Mariusz jest po rozległym udarze mózgu. Pomoc potrzebna jest teraz!

Roczny pobyt w ośrodku rehabilitacyjnym
Zakończenie: 27 Marca 2020
Rezultat zbiórki
Dziękujemy wszystkim, którzy zaangażowali się w zbiórkę pieniędzy dla Mariusza. Dzięki Waszej pomocy, Mariusz robi ogromne postępy. Świadomość wsparcia i wielkiej dobroci, którą został otoczony, daje mu dużo siły i motywacji do dalszej rehabilitacji. Jeszcze wiele pracy i wysiłku przed nami. Wierzymy, że każdy dzień przybliża Mariusza do osiągnięcia sprawności. Dziękujemy, że byliście z nami w tych najtrudniejszych momentach. Dziękujemy szczerze z całego serca.
Magda i Mariusz Lipscy.
Opis zbiórki
Życie nie było dla niego łaskawe. Młody człowiek, pełen pasji, niezwykle aktywny, otwarty, miły. W tym czasie człowieka nie może zatrzymać w życiu nic – nic poza chorobą. Diagnoza – barwnikowe zwyrodnienie siatkówki – retinopatia barwnikowa. Choroba, która z każdym dniem zabiera nie tylko wzrok, ale również nadzieje na normalne życie.
Każdy dzień widziany własnymi oczyma staje się dniem na wagę złota. Mimo tego Mariusz nigdy nie poddał się. Był wzorowym mężem i ojcem, głową rodziny – pełną gębą. Coraz gorszy wzrok spowodował, iż z pracownika banku stał się fizjoterapeutą. Chęć pomocy innym w powiązaniu z profesjonalizmem, otwartością i szacunkiem dla pacjenta sprawiły, iż zyskał poważanie w swoim nowym środowisku.
W momencie, kiedy wydawało się, iż mimo dotychczasowych przeciwności losu, mimo szeregu niedogodności, które towarzyszą ludziom niewidzącym, będzie w końcu szczęśliwym i zrealizowanym człowiekiem, nadszedł ten dzień, który po raz kolejny przewrócił jego świat, zniszczył marzenia jego i całej rodziny. 8 marca podczas kolacji, która w najbliższym gronie odbywała się z okazji dnia kobiet, poczuł się źle. Natychmiastowa pomoc, szpital i diagnoza – udar. Pierwsza doba, bardzo obiecująca – wszystko miało być dobrze, ale okazało się inaczej. Stan się pogorszył i stało się to, czego nikt się nie spodziewał – zespół zamknięcia, porażenie czterokończynowe w wyniku udaru.
Czy może być coś gorszego dla człowieka, którego świadomość jest zachowana, a ciało zupełnie odmawia posłuszeństwa? Czy może być coś gorszego dla człowieka, który przez większość swojego życia zawodowego pomagał ludziom, często znajdującym się w podobnym stanie jak on teraz. Czy w końcu można sobie wyobrazić, co czuje człowiek, który ze względu na wykształcenie i doświadczenie zawodowe ma pełną świadomość choroby, na którą choruje, świadomość tego, co się z nim dzieje i co go czeka w związku z zaistniałym stanem. Mariusz jest niezwykle zdeterminowany. Tyle może dać od siebie. Potrafi walczyć dla siebie i swojej rodziny, która całkowicie podporządkowała życie jego powrotowi do normalności.
Już raz sobie poradził, mimo iż nie było to łatwe. Odnalazł sens swojego życia w pracy, w której wspaniale się realizował. Teraz również się nie podda. Najlepszym dowodem jest fakt, iż mimo bardzo niekorzystnych rokowań związanych z chorobą – zespołem zamknięcia, Mariusz, swoją siłą, chęcią walki oraz wielkim zaangażowaniem wielu osób, już po kilku miesiącach odnosi drobne zwycięstwa. Rzeczy niemożliwe stały się możliwe. Pojawiły się pierwsze pojedyncze ruchy kończyn, uśmiech, pierwsze, choć jeszcze niewyraźne słowa. W rehabilitacji oprócz całego zespołu medycznego bez przerwy bardzo czynnie uczestniczy rodzina, która 24h na dobę pomaga w opiece nad chorym, rezygnując w dużej mierze z życia zawodowego, a tym samym osiągania dochodów.
Sytuacja jest skomplikowana, ponieważ ośrodki, które mogą pomoc w tak trudnych przypadkach, w jakim jest aktualnie Mariusz, znajdują się poza miejscem zamieszkania rodziny. W obecnej sytuacji potrzebna jest pomoc materialna. Sprzęt oraz niezwykle kosztowna, wieloletnia rehabilitacja powodują, iż oprócz tego, co mogą dać mu najbliżsi, potrzebne jest również wsparcie finansowe. Mariusz chciałby jeszcze kiedyś stanąć na nogi. On walczy i będzie to robił, podobnie jak jego bliscy i na pewno kiedyś będzie dobrze, wszyscy w to wierzymy. Dlatego prosimy o pomoc, bo on na nią zasłużył. Kiedyś podziękuje Wam za wszystko.