztowna rehabilitacja, a nas na nią po prostu nie stać. Dlatego prosimy wszystkich, którzy mogą nam pomóc o wsparcie finansowe, abyśmy mogli wywalczyć jak najwięcej.