W wypadku zginęła moja żona, a mój syn zapadł w śpiączkę. Pomóż mi go z niej wyrwać!!

Roczny pobyt w ośrodku opiekuńczo-leczniczym
Zakończenie: 24 Października 2019
Opis zbiórki
Pod koniec lutego, zaraz po swoich 23 urodzinach, Mateusz obronił pracę inżynierską na Wydziale Budownictwa SGGW. Na kilka dni przed wypadkiem powiedział: „Tato, jestem najlepszy na roku”. Byłem taki dumny... Teraz patrzę na niego jak leży nieruchomo, wychudzony, bezbronny, bezradny i nie mogę nadal uwierzyć w to, co się wydarzyło ...
Ósmego marca mój świat wywrócił się do góry nogami. Tego tragicznego dnia straciłem żonę, a syn do tej pory leży w śpiączce i nie wiem, czy kiedykolwiek się obudzi. Auto prowadził Mateusz, Renata siedziała obok niego. Samochód ciężarowy, z którym się zderzyli, uderzył w bok od strony pasażera. Moja żona nie miała żadnych szans i zginęła na miejscu, a mój syn w stanie krytycznym trafił do szpitala.
Obrażenia mózgu Mateusza są ogromne. Choć od wypadku minęło już siedem miesięcy, syn nadal jest w śpiączce i nie ma z nim jeszcze kontaktu. Ale żyje! Nie poddaje się i to jest najważniejsze. Mateusz oddycha już o własnych siłach przez otwór tracheostomijny w szyi. Żywiony jest przez tzw. PEG podłączony bezpośrednio do żołądka. Lekarze walczą z powtarzającymi się infekcjami bakteryjnymi, brakiem odporności organizmu i ciągle zbierającym się płynem mózgowo-rdzeniowym po prawej stronie głowy w miejscu, gdzie nie ma kości czaszki. Czas. Słyszę to za każdym razem, gdy pytam o stan syna. Wszyscy powtarzają, że tylko czas pokaże, czy Mateusz jeszcze do mnie i do swojej siostry wróci.
Z jednej strony nie pozostaje mi nic innego jak zaufać lekarzom i być cierpliwy. Z drugiej strony jednak wiem, że uciekający czas nie pomaga, tylko jest wrogiem Mateusza. Wybudzanie i rehabilitacja to żmudna praca i wielki koszt finansowy. Proszę, pomóż mi odzyskać syna! Wierzę, że nadejdzie dzień, w którym Mateusz wszystkim za okazane wsparcie podziękuje osobiście!
Robert, tata